Rozdział 3

2.5K 50 2
                                    

- Chodźmy stąd.- zaproponowałam niechętnie. Te ruiny miały w sobie bardzo dużo wspomnień. Nie chciałam tu przebywać dłużej, dodatkowo chciałam się przetestować. Musiałam sprawdzić czy nadal potrafię tak świetnie władać bronią.

- Gdzie chcesz iść?- zapytał Piotr. W sumie to sama nie wiedziałam. 

- Musimy znaleźć osobę, która ma mój róg.- powiedziała stanowczo Zuza.

- A żeby ją znaleźć najlepiej jest poszukać Narnijczyków. Coś się szykuje i jak wiemy, nie jest to nic dobrego.- dodał Edmund i nie czekając na nas ruszył przed siebie.

Narnijczycy. Kolejna rzecz, którą się zadręczam. Gdy byłam tu ostatnim razem obiecałam chronić zarówno lud jak i władców. Niestety zniknęłam, wychodzi na to, że na wiele lat. Jestem ciekawa czy w ogóle ktoś jeszcze nas pamięta. 

Jak się okazało, znalezienie Narnijczyków nie należało do prostych zadań. Mimo, że znaliśmy tereny jak własną kieszeń, to nie wiedzieliśmy w ogóle od czego zacząć. Chodziliśmy tak bez celu przez długi czas, aż w końcu ponownie wyszliśmy przy rzece. 

- Coś czuję, że nie będzie to takie łatwe.- mruknęła Łucja.

- Patrzcie!- krzyknął Edmund wskazując na wodę. 

Była tam łódź, nie taka zwykła, ponieważ wyglądała na Telmarską. Moje przypuszczenia potwierdziło dwóch Telmarów, którzy trzymali związanego karła. Ewidentnie chcieli go utopić. 

- Puśćcie go!- krzyknęłam. W tamtej chwili nie myślałam już co robię. Wyciągnęłam strzałę z kołczanu i naciągnęłam na cięciwę celując w jednego z nich. Widziałam na ich ustach chytry uśmiech, co nie wróżyło nic dobrego.

- Jak sobie życzysz.- powiedział ten, którego miałam na celowniku. Obydwaj jak na zawołanie wrzucili związanego karła do wody, a sekundę później, w równym momencie, dwie strzały wbiły się w ich ramiona i sami wpadli do wody. 

Zdziwiona spojrzałam na Zuzannę, która wypuściła drugą strzałę. 

Gdy chłopaki wyciągnęli poszkodowanego z wody, Łucja przecięła liny na nadgarstkach, a on sam ściągnął sobie chustę z twarzy.

- Puśćcie go!? Topienie mnie szło im świetnie i bez waszej pomocy!- krzyknął zły. 

- Nie ma za co.- mruknęłam zła. Może utopienie go nie było wcale złym pomysłem? Problem polegał na tym, że obiecałam Aslanowi bronić Narnijczyków, a ja słowa zawsze dotrzymuję. - Wiedziałam, że cię wyciągną, więc po co histeryzujesz?- słyszałam jak Łucja za mną cicho się zaśmiała. Minęła chwila za nim ktoś ponownie się odezwał, w tym czasie najmłodsza odeszła od nas kawałek.

- Właściwie to kim wy jesteście?- zapytał karzeł.

- Nie poznajesz nas?- zapytał zdziwiony Edmund. 

- Właściwie, to było do przewidzenia, że nikt nie będzie nas pamiętał.- powiedziała Zuza z zawiedzioną miną.

- Jestem Król Piotr.- przedstawił się blondyn.

- Jaja sobie robicie?- burknął karzeł.

- Jak nie przestaniesz marudzić to za chwilę ja cię utopię.- warknęłam.- Delia Strażniczka Nocnego Nieba.- ja także się przedstawiłam.

- Mam pomysł.- Piotr uśmiechnął się chytrze.- Zmierz się z nim.- powiedział do karła wskazując na Edmunda.

- Ja chcę!- krzyknęłam.

- O nie! Jeżeli jesteś faktycznie Strażniczką to nie chcę z tobą walczyć.- powiedział Narnijczyk.

- Przecież cię nie zabiję.- powiedziałam wyciągając sztylet z pochwy. Piotr dał mu swój miecz. 

Na początku karzeł udawał, że miecz jest dla niego za ciężki i nie da rady go podnieść, w ten sposób wykorzystał element zaskoczenia, ponieważ gdy w końcu podniósł broń to ostro się nią zamachnął w moją stronę. Odbiłam cios sztyletem, podchodząc lekko do niego. Przez znaczną część pojedynku to karzeł zadawał ciosy, ponieważ ja mu na to pozwoliłam. Gdy stwierdziła, że trwa to już zbyt długo, zaczęłam ostrzej odpychać ciosy kierowane w klatkę piersiową i głowę, dlatego przeciwnik musiał zejść na nogi, co ja wykorzystałam. Gdy on próbował mnie podciąć ja wskoczyłam mu na miecz i lekko kopnęłam w klatkę piersiową w ten sposób wygrywając pojedynek. 

Schowałam sztylet i pomogłam karłowi wstać z piasku.

- To naprawdę wy.- powiedział zachwycony.

- Nie przedstawiłeś się.- przypomniał mu Edmund.

- Zuchon. Wychodzi na to, że róg zadziałał.- powiedział pod nosem.

- Kto ma róg?- zaciekawiła się Zuzanna.

- Książę Kaspian. Zebrał Narnijczyków do walki z Telmarami.- Zuchon opowiedział nam mniej więcej co działo się pod naszą nieobecność i o nadchodzącej wojnie. Nikt z nas nie zauważył, że najmłodsza pakowała się w kłopoty, do czasu gdy usłyszeliśmy ryk niedźwiedzia.

- Łucja!- krzyknęłam i razem z resztą pobiegłam w stronę młodej. Zuza szykowała się do strzału  w stworzenie, ale uparcie nie chciała wypuścić strzały. Dlatego nie mogąc czekać na dalszy ciąg tych fatalnych wydarzeń sama musiałam naciągnąć cięciwę i strzelić. 

Sprawdzone

Długo mnie nie było, ale wracam! Nie obiecuję jednak, że rozdziały będą co tydzień w piątki (ale się postaram), ponieważ Strażniczkę pisze mi się aktualnie najgorzej. Ale to tylko etap przejściowy

Strażniczka Nocnego NiebaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz