Zaledwie chwilę później przemierzaliśmy korytarze wielkiego pałacu Koriakina. Mężczyzna prowadził moich przyjaciół w tylko sobie znane miejsce. Ja starałam się trzymać najdalej jak mogłam od Kaspiana, Morgana, Edmunda, Łucji i wszystkich innych osób, które chciałyby w tej chwili ze mną porozmawiać.
Jak się okazało Koriakin zaprowadził nas do wielkiej, magicznej biblioteki, gdzie na podłodze rozłożył mapę. Przez chwilę wszyscy rozmawiali o tajemniczej mgle, a ja rozglądałam się dookoła. Na jednej z półek znalazłam jakieś tajemnicze wywary z różnymi nalepkami. Wywar siły, miłosny, na przeziębienie i ten, który najbardziej mnie zaciekawił. Wywar na osłabienie. Chwyciłam butelkę w dłoń i odwróciłam się do wszystkich.
- Jak tego się używa?- zapytałam, na co Koriakin zaczął mi się uważnie przyglądać. Chyba jeszcze nie zorientował się kim jestem, a Morgan chyba mu jeszcze nie powiedział.
- Wcierasz w nadgarstek. W miejsce gdzie dobrze widoczna jest żyła.- wyjaśnił.
- Mogę?- zapytałam, na co mężczyzna skinął. Kaspian przyglądał mi się niepewnie, jakby nie wiedział po co mi jakiś eliksir. Prawdopodobnie później mnie o to zapyta, ale aktualnie nie mam po co się tym martwić. Nasmarowałam nadgarstek delikatną warstwą i odłożyłam fiolkę na miejsce.
W końcu podeszłam do całej reszty, która ustawiła się wokół mapy. Koriakin zaczął opowiadać, a mapa wskazywała odpowiednie miejsca.
- Oto źródło wszystkich problemów. Wyspa Mroku. Tam właśnie lęgnie się zło. Potrafi przybrać najróżniejsze postaci i spełnić najstaranniej skrywane pragnienia.- słysząc te słowa zerknęłam w stronę Edmunda. Bałam się, że to on może ulec pokusom jako pierwszy. Już kiedyś to zrobił.- Usiłuje zbrukać wszystko co szlachetne. Wykraść światło naszego świata.- W tej chwili wzrok Koriakina i Morgana spoczął na mnie. Poczułam się osaczona i nie bardzo wiedziałam co się dzieje.
- Ta podróż może być dla ciebie zgubna Anairo.- powiedział Morgan.
- Co?- warknęłam zła.- Znam cię od niedawna i nie będę słuchała takich bzdur. Proponujesz abym nie płynęła?
- On ma rację...- Wtrącił się Koriakin.
- Ciebie znam jeszcze krócej.- dodałam gromiąc go wzrokiem.- Niby dlaczego ta podróż może być dla mnie zgubna bardziej, niż dla moich przyjaciół?
- Bo to ty jesteś Światłem.- wyjaśnił niepewnie Kaspian.- Wszystko co tam się wydarzy może mieć na celu zniszczenie ciebie. W końcu to ty przynosisz Narnii największą nadzieję. Jesteś światłem, sercem tej krainy. Prawdopodobnie bez ciebie zapanowałby chaos.
- Ma rację. Może być sobie władca, który wydaje rozkazy, ale to ty dajesz nadzieję całej narnijskiej społeczności. Nie możesz umrzeć.- Dodał Morgan.
- Czyli waszym zdaniem mam zostać tutaj i nic nie robić?- warknęłam. Ta rozmowa już wyprowadzała mnie z równowagi.- Zostałam powołana do walki! Od najmłodszych lat byłam tego uczona! Aslan sam powiedział, że moje zadanie to chronić lud narnijski. I nie obchodzi mnie co powiecie, ja i tak popłynę.
- Dlatego ja ci tego nie zabraniam.- wtrącił niecierpliwie Kaspian.- Ale obiecuję, że jeżeli będziesz wykonywała rozkazy tak jak ten wczorajszy, to zostawię cię na najbliższej wyspie.- oznajmił.- Włączył mu się tryb króla wielkiego i potężnego. Nienawidziłam tego trybu.- Martwię się o ciebie, a ty mi nie pomagasz.
- Mniejsza. Jak to zwalczyć?- zapytałam Koriakina, a Kaspian prychnął pod nosem.
- Takich mieczy jak ten, istnieje jeszcze sześć.- powiedział wskazując na miecz Edmunda.
- Sześciu lordów.- mruknęła Łucja.- Przepływali tędy?- zapytała, na co Koriakin skinął głową.
- Więc dokąd popłynęli?- zapytałam.
- Tam dokąd ich wysłałem.- mapa ponownie się zmieniła.- By zdjąć zły czar, podążajcie za Błękitną Gwiazdą. Aż do wyspy Ramandu. Wszystkie siedem mieczy złożycie na stole Aslana, pokropicie krwią Światła, a dopiero wówczas zbudzi się ich siła.- Wszyscy ponownie spojrzeli na mnie, więc wzruszyłam ramionami i przewróciłam oczami. Przecież nie umrę od lekkiego nacięcia i utraty paru kropel krwi.- Lecz strzeżcie się. Każde z was zostanie poddane próbie. Złe moce dołożą wszelkich starań by was sobą skusić. Bądźcie silni i nie dajcie się omamić. By zwalczyć ciemności wokoło, trzeba pokonać mrok własnej duszy.
- Optymistycznie.- mruknęłam.
- Optymizm przyda wam się podczas tej wycieczki.- dodał Koriakin.
- Więc mamy płynąć za jakąś gwiazdą?- zapytał Eustachy.
- Tak, tak to działa. W Narnii nigdy nic nie jest proste, a gdy myślisz, że wszystko jest pięknie i panuje pokój. Wszyscy sobie razem jagódki zrywają w przyjaźni i harmonii, to nagle cały świat się wali i poznajesz przyjaciół ojca, którzy mają po paręnaście tysięcy lat! Wychodzę.- warknęłam i nie czekając na reakcję ruszyłam w stronę wyjścia na korytarz. Nim jednak zdążyłam chwycić za klamkę, obok mojej głowy pojawił się sztylet. Był bardzo mocno wbity w drewniane drzwi.
Wzięłam głęboki wdech i powoli odwróciłam się do Morgana, który już trzymał kolejny sztylet. Zapewne Koriakin mu dał swoją broń, ponieważ nigdy nie widziałam, aby sam Morgan miał przy sobie takie cudeńka.
- Nie denerwuj mnie, bo mam ochotę cię zabić już od naszego pierwszego spotkania.- warknęłam w stronę mężczyzny.
- Z całym szacunkiem Anairo, ale tego starego zgreda nie pokonasz.- powiedział Koriakin z lekkim uśmiechem.
- Pokonała go.- wtrącił Kaspian.- Podstępem, ale pokonała.
- Nie mam ochoty walczyć.- warknęłam.
- Co? Od kiedy?- zdziwił się Edmund. Prawda... Ja zawsze mam ochotę na dobry trening.
- Za chwilę zatnę ci głowę.- powiedziałam zła.
- Nie chcę tu żadnego rozlewu krwi.- westchnął Koriakin przerywając nam, naszą małą słowną potyczkę.- Pomogę wam z nazbieraniem prowiantu, dostaniecie też ode mnie parę wywarów, które mogą się wam przydać. Ruszajcie nim zapadnie noc. Kierujcie się Błękitną Gwiazdą.- przypomniał Koriakin.
I tak oto przez parę godzin pakowaliśmy się na statek, szukaliśmy żywności i zanosiliśmy przydatne rzeczy z Dworu Prześladowcy na pokład. Gdy na niebie pojawiły się pierwsze gwiazdy, wyruszyliśmy w dalszą podróż.
Sprawdzone
Teraz mam tydzień wolnego, więc myślę, że uda mi się napisać parę rozdziałów na zapas i może wrócimy do rozdziałów co piątek. Chociażby taką mam nadzieję
CZYTASZ
Strażniczka Nocnego Nieba
FanfictionDwie królowe, dwóch królów i strażniczka? Rodzeństwo Pevensie wraz z Delią wracają do Narnii. Nikt nie podejrzewał co tam się stanie. Delia wyrusza na poszukiwanie odpowiedzi na pytania, które od roku nie pozwalają jej spać. Okazuje się, że nie ty...