Byłam na przerwie, gdy podszedł do mnie jakiś rudy mężczyzna. Popatrzył się na mnie.
- To ty, ta nowa... co umie wszystkie języki świata? - zapytał pokazując swój uśmiech.
- Może... może nie... nie... musiałeś pomylić kogoś! - wyparowałam drażniąc się z nim.
- Napewno nie - uśmiechnął się zadziornie - Dalej jesteś taka sexy jaka byłaś - powiedział.
Fuj... nie lubie takich kolesi...
- Je ne suis pas sexy et tu n'as pas le droit de me parler comme toi pervers! ( Nie jestem sexy i nie masz prawa tak do mnie mówić ty zboczeńcu! ) - powiedziałam - Я не сексуальная, и ты не имеешь права говорить со мной, как извращенец! ( cały czas to samo )... 我不是性感的,你沒有權利像你變態一樣跟我說話!... Jag är inte sexig och du har inte rätten att prata med mig som du pervers! ... من سکسی نیستم و شما حق ندارید مثل من منحرف با من صحبت کنید! ...¡No soy sexy y no tienes derecho a hablarme como un pervertido! - powiedziałam
- Więc to ty... - dalej miał zszokowaną minę, lecz potem zmieniła się w pewną siebie - Może będziesz chciała do mnie wpaść po szkole? - zapytał.
- Przepraszam?! Ja cie nawet nie znam, a ty już proponujesz randkę?! - powiedziałam oburzona.
- Przepraszam za moje zachowanie... Hans Nasturii - powiedział i ukłonił się.
Czemu każdy się do mnie ukłania?!
- Dziękuje, ale teraz sobie pójdę... - powiedziałam i ruszyłam w stronę innego korytarza, ale ktoś złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do szafki, robiąc mi ranę na ręce.
- Nie tak szybko, Arendelle! - powiedział i pomału przybliżał się do mnie. Był już zdecydowanie za blisko. Nie mogłam wyjść. Widziałam spojrzenia innych, a nawet Jack energicznie biegł do nas. Gdy zauważyłam, że dotyka mojego czoła, jego czołem, uwolniłam swoją rękę i przywaliłam mu z liścia w twarz, czym on upadł.
- Nigdy więcej nie próbuj! - powiedziałam bardzo zła i z podwyższonym głosem. Gdy odchodziłam, zauważyłam, że niektóre dziewczyny poprawiają makijaż. Zauważyłam, że przyszedł Jack, i oczywiście w magiczny sposób znalazł się obok mnie.
- No no! Nieźle mu przywaliłaś! - pochwalił mnie głaskając moje włosy.
Co on robi na 4 królestwa?!
- Kolejnemu przywalić?! - powiedziałam wściekła prawie krzycząc. On się tylko bardziej uśmiechnął i zaczął się przybliżać.
- Nie zrobisz t... - nie dokączył, ponieważ przywaliłam mu, tak jak Hansowi - Ty wredna... - zanim usłyszałam co powiedział, odeszłam jak na najdalszą odległość, i biegłam do swojej klasy. Miałam mieć teraz spotkanie wychowawcze, i jak na złość, siedzę z Jackiem. Popatrzyłam na moją ranę na ręce. Była duża, ale nie leciała mi krew. To może się długo zagajać...
***
Siedziałam już w swojej ławce, gdy wszedł Jack. Usiadł koło mnie i się do mnie nawet nie odezwał. Ale po chwili przerwał ciszę.
- Dziękuje, że mnie tak załatwiłaś - powiedział z ironią.
- Ostrzegałam - powiedziałam i zauważyłam, że nauczyciel już wszedł.
- Dzień dobry - powiedział.
- Dzień dobry - odpowiedzieliśmy wszyscy.
- Dzisiaj będziecie pracować w grupach.... Żeby było jasne, jedna ławka to jedna para. Będziecie musieli odpowiedzieć na kilka pytań od swoich kolegów i koleżanek, ale wszystkie odpowiedzi jak i pytania zapisujecie na kartce. Pod koniec lekcji zbiorę, i zobacze jakie sobie pytania zadawaliście - powiedział. Moje oczy bardziej się otworzyły. Widziałam, że Jack robi pewną siebie minę. Ja popatrzyłam się na niego i zmarszczyłam brwi. On się zaśmiał, a ja uderzyłam głową o biurko.
- No poprostu idealnie! Nie mogłam z kimś innym?! Przecież to jest chore! To ironia losu!!! - szepnęłam podnosząc głowę i spojrzeniawszy na nauczyciela.
- Ej, Blondie! Nie jest tak źle! - powiedział Jack.
- Jestem Elsa... nie Blondie i to nie blond a platynowy! Ty chyba naprawdę potrzebujesz wizyty u okulisty! - powiedziałam dalej szeptem, ale teraz podniosłam głos. On podrapał się po karku.
- Okej... więc kto zaczyna pytania? - zapytał po chwili niezręcznej ciszy.
- Ja - powiedziałam i wyrwałam mu kartkę i długopis - Pierwsze pytanie... Jak masz na imię?
- Jack Overland Frost
- Okej... Rodzice?
- Nie mam.
- Rodzeństwo?
- Nie mam.
- Aha... Ile masz lat?
- 17...
- Ulubiony kolor?
- Niebieski - uśmiechnął się.
- Ulubione jedzenie?
- Pizza, spagetti i cola!
- Tia... zauważyłam...
- Ulubiona piosenka?
- David Archuleta - Crush
- Okej... Najlepsi przyjaciele?
- Ty - uśmiechnął się do mnie firmowo. Odkaszlnęłam.
- Frost... gadaj... - powiedziałam podniesionym głosem i powoli, co nawet mi wywołało ciarki.
- C...czkawka... R...roszpunka... Merida... Elsa - powiedział jąkając się.
- Okej... czyli Czkawka, Roszpunka i Merida... dobrze...
- Jeszcze ty! - wtrącił się.
- Chyba sobie żartujesz?!
- Nie! Teraz moja kolej! - powiedział i wyrwał mi długopis i kartkę z pytaniami - Będę cię pytać na te same pytania... bo nie chce mi się myśleć... - powiedział a ja przewróciłam oczami.
- Imię?
- Elisabeth Arendelle - powiedziałam.
- Rodzice?
- Nie podaje informacji na ich temat
- Em... a szczegółowiej się nie da?
- Nie - powiedziałam stanowczym tonem.
- Jasne...
- Rodzeństwo?
- Siostra
- Nie będe pytać cię o jej imię, bo znów będzie mi zimno przez twoje dreszcze... znaczy... czy ja powiedziałem to na głos? - stuknął się dłonią w czoło - Ile masz lat?
- 17
- Ulubiony kolor?
- Niebieski
- Ulubione jedzenie?
- Zdecydowanie czekolada i wszelkie owoce i warzywa
- Dobra... czyli jesteś vege...
- Nie? Po prostu lubię jeść warzywa
- Ulubiona piosenka?
- Nie mam
- Najlepszy przyjaciel?
- Moja siostra
- Aha... czyli nie masz przyjaciół?
- Nie. Mi nie potrzebni są przyjaciele.
- Ah... - zaczął coś przekreślać na kartce.
- Co ty... - nie dokączyłam, bo spojrzałam co robi. Dopisał mnie do swoich najlepszych znajomych.
CZYTASZ
👑 Jelsa - Secret Princess 👑 ZAKOŃCZONE!
Fanfiction17 letnia Elsa, dziewczyna bardzo skromna, tajemnicza i mało mówna, chodzi do szkoły dla bogatych ludzi. Ją stać na wszystko, jest przecież księżniczką Arendelle. Ukrywa to przed wszystkimi. Nie lubi się z nikim zadawać, bo uważa, że mogłaby skrzywd...