Rozdział 19

1.3K 43 3
                                    

Szliśmy środkiem ulicy, a ludzie stali po bokach okrzykując nas z radością. Uwolniliśmy ich od łowców niewolników. A właściwie to moi przyjaciele ich uwolnili. Ja nie mogłam pokonać jednej osoby. To chyba moja największa życiowa porażka do tej pory.

- Ufasz mu?- zapytał Kaspian, ignorując krzyki lokalnej społeczności.

- Nie, ale on może dać mi odpowiedzi na moje pytania. Twierdzi, że jest starym przyjacielem mojego ojca. Musi coś wiedzieć.- westchnęłam. Chyba nikomu nie podobała się moja decyzja o zaproszeniu nieznajomego na pokład. Mnie też się nie podobała.

- Wiesz, że będę cię wspierał niezależnie od twoich decyzji. Musimy go jednak pilnować, nie ufam mu.- odparł. Naszą rozmowę przerwał zdesperowany męski krzyk.

- Wasza wysokość!- krzyknął biegnąc w naszą stronę. Wyciągnęłam przed siebie sztylet, więc mężczyzna zatrzymał się, aby nie nadziać się na ostrze. Cały pochód zatrzymał się, a dłonie wszystkich automatycznie powędrowały do mieczy. Dobrze wiedzieć, że chociaż moja reakcja dalej była szybka. Muszę stoczyć jeszcze jeden pojedynek z Morganem, abym mogła na nowo w siebie uwierzyć. Tylko tym razem wyrównany pojedynek.

- Tato! Tatusiu!- krzyknęła mała dziewczynka podbiegając do mężczyzny. Oczy miała czerwone i podpuchnięte. Musiała długo płakać. To była ta sama dziewczynka w fioletowej sukience, którą widziałam pod oknem.

- Cześć kochanie.- przywitałam się z miłym uśmiechem i chowając sztylet, uklękłam aby zniżyć się do jej poziomu.- To tobie ci źli panowie zabrali mamę?- zapytałam aby się upewnić.

- Tak pani Strażniczko.- odpowiedziała lekko zmieszana i zawstydzona.

- Mów mi Anaira. A ty jak masz na imię?- zapytałam nie przestając się uśmiechać. Widziałam, że ta mała jest strasznie zagubiona. Nie wiedziała co robić. Chciałam dodać jej otuchy.

- Geil.

- Jakie śliczne imię. A teraz pozwolisz Geil, że porozmawiamy z twoim tatą na osobności?- zapytałam, jednak mała dziewczynka nie chciała odejść. Nie mieliśmy wyboru.

- Pozwólcie mi płynąć z wami.- poprosił jej ojciec.- Znam te wody jak własną kiszeń, pływam po nich od dziecka.

- Chce odzyskać żonę.- wyjaśniłam Kaspianowi. Bez zawahania zgodził się na przyjęci kolejnego członka załogi.

- Też chcę płynąć.- powiedziała Geil. W oczach zebrały jej się łzy. Właśnie miała stracić kolejnego rodzica.

- Zostaniesz z ciocią. Wrócę z mamą, zawsze wracam.- odparł. Wzięłam dziewczynkę na ręce.

- Zaniosę ją.- zaproponowałam i ruszyłam ponownie w stronę wioski.- Nic twojemu tacie się nie stanie. Masz moje słowo.- powiedziałam do dziewczynki.

- Wiem, ale ja chcę być przy nim. Przy mamie, jak się odnajdzie. Nie chcę siedzieć sama na wyspie.- powiedziała płaczliwym głosem.

- Myślę, że możemy temu jakoś zaradzić. Jeżeli przejdziesz przez tłum niezauważona, to schowaj się w jakiejś beczce. Załoga zabierze cię na statek. Ale jak już tam będziesz, to musisz być grzeczna, zgoda?- zapytałam, na co skinęła mi głową.- Zostawiam cię tutaj. Trzymam za ciebie kciuki. Powodzenia.

- Dziękuję.- odparła i pobiegła pod mur.

Szybkim krokiem wróciłam do Kaspiana i reszty. Będąc na plaży podszedł do nas jakiś starszy mężczyzna. Z mieczem w dłoniach skierował się do mojego narzeczonego. Automatycznie wyciągnęłam sztylet, jednak chłopak mnie powstrzymał.

- Królu! Podarował mi go niegdyś twój ojciec.- powiedział wskazując na stary, brudny miecz. Dawno nie był używany.- Wszystkie te lata przeleżał bezpiecznie w pieczarze.

- To stara narnijska klinga.- powiedział zaskoczony Edmund.

- Ktoś tu studiował księgi.- zanuciłam, na co czarnowłosy spiorunował mnie wzrokiem. Sam nigdy by się nie przyznał, że je czytał.

- Pochodzi ze złotego wieku. Wykuto siedem takich mieczy. Były darami Aslana dla obrońców Narnii. Twój ojciec powierzył nam pieczę nad nimi.- wyjaśnił nieznajomy.

- Widzę, że nie tylko ja poznałam tutaj nowego przyjaciela.- mruknęłam. Szkoda tylko, że mój przyjaciel był tajemniczy i niebezpieczny. I oczywiście nie chciał nic mówić. Liczył na informacje ode mnie, a ja liczyłam no informacje od niego. Żaden z nas nie chciało ich udzielić drugiej osobie.- Właściwie to gdzie jest Morgan?- zapytałam marszcząc brwi.

- Zdaje się, że już na statku.- odparła Łucja i palcem wskazała mi mężczyznę, który rozglądał się dookoła. Ewidentnie nie chciał aby ktoś go śledził. Uznałam to za zaproszenie.

- Idę za nim.- warknęłam. Co ten facet znowu wymyślił? Oddaliłam się od reszty naszej załogi i po cichu weszłam na statek. Morgan kierował się do kajuty mojej i Kaspiana. Co za bezczelny typ. Gdy już miał otwierać drzwi zakaszlałam lekko za jego plecami.- Nie sądzisz, że to dosyć niekulturalne z twojej strony?- zapytałam.

- Liczysz na rewanż?- zapytał z cwanym uśmiechem.

- Skąd wiesz? Tym razem to będzie sprawiedliwa walka, ale nie teraz. Teraz odpowiesz mi na parę pytań.- powiedziałam sucho.

- Ja pierwszy. Co łączy cię z królem Kaspianem?- zapytał.

- Głupie pytanie zważywszy na to, że cała Narnia słyszała o tym jak Kaspian wręczył mi pierścionek.- mruknęłam.- Skąd znasz mojego ojca?

- Gdzie zniknęłaś na tyle lat?- zapytał. Ponownie zignorował moje pytanie, więc postanowiłam, że też tak zrobię.

- Co o mnie wiesz?

- Co z twoim ojcem?

-Dlaczego lepiej kojarzyłeś imię Anaira?- warknęłam. Powoli traciłam do niego cierpliwość.

- Co stało się z Corą?- zapytał. Gwałtownie wyciągnęłam strzałę z kołczanu i rzuciłam ją z całą siłą w jego stronę. Sprawnie ją złapał, okręcił się i z jeszcze większą siłą, rzucił ją we mnie. Ja także bez problemu ją złapałam.

- Odpowiedziałam ci na jedno pytanie, teraz ty odpowiedz na moje.- warknęłam.- Jak mam się wymienić z tobą informacjami jeżeli nie chcesz mi ich dać? Nie na tym polega uczciwa wymiana.

- Muszę się upewnić czy ty to ty. Zależy ci aż za bardzo na tych informacjach.- odparł wzruszając ramionami.

- Bo wiele lat starałam się poznać odpowiedzi na pytania, które utworzyły się po tym jak Aslan mianował mnie na Strażniczkę.- powiedziałam, uważając aby nie zdradzić za dużo.

- A ja wiele lat cię szukałem. Straciłem nadzieję, ale jak imię Anaira obiegło krainę na nowo zacząłem cię szukać. Nigdy nie przypuszczałbym, że mogłaś zmienić imię.- wyjaśnił.

- Anaira to imię nadane mi przez Aslana gdy mianował mnie Strażniczką.

- Nie. Anaira to imię, które nadali ci rodzice, gdy się urodziłaś.

Sprawdzone

Na moim profilu pojawiła się już informacja, więc ciekawskich zapraszam do ostatniego posta na tablicy, a cierpliwych podziwiam i wyczekujcie tego co będzie się działo. Mam ambitne plany, a jak już takie plany mam to zawsze staram się je spełnić.


Strażniczka Nocnego NiebaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz