👑XXIX👑

178 10 3
                                    

- Jak to?! - zapytałam. Nie mogłam uwierzyć w to, co właśnie powiedziała.

- No... na początku podkochiwałem się w tobie... ale potem uznałem, że osobą, którą chcę poślubić to Merida - powiedział Czkawka.

- Ale super - powiedziała Roszpunka szczęśliwa. Nagle podszedł Jack w granatowym garniturze i białym krawatem. Popatrzył się na mnie.

- Woah... - powiedział patrząc na mnie - Wyglądasz fantastycznie - powiedział. Zarumieniłam się. Roszpunka puściła oczko do Czkawki i Meridy, na co oni zrobili to samo.

- Gdzie Anabelle? - zapytałam zmieniając temat.

- Wiesz, nawet nie wiem... - powiedział rozglądając się.

- To z nią idziesz? - zapytałam podejrzliwie patrząc na podłogę.

- To dziwne... ale nagle chciałem z nią iść.... to było dziwne... mogę przyznać, że wcześniej był jej nie zaprosił, a ciebie  Elsa, ale teraz... dziwne.. - powiedział i zauważyłam Anabelle, oczywiście odwaloną aż po brzegi.

- Jackie! - powiedziała przytulając go. Poczułam się zazdrosna.

- Anabelle... - powiedział udając zadowolenie.

- I jak wyglądam? - zapytała obręcając się.

- Znośnie... - powiedziałam.

- Nie pytałam cię o zdanie! - powiedziała szybko nie przestając patrzeć na Jacka.

- Jack... musimy pogadać... - powiedziałam. Anabelle popatrzyła się na mnie marszcząc brwi. Ja wystawiłam jej język.

- Okej... - powiedział i złapał się za głowę - Co... Anabelle? Elsa?! Powiedzcie, że zaprosiłem ciebie... - powiedział jakby nie zapomniał co się działo. Potem spojrzał na mnie - Woah... wyglądasz fantastycznie.. -powiedział. Przewróciłem oczami.

- Po pierwsze, to mówiłeś mi to już a po drugie zaprosiłeś Anabelle! - powiedziałam podniesionym głosem.

- Ale ja bym jej nigdy nie zaprosił! - powiedział wypierając się.

- Zaklęcie przestało działać - szepnęła dosyć za głośno Anabelle.

- Jakie zaklęcie?! - zapytała Merida.

- Em... am... powiedziałam zaklęcie? Chodziło mi o... zarobek - powiedziała.

- Wiesz, że to nie miałoby sęsu? - zapytałam ironicznie.

- Ale Jackie jest mój! - wykrzyknęła zwracając całą uwagę szkoły i nauczycieli.

- Nigdy cie nawet nie lubiłem! - powiedział cofając się.

- Ale moje zaklęcia działały! I szantaż Arendelle też! - wykrzyknęła.

- Jaki szantaż?! - zapytał Jack.

- Nie ważne... - powiedziałam wiedząc, że zaraz to się wyda.

- O taki! Ona jest księżniczką Arendelle! Tak! To podstępna kłamczucha na dodatek księżniczka! - wykrzyknęła. Wszyscy ucichli i wymieniali szepty. 

- Zabije cie! - szepnęłam.

- Czy to prawda... ukrywałaś taki sekret przede mną?! - zapytał oburzony Jack.

- Jack... ja... p...prze - jąkałam się

- Nie ma przepraszam! - wykrzyknął przerywając mi i chcąc wychodząc. 

- Nie tak szybko, Jackie - powiedziała Anabelle i machnięciem ręki utworzyła ogień wokół drzwi, zagradzając wyjście. 

Ona ma moc ognia...

- Anabelle! Masz natychmiast zaprzestać! - wykrzyknęła dyrektorka.

- Nie tak szybko, dopóki Jack nie będzie mój! - powiedziała celując w niego i oberwał wylatując na ścianę. Natychmiast wstał i wyjął... długopis... ale potem zamienił się w... patyk...

- Lód przeciwko Ogniu - powiedział uśmiechając się złośliwie wyciągając laskę do obrony.

- Co możesz zrobić mi tym patykiem! - powiedziała śmiejąc się Anabelle.

- Wiele rzeczy - powiedział tryskając w nią... lodowymi pociskami...

On jest taki jak ja... I śmiał gadać, że to ja ukrywać coś przed nim!

Nagle wzniósł się w powietrze i zaczął latać. Wszyscy to nagrywali. Właśnie Jack oberwał w brzuch i zaczął jęczeć z bólu, i wylądował na ścianie. 

- Haha! - zaśmiała się złowrogo Anabelle i zamieniła Jacka w posąg z pomarańczowych kryształów.

- Jack! - krzyknęłam podbiegając do niego. Potem podbiegła Merida i Roszpunka. 

- Potem się nim zajmiemy! Teraz trzeba ratować szkołę od tej wariatki! - wykrzyknęła Merida.

- A... jasne - powiedziałam ocierając zły. Zaczęło się coś we mnie gotować. Pomału zaczęłam podchodzić do Anabelle. Za każdym razem, gdy we mnie celowała, moja moc robiła barierę ochroną. Stanęłam kilka metrów przed nią i podłoga zaczęła się zamrażać, powodując zniknięcie ognia. Cała sala już nie płonęła, lecz była w pięknym szronie. 

- Jak ty to zrobiłaś?! - zapytała zdezorientowana Anabelle.

- Załatwmy to szybko... jak dziewczyna z dziewczyną... ogień przeciwko... - zaczęłam ściągać rękawiczki - Lód... - rzuciłam je jak najdalej. Potem dzięki dwóm machnięciom ręki utworzyłam wokół jej lodową bramę i unikałam jej pociskom. Potem próbowała się uwolnić, ale na darmo.

- Jak ty jesteś taka potężna! - raczej powiedziała a nie zapytała.

- Mam tę moc od urodzenia... a ty wniąskując po twoim doświadczeniu od kilku godzin - powiedziałam tworząc lodową barierę wokół uczniów i nauczycieli, aby nie ucierpieli. Po chwili Anabelle posłała mnie na ziemię. Trochę mnie to zabolało, ale życie ma wzniosy i upadki... tak było w tym przypadku. Szybko do niej podbiegłam i dalej unikałam jej ciosów. Potem trafiła w moją sukienkę i nie wiem jak ona rozerwała się ukazując moją nogę i połowę drugiej. Wrzasnęłam.

- Pozwoliłam ci mną manipulować, popychać na ziemię, chodź jestem księżniczką... ale tej sukni nigdy ci nie wybacze! - krzyknęłam wyczarowując wokół niej lodowe kolce, a jeden jej dotknął i zamieniła się w lodowy posąg. Potem usłyszałam jak wszyscy milczą, więc dzięki swoim mocą dwoma ruchami ręki posprzątałam po naszej walce i cała sala była jak nowa, formując ogromny płatek śniegu na suficie. Podbiegły do mnie dziewczyny.

- Elsa! Czemu nie powiedziałaś, że masz moc lodu?! 

👑 Jelsa - Secret Princess 👑 ZAKOŃCZONE!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz