Kiedy tylko minęłam Jacksona i wyszłam z pomieszczenia przesłuchań od razu poczułam jak do moich oczu napłynęły łzy. Było mi ciężko. Ta sytuacja sprawiła, ze teraz mam mieszane uczucia. Naprawdę myślałam, że Jackson się zmieni, ale znam go i wiem, że pod wpływem emocji robi głupie rzeczy...Gdyby dłużnej się zastanowić, to faktycznie Jackson mógłby zabić ojca Krisa. W tym liście pewnie było coś co go wkurzyło...Jednak w głębi serca czuję, że jest niewinny. Czuję, że Jackson nie okłamałby mnie w tej kwestii. Ale czy jest szansa na to, że mam rację?
-Powiedział ci coś?- zapytał mnie pan Wang, dzięki któremu mogłam tu dziś wejść i spotkać się z Jacksonem
-Mówi tylko, że jest niewinny. Uważa, że ktoś go wrobił- odpowiedziałam wycierając oczy, by nie doprowadzić do płaczu
-Mówił kogo podejrzewa?- zapytał, a ja nie wiedziałam co powiedzieć...
-Nie nic nie powiedział- powiedziałam , a ojciec chłopaka westchnął i z ulgą spojrzał na adwokata
-Czyli nie mamy też osób do sprawdzenia- odezwał się mężczyzna i zaczął notować coś w swoim notesie
-Co za idiota- warknął pan Wang, a ja przyznałam mu rację.
-Co teraz z nim będzie?- zapytałam cicho spoglądając na drzwi za sobą.
-W najlepszym wypadku spędzi za kratami 10 lat- powiedział bez ogródek adwokat, a ja na samą myśl o tym , dostałam ciarek...Nie wiem czy Jackson to wytrzyma. 10 lat w samotności, nie służy chyba nikomu, a jeszcze nie wiadomo czy chłopak tylko tyle dostanie. W końcu chodzi o morderstwo...
-Rozprawa pewnie będzie za tydzień. Będziesz chciałam na niej być?- zapytał mnie ojciec Jacksona
-Nie będę miała wyboru...
-Będziesz świadkiem?- zapytał mnie adwokat rodziny, a ja przytaknęłam
-Jeśli chcesz to możemy cie na to przygotować. Odezwij się jakbyś się zdecydowała, a teraz wybacz, ale muszę zając się wizerunkiem firmy- powiedział, a ja wcale się nie zdziwiłam
-Dobrze, dam znać- odpowiedziałam i po chwili oboje ode mnie odeszli i zaczęli wychodzić z budynku.
Odeszłam od drzwi kilka kroków i oparłam się o ścianę. Westchnęłam i zaczęłam na spokojnie myśleć o tym wszystkim. Ten list...ten list mógłby mi bardo pomóc. Gdyby Jackson mi go pokazał...z pewnością nie puściłabym go tam samego. Wszystko by mogło potoczyć się inaczej.
-Jackson jesteś idiotą- powiedziałam szeptem i powolnym krokiem zaczęłam kierować się do wyjścia.
***
Przez całą drogę powrotną myślałam o tym co teraz. Czyją stronę mam poprzeć. Nie wiem czy mam zeznawać przeciw Jacksonowi, czy raczej starać się go jakoś obronić. Jest dużo dowodów na to, że on to zrobił. Lecz moje serce mówiło mi inaczej. Czułam coś dziwnego, coś mi podpowiadało bym uwierzyła Jacksonowi i wzięła jego stronę. Nie wiem...nie wiem komu tak naprawdę wierzyć.
-I jak było?- usłyszałam głos dziadka, który zjawił się w korytarzu chwile po tym jak weszłam do domu
-Ciężka sprawa. Jackson twierdzi, że ...- zaczęłam i zaczęłam zerkać za dziadka, by upewnić się, ze Krisa nie ma w pobliżu
-Spokojnie, po śniadaniu poszedł do twojego pokoju...Chyba śpi- powiedział, a ja przytaknęłam
-Jackson twierdzi, że ktoś go wrobił- powiedziałam patrząc dziadkowi prosto w oczy
CZYTASZ
◼◾𝐂𝐑𝐈𝐌𝐈𝐍𝐀𝐋 𝐋𝐎𝐕𝐄◾◼
Fanfiction𝐉𝐚𝐜𝐤𝐬𝐨𝐧 𝐖𝐚𝐧𝐠 𝐭𝐨 𝐭𝐲𝐩𝐨𝐰𝐲 𝐬𝐳𝐤𝐨𝐥𝐧𝐲 ł𝐨𝐛𝐮𝐳, 𝐤𝐭𝐨́𝐫𝐲 𝐦𝐚 𝐳𝐚𝐩𝐞𝐰𝐧𝐢𝐨𝐧ą 𝐩𝐫𝐳𝐲𝐬𝐳ł𝐨ść. 𝐉𝐞𝐬𝐭 𝐛𝐨𝐠𝐚𝐭𝐲 𝐢 𝐩𝐨𝐳𝐰𝐚𝐥𝐚 𝐬𝐨𝐛𝐢𝐞 𝐭𝐫𝐚𝐤𝐭𝐨𝐰𝐚ć 𝐢𝐧𝐧𝐲𝐜𝐡 𝐳 𝐠𝐨́𝐫𝐲. 𝐃𝐫ę𝐜𝐳𝐲 𝐩𝐫𝐚𝐤𝐭𝐲𝐜𝐳...