Zaledwie po dwóch dniach od wyruszenia na morze, dopadła nas okropna burza. Co gorsze dwa tygodnie później dalej się z nią zmagaliśmy. Cała załoga chodziła zmęczona i mokra. Nie mieliśmy czasu na odpoczynek, lub chociaż na wysuszenie ubrań. Eustachy krył się pod pokładem pisząc w jakimś zeszycie. Kaspian zazwyczaj siedział na naradach z Łucją, Edmundem, Morganem i kapitanem. Teoretycznie ja też powinnam w nich uczestniczyć, ale praktycznie, to wolałam pomóc załodze.
Niechętnie muszę przyznać, że także dwa dni od wyruszenia na morze, zaczęły mnie nękać koszmary. Prawdopodobnie Koriakin to przewidział, ponieważ dostałam od niego list z małą skrzynką eliksiru na osłabienie. Pierwszy raz użyłam go po jednej nieprzespanej nocy, na wyspie czarodzieja. Właściwie to byłam chyba po trzech nieprzespanych nocach, ponieważ pamiętam, że dużo pracowałam na pokładzie.
Teraz było inaczej. Niebieskie światło, ogłuszający pisk, ciemność i głęboki wdech. To samo każdej nocy. Budziłam się obok Kaspiana, który niczego nieświadomy spał obok. Westchnęłam głośno wstając z łóżka. Pół załogi pracowało aktualnie, aby druga połowa mogła się wsypać. Podczas burzy nie mogliśmy pozwolić na to, aby na pokładzie nikt nie pracował.
Przebrałam się szybko w sukienkę, która była najmniej mokra, nasmarowałam nadgarstek eliksirem, aby poczuć się lepiej i poszłam na pokład, pomóc reszcie.
- Anairo! Miło cię widzieć, ale król powiedział, że masz dzisiaj nie pracować, ponieważ będzie cię do czegoś potrzebował.- powiedział Rhince. Jego córka aktualnie spała gdzieś pod pokładem, obok Łucji.
- Jeszcze jest noc, mogę wam pomóc.- odparłam i nie czekając na jego reakcję poszłam jakoś się przysłużyć. Ciekawe do czego potrzebował mnie Kaspian. Co było tak ważne, że nie mogłam pomóc reszcie? Jeżeli kolejna narada, to z wielką przyjemnością ją oleję. Jak każdą do tej pory.
W każdym razie nim się spostrzegłam, nastał świt. Ekipa na pokładzie się zmieniła i osoby, które pracowały nocą, poszły pod pokład się wsypać. A cała reszta, pełna energii przyszła ich zastąpić.
- Znowu tu jesteś?- zdziwił się Ryczypisk.- Czy ty w ogóle śpisz?
- Tak.- mruknęłam niechętnie. Było to lekki kłamstwo. Spałam może trzy godziny i budził mnie mój koszmar. Właściwie nawet nie koszmar, po prostu sen. Odcień niebieskiego i ogłuszający pisk. Tylko tyle. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie mam zielonego pojęcia co to oznacza.
- Kaspian prosił, abym ci przekazał, że czeka w kajucie kapitana.- oznajmił.- Dodał też, że chciałby abyś potraktowała to jako rozkaz.
- Świetnie.- warknęła i poszłam prosto do wyznaczonego miejsca. W środku byli już wszyscy. Morgan, Edmund, Kaspian i Drinian.- Gdzie Łucja?- zapytałam niechętnie.
- Opiekuje się Geil.- odparł Edmund.
- Co jest tak ważne, że co chwilę wysyłasz po mnie kogoś z załogi?- zapytałam Kaspiana.
- Ta narada.- wyjaśnił mi narzeczony.
- Świetnie. Jest tak samo ważna jak inne, więc idę pomóc załodze.- warknęłam i już miałam wyjść gdy ponownie odezwał się Kaspian.
- Zaczekaj. Mamy pewne problemy, musisz przy tym być. Musisz wiedzieć co się dzieje.- dodał. Nie zdążyłam nawet tego skomentować, a kapitan przeszedł do rzeczy.
- Znajdujemy się tutaj.- wskazał na mapę, która leżała na środku stołu. Puste wody, nic dookoła. Nie zapowiadało się dobrze.- Nawet jeśli zmniejszymy racje o połowę, prowiantu starczy na dwa tygodnie.- powiedział.- Już najwyższy czas żeby zawrócić.
Czy oni serio to rozważali? Byliśmy blisko celu, czułam to. Dziwne, że oni nie. Przecież to dziwne przeczucie było niemal namacalne i wisiało od jakiegoś czasu w powietrzu.
- Nie ma gwarancji, że w najbliższych dniach dostrzeżemy Błękitną Gwiazdę. Nie przy tej pogodzie. A bez niej, Ramandu to igła w stogu siana. Najpewniej miniemy ją i popłyniemy ku krawędzi świata.- dodał Drinian.
- Dobrze płyniemy.- wtrąciłam.
- A ty skąd to wiesz?- zapytał Morgan.
- Powiedzmy, że to przeczucie. Nad wyraz silne. A właściwie można nawet powiedzieć, że wizje.- w końcu moje sny miały jakieś znaczenie. Ten kolor stawał się za każdym razem intensywniejszy, a pisk wyraźniejszy. To definitywnie miało znaczenie.
- To dlatego tak mało ostatnio sypiasz?- zapytał Kaspian. Uważnie mi się przyglądał, próbując wyczytać cokolwiek z mojej postawy.
- Sypiam dobrze...
- Nie okłamuj mnie, widzę ile eliksiru znika każdego dnia. Czujesz się coraz gorzej.- powiedział zły.
Morgan spojrzał na mnie zaniepokojony, ale nie odezwał się słowem. Doskonale wiedział, że Kaspian sam sobie świetnie poradzi z ochrzanianiem mnie.
- Spostrzegawczy jesteś.- mruknęłam niechętnie.
- Anairo nie denerwuj mnie. Co będzie jak zabraknie ci tego eliksiru? Zemdlejesz na pokładzie? Nie chcę ryzykować twoim zdrowiem.- odparł zaciskając szczękę.
- W takim razie przekaż Geil, że nie odnajdziemy jej matki. Dasz radę?- warknęłam.- Nic mi nie będzie, Kaspianie.- dodałam przytulając go.- Jesteśmy blisko, im szybciej się z tym uporamy, tym szybciej wrócę do zdrowia.
- Niech ci będzie, ale koniec z pomaganiem załodze. Masz odpoczywać. A spróbuj się ze mną kłócić, lub targować, to zawrócimy.- powiedział. Doskonale wiedziałam, że on sam nie chce zawracać, ale martwił się o mnie. Dla mnie był skłonny zrobić wiele rzeczy, tak samo jak ja dla niego.
- Zgoda.- przystałam na jego warunki, chociaż już zachodziłam w głowę co będę robiła całymi dniami.
Jak się jednak okazało, dostałam jedno zadanie. Miałam podszkolić Eustachego w walce. Wbrew pozorom, nawet go polubiłam. Zaimponował mi swoją walecznością. Widziałam też, że powoli przyzwyczaja się do nowego trybu życia, chociaż ma jeszcze kłopoty aby się odnaleźć w tym wszystkim.
Sprawdzone
Na nasze pierwsze 10k wyświetleń naszykuję duży specjał. Miałam szczerą nadzieję, że skończę książkę nim wbijecie taką liczbę, ale raczej mi się nie uda, więc będzie duża niespodzianka. Mam tylko nadzieję, że do tego czasu będę już po wizycie u okulisty. Miłego piątku!
CZYTASZ
Strażniczka Nocnego Nieba
FanfictionDwie królowe, dwóch królów i strażniczka? Rodzeństwo Pevensie wraz z Delią wracają do Narnii. Nikt nie podejrzewał co tam się stanie. Delia wyrusza na poszukiwanie odpowiedzi na pytania, które od roku nie pozwalają jej spać. Okazuje się, że nie ty...