- A...Arendelle - powiedziałam
-Ale Panno... proszę przeczytać nazwę królestwa, a nie swoje nazwisko - każdy zaczął się śmiać po tych słowach nauczyciela.
- Przepraszam? Nie zna pan królestwa Arendelle, położonego w Norwegii, wokół niego góry i jest otoczony 2 morzami, które spotykają się w jednym punkcie? (to wymyśliłam, żeby było ciekawiej) Numer 1 w najbogatszych królestwach na świecie?! W którym 90 % ludności współpracuje razem?! I to zbieg okoliczności, panie Edmin - wymieniałam cały czas patrząc mu w oczy. On za każdym robił bardziej zjawiskową minę.
- Skąd pani wie tak dużo o tym królestwie? I czemu nosi Pani jego nazwisko?
- W współczesności istnieje takie coś jak internet, panie Edmin - powiedziała Anabelle.
- Można tak powiedzieć... - powiedziałam przewracając oczami. Potem usiadłam na swoje miejsce. Oczy Jacka były skierowane na mnie.
- Czy ty przypadkiem nie masz rodziny w Norwegii? - zapytał.
- No mam tam siostrę, bo jak wiesz... moi rodzice... - powiedziałam.
- Tak... ja myślę, że to nie zbieg okoliczności, że masz takie same nazwisko jak te królestwo... możesz mi powiedzieć...
- To jest zbieg okoliczności - wypierałam się.
- Dobra... czyli mnie nie lubisz... - powiedział udawając smutnego.
- Jesteś pierwszą osobą, przed którą się otworzyłam oprócz mojej siostry! Nie mogę mówić ci wszystkiego o moim życiu, bo za dużo i tak wiesz! Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę, ale żadny nauczyciel, nie wie, gdzie mieszkam i, że moi rodzice nie żyją! - powiedziałam szepcząc i patrząc mu w jego piękne oczy. PIĘKNE?!
- Naprawdę? - zapytał mnie patrząc w moje oczy.
Okej... to trochę dziwne, ale poczułam motylki w brzuchu
Skinęłam głową na znak ,, tak". Potem warkocz upadł mi na lewe ramię.
- Zapomniałam, że mam warkocza - powiedziałam - Czy mogę iść do toalety, proszę pana? - zapytałam wychodząc z ławki.
- Jasne - powiedział i gdy wychodziłam usłyszałam drugie takie słowo. Ktoś poszedł za mną. Weszłam do damskiej i zaczęłam naprawiać swoją fryzurę. Nagle ktoś mnie dotknął a ja się przestraszyłam.
- Jackson! - powiedziałam - Chcesz abym dostała zawału?! - zapytałam trzymając jeszcze nie dorobioną fryzurę.
- Dla ciebie... nigdy - powiedział kładąc swoje ręce na moim pasie. Obruciłam się do niego, a on się uśmiechnął. Potem dostałam bardzo dużego rumieńca. Zaśmiał się.
- Zdajesz sobie sprawę, że to damska? - zapytałam nie wybuchając śmiechem.
- Tak, ale dla ciebie warto zrobić wszystko - powiedział.
- Bardzo śmieszne... - powiedziałam dokańczając fryzurę. Obruciłam się do niego, a następnie dałam mu buziaka w policzek. Cała z rumieńców poszłam do klasy, a po chwili zadzwonił dzwonek. Zaczęłam się pakować i wychodzić z klasy, gdy Anabelle posłała mnie na ziemię. Ale przyszedł Jack.
- Jesteś dziwnie znajoma... - powiedziała. Potem jej twarz zmieniła kolory. Była blada. Szybko wybiegła.
- Co to miało znaczyć?! - zapytałam gdy wybiegła, a Jack pomógł mi wstać, zdejmując przy tym rękawiczkę - Oddaj to! - rozkazałam mu, i gdy chciał mi już oddać, Aurora ją zabrała, która przypatrywała się całemu wydarzeniowi - Oddaj to Aurora! - wykrzyknęłam czując napływ emocji.
- A co, jeśli nie? - zapytała przypatrując się jej.
- Oddaj jej to! Natychmiast! - wykrzyknął Jack.
- Ja już pójdę - powiedziałam.
- Nie można... jeszcze 3 godziny masz tu być! - powiedziała Aurora i się zaśmiała szyderczo.
- Pójdę czy to się komuś nie podoba! - powiedziałam wstając i szybko uciekłam ze szkoły. Biegłam ile sił w nogach. Widziałam, że za mną biegnie Jackson. Gdy byłam już przed domem, dogonił mnie i złapał mnie za nadgarstek.
- Dlaczego uciekłaś? Czy to z powodu głupiej rękawiczki?! - zapytał
- Dla mnie to najważniejsza rzecz na świecie! Nie oczekuj na mnie jutro ani pojutrze! - powiedziałam zamykając bramę i wchodząc do domu.
CZYTASZ
👑 Jelsa - Secret Princess 👑 ZAKOŃCZONE!
Fanfiction17 letnia Elsa, dziewczyna bardzo skromna, tajemnicza i mało mówna, chodzi do szkoły dla bogatych ludzi. Ją stać na wszystko, jest przecież księżniczką Arendelle. Ukrywa to przed wszystkimi. Nie lubi się z nikim zadawać, bo uważa, że mogłaby skrzywd...