👑III👑

267 13 0
                                    

Ach... wf... oczywiście nie ćwiczę. Wszyscy byliśmy już na wielkiej sali, jak 5 moich pokojów, a mój pokój jak na swoje rozmiary, był bardzo duży. Przyszedł pan Draco, nasz nauczyciel wf.

- Witajcie, uczniowie. Dzisiaj będziemy grać w koszykówkę - powiedział Pan Draco i podszedł do mnie. Zagwizdał i wszyscy zaczęli grać.

- Ja nie będę ćwiczyć do końca roku - powiedziałam.

- To chyba normalne, żeby księżniczka nie biegała ani nie odbijała piłki - powiedział uśmiechając się do mnie. Moje oczy stały się większe.

- Jak to? Pan wie? Myślałam, że nikt nie wie! - powiedziałam trochę spanikowanym głosem.

- Byłem najlepszym przyjacielem twojego ojca w liceum. Także ukrywał, że jest księciem. Potem jak to się wszystko wydało, nie widziałem go jako przyszłego króla, tylko jako przyjaciela.

- Ach... tata miał szczęście, że miał takiego przyjaciela - popatrzyłam na podłogę.

- A jak tam królestwo? - zmienił temat.

- Jak na razie wszystko idzie idealnie. Moja siostra pilnuje, aby na czas gdy uczęszczam do szkoły, wszystko była dopilnowane na ostatni guzik, oczywiście na moją koronację - wyjaśniłam.

- To dobrze - zauważyłam piłkę lecącą w kierunku głowy pana Draco, i szybko popchnęłam go na ziemie, a przy tym skoczyłam do góry i zrobiłam salto w przód. Gdy wylądowałam podbiegłam do pana Draco i pomogłam mu wstać. Słyszałam oklaski dookoła mnie.

- Nic panu nie jest? - zapytałam bardzo przejęta.

- Nic, dziękuje - powiedział - Kto to rzucił?! - oprzytomniał po chwili i podszedł do uczniów. Ja usiadłam jakby nic się nie stało i poprawiłam prawie ściągniętą rękawiczkę. Nie mogłam dopuścić, by moja moc ujrzała światło dzienne. Do końca lekcji grali w koszykówkę.

***

Poszłam na lunch. Wszystkich których mijałam, szeptali sobie tylko o tym, co się stało na wf. Stanęłam przy mojej szafce, gdy podszedł Jackson.

- No nieźle uratowałaś Draco - powiedział odklejając karteczki ze swojej szafki.

- Dla ciebie, pan Draco, Frost - powiedziałam to odchodząc. Podeszły do mnie 2 dziewczyny, jedna miała długie brązowe włosy, a druga blond. Przemierzyły mnie wzrokiem po całej twarzy. Za mną stał Jack.

- Arendelle... nie wiem co w tobie widzi Jackie - powiedziała ta dziewczyna blondwłosa.

- Szczerze? To ja również nie wiem - powiedziałam patrząc na nich moim bez emocjonalnym wzrokiem. 

- Powiedzieć?! Jest piękniejsza od was dwóch razem wziętych! - powiedział podnosząc głos, a nawet można powiedzieć krzycząc, Jack, który stał cały czas za mną. 

- Och, Jackie. Jej ohydny kolor włosów, powinien dać ci do myślenia. I ta skóra... ty się chyba nigdy nie opalasz! - powiedziałam patrząc na mnie.

- Przynajmniej nie wyglądam jak uprażony słonecznik - przewróciłam oczami. Dziewczyna zszokowana odeszła ode mnie. Jack miał także minę wartą podziwu. Jego piękne krystaliczne oczy, były teraz powiększone. Czekaj... PIĘKNE?! O CO TU CHODZI?! ELSA! OGARNIJ SIĘ I NIE MYŚL O NIM NIGDY WIĘCEJ!!!

Poszłam na stołówkę i ustawiłam się w kolejce po jedzenie. Widziałam jak każdy bierze pizzę, hanburgera i colę. Ja miałam raczej ustaloną dietę, ponieważ nie chciałam wyglądać jak pączek. Nadeszła moja kolej.

- Co panienka chce? - zapytała mnie kucharka Adison.

- Poproszę jabłko i czekoladę w kubku - powiedziałam. Po chwili dała mi tacę, a na niej upragnione jedzenie.

Podeszłam do pustego stołu i wyjęłam książkę. Wzięłam czekoladę, popatrzyłam czy nikogo nie ma, wzięłam kubek z czekoladą pod stół, zdjęłam rękawiczkę i wyczarowałam 3 kostki lodu. Potem założyłam z powrotem rękawiczkę i postawiłam czekoladę na stół. Te kostki bardzo ochładzają, a potem znikają. Potem podszedł do mnie Jackson. Wzięłam jabłko w rękę, otworzyłam książkę, zaczęłam czytać i próbowałam go ignorować.

- Mogę się dosiąść? - zapytał po chwili. Nic nie odpowiedziałam. Po prostu dosiadł się do mnie. 

- Czy pozwoliłam?! - zapytałam marszcząc brwi. 

- Wiesz... nic się nie odzywałaś... więc uznałem to za tak... - podrapał się po karku. Spojrzałam co miał na tacy. Miał spagetti, pizzę i sok jabłkowy. On spojrzał co ja mam.

- Nie wiedziałem, że w stołówce podają kostki lodu - powiedział spoglądając na mój kubek czekolady z kostkami lodu.

- Nie podają... 

- Więc skąd je masz?! - zapytał podejrzliwie.

- Frost! Daj mi spokojnie skonsumować obiad! - powiedziałam bardzo podwyższonym głosem nie podnosząc wzroku z książki.

- Okej... a co czytasz? - zapytał spoglądając mi w książkę.

- Kryminały - skłamałam. Tak naprawdę czytałam o kobiecie, mającej moc ognia. Musiał mi przerwać, kiedy każdy się dowiedział o jej darze. Ona była moim przeciwieństwem. Ja mam moc lodu, a ona moc ognia. Ona rude włosy, ja platynowe, wręcz białe. Ona skórę bardzo opaloną, ja jasną jak śnieg. Ona była odporna na ogień i wszelkie ciepło, a ja na śnieg i wszelkie zimno. Ona urodziła się w przesilenie jesienne, ja w przesilenie zimowe. Ona umiała zapalić, czego dotknie, a ja zamrozić. Ona była księżniczką, ja także jestem księżniczką. Jednak łączyły nas 2 sprawy, ona i ja zostaliśmy odizolowani od świata, aby chronić bliskich, oraz obie zrobiliśmy coś swoim bliskim. Ona spaliła rodzinny dom, a ja strzeliłam lodowym promieniem w siostrę. Obie cierpiałyśmy przez całe życie. Niby byliśmy tak różne, to jednak widziałam podobieństwo między nami, i to wielkie. 

- Fajnie... - do końca już się do mnie nie odzywał.

***

Mój autograf!!!: 💖👑

👑 Jelsa - Secret Princess 👑 ZAKOŃCZONE!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz