Dodatek

1K 54 12
                                    

- Piotrek?- zapytałam z niedowierzaniem. Tuż za nim stała Łucja, Edmund i Zuzanna. Odrzuciłam swoje sztylety i ze łzami w oczach rzuciłam się w ramiona chłopaka.

- Delia.- wyszeptał wzruszony i jeszcze mocniej mnie przytulił.

- Wyglądasz jeszcze starzej niż ostatnio, a minął zaledwie tydzień.- powiedział ze śmiechem Edmund.

- U nas minęło piętnaście lat.- odparłam i otarłam łzy z oczu.

- Mamo?- usłyszałam głos mojej córki, która podjechała na koniu do nas. W jednej ręce trzymała wodzę od mojego konia, a w drugiej łuk z naciągniętą cięciwą i strzałą gotową do lotu.

- O boże... Czy to twoje?- zapytała Zuzanna, która była tak samo wzruszona jak ja. Skinęłam głową na potwierdzenie.

- Sahanno... To twoje ciocie i wujkowie.- przedstawiłam córce moje rodzeństwo. Dziewczyna odłożyła strzałę, zeskoczyła z konia i niepewnie podeszła do mnie.- Bardzo chciałaś poznać ciocię Zuzannę.- powiedziałam i wskazałam na siostrę.- Kocha strzelanie z łuku. Dużo jej o was opowiadałam.- wyjaśniłam.

Zuza zabrała Sahannę, kawałek obok, aby mała mogła popisać się umiejętnościami, a ja w tym czasie miałam okazję na wypytanie co właściwie się stało, że się tutaj znaleźli.

- Jak się tutaj dostaliście? Przecież Aslan mówił, że nigdy więcej nie wrócicie do Narnii?- zapytałam.

- Widzieliśmy się z nim niedawno. Powiedział, że sprowadził nas tutaj specjalnie dla ciebie. Ponoć bardzo za nami tęskniłaś.- odpowiedział Piotr z łobuzerskim uśmiechem.

- Już żałuję, że tęskniłam.- zaśmiałam się delikatnie. Każdy doskonale wiedział, że to było kłamstwo.- Muszę was koniecznie zaprosić do zamku. Musicie zobaczyć Kaspiana, jak wróci z Seanem z wycieczki.- powiedziałam podekscytowana.

- Kim jest Sean?- zapytała Łucja.

- Nasz syn. Starszy od Sahanny o trzy lata.- wyjaśniłam.- Powiedzcie mi lepiej, co wam powiedział Aslan.

- Nic szczególnego. Ostrzegł nas, że to ostatnia nasza wizyta. Ponieważ staliśmy się rodziną od czasu pierwszej wizyty tutaj, musiał zrobić dla nas wyjątek. Strasznie tęskniłaś i bardzo ci zależało, aby nas zobaczyć ten ostatni raz. Wiedział o tym, więc ten jeden raz ustąpił.- wyjaśnił Edmund gdy całym składem szliśmy do zamku.

- Odbudowaliście Ker-Paravel?- zapytał Piotr.

- Nie. Narnijczycy poparli nasze zdanie pod tym względem. Te ruiny to historia. Bardzo ważna przeszłość, nie chcieliśmy w nią ingerować, a nowe pokolenia z chęcią będą się o niej uczyć.- wyjaśniłam.

Podczas spaceru sporo rozmawialiśmy, nawet Sahanna się bardziej śmiała i rozmawiała z nami. Najwięcej jednak rozmawiała z Zuzanną, ponieważ z moich historii, to właśnie ją najbardziej polubiła. Do zamku dotarliśmy w świetnych humorach. Poprosiłam pierwszą napotkaną osobę, aby odprowadziła i rozsiodłała nasze konie, a sama wraz z córką i moim rodzeństwem ruszyłam w stronę jednej z komnat, w których spędzaliśmy czas.

Na korytarzu spotkaliśmy Morgana, który widząc moich towarzyszy stanął w pół kroku i nie mógł uwierzyć własnym oczom.

- Morganie chyba pamiętasz jeszcze Edmunda i Łucję?- zapytałam z uśmiechem, na co mężczyzna skinął głową.- A to Piotr i Zuzanna.- przedstawiłam pozostałą dwójkę.

- Miło mi poznać.- mruknął mężczyzna.

- Morgan to mój wujek.- wyjaśniłam, widząc zdziwioną minę Zuzanny.- To od niego dowiedziałam się o swojej przeszłości. Wierzcie mi, nie łatwo było wyciągnąć z niego informacje.

- Co ciekawe...- wtrącił się Edmund z szatańskim uśmiechem.- Anaira pierwszy raz w życiu nie wygrała pojedynku, właśnie gdy walczyła z Morganem.

- Żartujesz?- zapytał Piotr ze śmiechem.- Musi być pan świetnym szermierzem.

- Zremisowaliśmy.- sprostował wuj.

- Morganie czy mogę cię poprosić, abyś przekazał Kaspianowi gdzie jesteśmy? Niech do nas przyjdzie razem z Seanem, jak wrócą.- poprosiłam, na co mężczyzna skinął mi głową.- Tylko nie mów im kto się zjawił. To będzie taka mała niespodzianka.

Przez długi czas opowiadałam co działo się tutaj w Narnii, oni zaś opowiedzieli mi co wydarzyło się w Anglii. Sahanna co chwilę próbowała zwrócić na siebie uwagę wszystkich, a zwłaszcza Zuzanny.

- Już jesteśmy!- krzyknął Kaspian wchodząc wraz z Seanem do pomieszczenia.- O mój boże... To żart?- zapytał i podbiegł do Piotra, po czym zaczął tykać go w twarz.

- Odwal się!- zaśmiał się Piotrak i odtrącił jego dłoń.

- Ty żyjesz!- krzyknął Kaspian ze śmiechem. Gdy mój mąż witał się ze wszystkimi, ja w tym czasie objaśniłam synowi, kim są nasi goście.- A opowiadałaś im o naszym ślubie?- zapytał podekscytowany.

- Jeszcze nie.- zaśmiałam się.

Pamiętam ten dzień, jakby to było wczoraj. A najbardziej zapamiętałam moment pierwszego pocałunku, tuż po przysiędze małżeńskiej. Co ciekawe, nie dlatego, że było romantycznie! Przy mnie? To raczej mało prawdopodobne.

Pamiętam dokładnie jak Kaspian chwycił mnie w talii i przyciągnął do siebie. Na jego twarzy malowało się zdziwienie. Pomacał mnie delikatnie po żebrach...

- Czy ty nawet w tej chwili masz sztylety?- zapytał załamany.

- Wtopa, miałeś o tym nie wiedzieć.- odparłam z lekkim śmiechem, a razem ze mną roześmiali się wszyscy goście i mój mąż.

- Serio zabrałaś ze sobą broń na własny ślub?- zapytała Zuzanna, gdy opowiedzieliśmy im tę historię.

- A pierścionek zaręczynowy nosiła na szyi!- krzyknęła ze śmiechem Łucja, przypominając sobie, jak o tym wspomnieliśmy kiedyś na statku.

- Ty jesteś świrnięta.- mruknął Piotr z wielkim uśmiechem.

Cały dzień spędziliśmy na rozmowach i oprowadzaniu mojego rodzeństwa po okolicy. Niestety wieczorem musieliśmy się rozstać. Ten jeden dzień był, najlepszym darem jaki w życiu otrzymałam. Dzieci mogły poznać swoją rodzinę, a ja mogłam ten ostatni raz zobaczyć całą czwórkę razem. Później życie toczyło się swoim tempem dalej.

Sprawdzone

Oficjalnie to koniec! Skończyłam korektować wszystkie rozdziały i jeszcze dzisiaj na mojego instagrama (Smugaizzy) wlecą podziękowania.

Strażniczka Nocnego NiebaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz