Rozdział 1

2.7K 59 2
                                    

Minął rok odkąd wróciłam z Narnii i zostałam siostrą Łucji, Edmunda, Zuzy i Piotra. Rok spędzony w szkole z internatem, wakacje, które się właśnie kończą i rok bicia się z myślami o rodzicach. Wszystkie wspomnienia i jedna pamiątka, która została mi po mamie. Naszyjnik z małym księżycem na którym było napisane Hope. Nigdy go nie zdejmowałam, to jedyny przedmiot, który mi po nich został, a księżyc przypominał mi o Narnii. O krainie, w której przeżyłam cudowne chwile i poznałam wiele nowych istot, o których nawet nie śniłam. A teraz? Wychodziłam z jednego pociągu, aby poczekać na drugi, który zawiezie mnie do snobistycznej szkółki z internatem dla dziewczynek. 

Na przyjazd drugiego pociągu musiałam wraz z Zuzanną i Łucją poczekać dwadzieścia minut, a Piotr i Edmund na swój pociąg musieli czekać trzydzieści minut. Chcieliśmy spędzić tę parę chwil razem, posiedzieć, porozmawiać, ale jak się okazało, już po wyjściu z pociągu nie mogłyśmy znaleźć chłopaków i Łucji, ponieważ zaczepił nas jakiś nieznajomy.

- Hej jak macie na imię? Ja jestem Jan. Widziałem was rok temu we wrześniu tutaj na peronie i w czerwcu przed wakacjami. Macie rodzeństwo prawda?- gadał bez przerwy. Nawet nie dał nam możliwości przywitania się. 

- Cześć. Wanda jestem, a to Hania. Tak mamy rodzeństwo.- powiedziała Zuza wbijając mi łokieć w żebra.

- Ta... Cześć.- przywitałam się niechętnie. Raczej nie przepadam za poznawaniem nowych osób. Zwłaszcza, takich, które nie pozwalają dojść do słowa, a on do takich należał. Na całe szczęście zanim ponownie chłopak otworzył usta, przybiegła Łucja.

- Zuza, Delia! Piotrek i Edmund znowu się biją!- wykrzyczała. Nasza reakcja była dosyć szybka. Bez pożegnania z nieznajomym pobiegłyśmy za Łucją. 

Piotrek zazwyczaj nie był impulsywny, ale od powrotu z Narnii to się zmieniło. Nie może przyzwyczaić się do tego, że nie jest traktowany jak osoba dorosła, jak król. Dlatego teraz wystarczy, że ktoś go minimalnie sprowokuje, a on na to odpowiada. I tak pewnie było tym razem. 

Gdy dobiegłyśmy na miejsce łatwo było ocenić kto przegrywał w tej bójce. Czterech chłopaków na Piotra i Edmunda, to logiczne, że moi przyjaciele nieźle obrywali. 

W pierwszej chwili nie wiedziałam co robić, rozglądałam się na każdą stronę, szukając pomysłu. Ale znalazłam tylko jeszcze większe kłopoty, które wolnym krokiem zmierzały w naszą stronę. Miną sekundy nim policjanci zobaczą to zbiorowisko i złapią winowajców. 

- Musimy coś zrobić.- powiedziała Zuzanna. 

Jak na zawołanie ruszyłam do przodu, przebijając się przez kibiców. Złapałam uniesioną pięść jednego z oprawców, który chciał uderzyć Piotrka. Wyrwał mi się i odwracając w moją stronę, zamachnął się na mnie. Jednak ja zrobiłam unik.

- Damski bokser?- zapytałam z zaskoczoną miną. 

- Odejdź stąd.- warknął, także lekko zaskoczony, że to dziewczyna wmieszała się w ich bójkę.

- Macie ich zostawić, bo zagwarantuję wam kłopoty.- chłopak jedynie zaśmiał się na moje słowa, jednak już po chwili, gdy tylko usłyszał gwizdek jednego z policjantów, zaczął uciekać, wraz z całą resztą oprawców. Ja chwyciłam Piotrka i Edmunda za ręce i przeciągnęłam ich przez tłum, zanim stróże prawa nas złapali. Znalazłam Zuzannę i Łucje i razem poszliśmy znaleźć wolną ławkę. 

- Co wam strzeliło do głowy!?- wykrzyczała Zuza gdy tylko usiedliśmy.

- Co tobie strzeliło do głowy?- zapytał Edmund patrząc na mnie. Zdziwiona spojrzałam na niego.- Prawie cię uderzył!

- Ale tego nie zrobił. Dlaczego się biliście? Aż tak trudno nie pakować się w kłopoty przez parę minut?- zapytałam.

- Ale to on zaczął!- krzyknął oburzony Piotrek.- Potrącił mnie.- powiedział z miną obrażonej księżniczki. 

- I wtedy go uderzyłeś?- zapytała Zuza. 

- Nie. Za kogo ty mnie masz?- zapytał zły.- Potrącił mnie i kazał się przepraszać. Wtedy go uderzyłem.- powiedział z mściwym uśmiechem.

- A gdzie w tym wszystkim ty?- zapytała Łucja wskazując na Edmunda.

- Nie radził sobie, więc mu pomogłem.

- Radziłem sobie!

- Obaj sobie nie radziliście.- warknęłam zła. Zazwyczaj w Narnii  to oni pakowali całą resztę w kłopoty. Nie sądziłam, że w Anglii będzie tak samo.

- Dlaczego wszyscy traktują nas tu jak dzieci!?- wykrzyknął sfrustrowany Piotrek.

- Może dlatego, że nimi jesteśmy?- zapytała Łucja. 

- Jeżeli mam być szczera to my nie mamy takich problemów.- wskazałam na siebie i dziewczyny.- Was traktują jak dzieci i się nie dziwię.- powiedziałam ze złośliwym uśmiechem.

- Auu! Oni się szczypią!- krzyknęła Łucja gwałtownie wstając z ławki.

- A nie mówiłam? Ile wy macie lat, żeby się szczypać!?- zaśmiałam się.

- Ale my się nie szczypiemy!- krzyknął zły Piotrek wstając z ławki. Patrzył na mnie przez chwilę wściekły, po czym Zuzanna także wstała z ławki z krzykiem.

- Coś mnie pociągnęło do tyłu!- teraz wyraźnie wszyscy byli wystraszeni. Edmund także wstał.

- Złapmy się za ręce. Dzieje się coś złego.- powiedział chwytając mnie i Łucję, ja chwyciłam Piotra za rękę, a on Zuzę, która z kolei złapała Łucję.

- Nie złego... Magicznego.- powiedziałam czując ciepły, lecz gwałtowny podmuch wiatru. 

Chwilę później peron zniknął nam z oczu. Zamiast grubych, betonowych ścian widzieliśmy gęste liściaste drzewa, zza których przebijała się piękna turkusowa woda. Staliśmy tak przez dłuższy czas, w dalszym ciągu trzymając się za ręce i rozglądając na wszystkie strony. 

- Jesteśmy w Narnii.- powiedziała rozanielonym głosem Łucja.

Sprawdzone

Strażniczka Nocnego NiebaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz