👑XXIII👑

174 7 3
                                    

⛄2 Dni później, czyli czwartek⛄

- Ha? - obudziłam się, ale otulona czymś dziwnie zimnym. Gdy zobaczyłam co to było, przeraziłam się. To był Puszek. Co on tu robił?!

- Pani Elsa! - powiedział.

- Puszku witaj, ale co tu robisz? - zapytałam pościełając łóżko.

- Byłem w lodowym zamku, gdy po chwili pojawiłem się tutaj! Nie wiem co się stało! - powiedział przejęty. 

- A możesz tam się teleportować? - zapytałam.

- Tylko za pomocą Pani Magii! - powiedział.

- Dobrze! Pozdrów ode mnie Anię, Kristoffa, Svena, Olafa i oczywiście wszystkie małe bałwanki! - wyliczałam na palcach uśmiechając się.

- Tak! - odpowiedział. Zdjęłam rękawiczki, machnęłam 3 razy wywołując śnieżkę, ale ona skierowała się w moją stronę. Zamknęłam oczy, ale zdałam sobie sprawę, że mam lodową ochronę. 

- J... jak to się stało - zapytałam jąkając się. Ale Puszka już nie było - To jest dziwne... czyli mam ochronę przed innymi... dzięki swojemu przekleństwu... chodź jedna pozytywna strona tej mocy - powiedziałam 

Ubrałam się w swoją purpurową sukienkę od mamy i poszłam na dół zjeść śniadanie.

***

Miałam już iść do mojej limuzyny, gdy zauważyłam Jacka idącego z Anabelle. Podeszli do mnie.

- Am, Elsa... czemu nie było cie 2 dni w szkole? - zapytała Anabelle. 

- Lepiej powiedz, czemu tu jesteście! - powiedziałam zamykając bramę. Zauważyłam limuzynę.

- Jackie mnie tu zaprowadził. Po kogo ta limuzyna? Jest tu ktoś znany? - zapytała rozglądając się, aż trafiła na mój wysoki płot.

- Po mnie... - powiedziałam przewracając oczami.

- A kto tu mieszka? - zapytała podchodząc do furtki i zaglądając do środka.

- Ja... - powiedziałam z irytacją - Przepraszam... ale teraz muszę jechać - powiedziałam przypatrując się kierowcy, który wskazywał palcem na zegarek. Gdy wsiadłam, Jack złapał mnie za nadgarstek.

- A my? - zapytała Anabelle.

- Przepraszam?! Przyszłaś tu, i myślisz, że cię podwożę? O nie ma mowy! Jedziemy! - wykrzyknęłam do kierowcy. Gdy zamykałam drzwi, Jack je przytrzymał. Spojrzałam na niego gniewnie.

- Chodź mnie weź! - prosił.

- Po tym jak przyprowadziłeś tą jędzę? - powiedziałam - Elsa! Język! - powiedziałam do siebie. 

- Nie przyprowadziłem jej! Ona poszła za mną! Proszę! Podwieź nas! - poprosił.

- Dobra! Ale to jest ostatni raz, rozumiecie! Nigdy więcej nie chce widzieć was pod moim domem! - rozkazałam i kazałam im wchodzić.

***

Przez całą drogę Anabelle przytulała się do Jacka. Miałam tego dość! Ale nie wiem czemu... Popatrzyłam się na nich, a potem uderzyłam się dłonią w głowę. 

- Anabelle... mogłabyś chodź raz nie okazywać swoich uczuć i odsunąć się od Jacksona na bezpieczną odległość, bo przysięgam, że nie wyjdziesz cało z tej limuzyny - powiedziałam bardzo poważnym tonem patrząc na widoki za oknem. Od razu się od siebie odsunęli. Jack wyszeptał coś w stylu ,, Dziękuje ". Ja mu szepnęłam ,, Przyjemność po mojej stronie ", a potem przewróciłam oczami. 

Po chwili byliśmy już w szkole. Oni wysiedli i skierowaliśmy się do budynku. Cały dzień był raczej znośny, oprócz tego, że gdzie jestem ja z Jackiem, Anabelle pojawia się i niszczy mi dobry humor... coś czuję, że z nią będą same problemy...

👑 Jelsa - Secret Princess 👑 ZAKOŃCZONE!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz