Rozdział 15

1.6K 43 0
                                    

Gdy nasza gonitwa się zakończyła, Kaspian oficjalnie przedstawił przybyszy całej załodze. Miło było zobaczyć Łucję i Edmunda. Nie mogę jednak powiedzieć tego samego o poznaniu ich kuzyna Eustachego. Już po pięciu minutach chłopak zemdlał. Żałosne.

- Wyglądasz staro.- powiedział Edmund, gdy wszystkie formalności zostały już załatwione, a my przenieśliśmy się do kajuty mojej i Kaspiana.

- A ty jak dziecko.- odparłam bez namysłu, na co chłopak się zaśmiał. Kaspian rzucił w czarnowłosego jakąś koszulą i spodniami.- Ciebie ubrać potrafi, a sam jak żebrak wygląda.- mruknęłam pod nosem.

- Ile u was minęło? Odkąd wróciliśmy do Anglii?- zapytała Łucja, oglądając suknię jaką jej przyszykowałam.

- Dziesięć lat, a u was? Dwa miesiące?- zapytałam retorycznie. Oczywiście, że mniej niż rok. Angielski rok to parę wieków w Narnii.

- Coś koło tego, ale i tak zdecydowanie za dużo.- westchnął Edmund.

Mieliśmy tyle tematów do omówienia i nawet nie wiedziała od czego zacząć. Oni mieli pewnie podobnie. Ja chciałam dowiedzieć się co z Piotrem i Zuzanną, co tam w Anglii słychać, a oni co z Narnią. Co się zmieniło. A zmieniło się bardzo dużo.

- Jak ty w tym walczysz?- zapytała nagle Łucja, która dalej przyglądała się sukni. Podeszłam do niej z uśmiechem.

- Przy pomocy paru szwaczek, opracowałyśmy taki specjalny krój. Dół jest podszyty, masz tam jakby spodnie i sukienkę jednocześnie, materiał jest luźny, przewiewny, w razie potrzeby dół można spiąć tutaj.- wskazałam na dwa małe guziczki. Wyglądały jak niepotrzebne ozdoby, ale były bardzo praktyczne.- Dodatkowo masz mnóstwo miejsca na broń.

- No tak, bo Anaira zawsze chodzi uzbrojona aż po zęby.- zaśmiał się Kaspian, na co zgromiłam go wzrokiem.

- To nie moja wina, że w porównaniu do ciebie potrafię posługiwać się każdym rodzajem broni.- pokazałam mu język i wróciłam do omawiania sukni.- W gorsecie masz specjalne miejsca na sztylety, prawe ramię rękawa jest z grubszego materiału, aby cięciwa za bardzo się nie wbijała, miecz ukryty między tym materiałem jest ledwie zauważalny. Wokół pasa jest specjalny materiał, który można łatwo ściągnąć gdyby potrzebna była krótka lina, opaska, czy coś w tym stylu. No i oczywiście gorset jest mocniejszy, niż normalne, aby chronić przed ciosami mieczem. Taka zbroja.- wyjaśniłam.

- O boże. Ty masz obsesję, czy jak?- zapytał Edmund wytrzeszczając oczy.

- Nigdy nic nie wiadomo, jestem przygotowana na wszystko.- mruknęłam. Kaspian też od początku nabijał się z moich sukienek, ale z czasem zrozumiał, że są bardzo praktyczne. A dokładniej w momencie, gdy oberwałam mieczem w brzuch, a gorset uratował mnie przed mocnym zranieniem.

- Dobra, lepiej nam powiedzcie co z Narnią? Szykuje się jakaś wojna? Dlaczego nas wezwaliście?- zapytał Edmund.

- Stęskniliśmy się.- sarknęłam i podeszłam do Kaspiana, który rozłożył na stole mapę.

- Nie wezwaliśmy was. Nie mieliśmy takiej potrzeby, w Narnii panuje pokój. Wystarczyły tylko trzy lata.- wyjaśnił król.

- To kto i dlaczego nas wezwał?- zapytała Łucja.

- Właściwie to gdzie teraz płyniecie?- kolejne pytanie ze strony Edmunda spowodowało, że wszyscy stanęliśmy wokół stolika z mapą.

- Nim pozbawiłem wuja korony, spróbował jeszcze zabić najwierniejszych przyjaciół mojego ojca. Siedmiu Lordów Telmarów. Uciekli na Samotne Wyspy.- wskazał mały fragment na mapie.- I słuch o nich zaginął.

- Podejrzewasz, że coś im się stało?- zapytał ponownie czarnowłosy.

- Niewykluczone. Mam obowiązek to wyjaśnić.

- A co jest na wschód od Samotnych Wysp?- zapytała zaciekawiona Łucja.

- Wielka biała plama. Drinian coś wspominał o wężach morskich.- odparłam. Często słuchałam jego opowieści morskich. Wbrew pozorom były ciekawe, chociaż mało prawdopodobne.- Pora na coś przyjemniejszego.- mruknęłam i rzuciłam Łucji jej leczniczy kordiał wraz ze sztyletem.- Przyda ci się.

- O matko, jak ja się za nim stęskniłam.- westchnęła i umocowała sztylet w specjalnym miejscu na gorsecie, a kordiał przyczepiła do pasa. W mojej sukni wyglądała znacznie lepiej niż w swoich ubraniach z Anglii.

- Myślę Edmundzie, że powinieneś przygarnąć miecz Piotra. Musisz mieć czym się bronić.- dodał Kaspian, podając chłopakowi omawianą broń.

- Nie, jest twój. Dał ci go.- westchnął czarnowłosy.

- Spokojnie coś twojego też zachowaliśmy.- powiedziałam i ze śmiechem wyciągnęła z gabloty jego latarkę, po czym mu ją rzuciłam. Jego mina rozśmieszyła mnie jeszcze bardziej. Definitywnie liczył na coś więcej.

- Dzięki.- mruknął.

- A co z wami? Czyżby Delia uzyskała królewski przydomek?- zapytała Łucja i zabawnie poruszyła brwiami.

- Serio? Zamiast zapytać na przykład o tajemnicze imię, ty pytasz czy wyszłam za tego żebraka?- westchnęłam, na co Kaspian się zaśmiał.

- Ślubu jeszcze nie było, ale otrzymała już pierścionek zaręczynowy, który nosi na szyi.- odparł rozbawiony chłopak.

-No tak, cała Delia. Wszystko po swojemu. Nikt ci nie wyjaśnił, że pierścionki to na palec się zakłada? Ja muszę cię tego uczyć?- zapytał Edmund ze złośliwym uśmiechem.

- Ale ja wolę na łańcuszek i na szyję. Schowam pod sukienkę i nikt nie widzi. No wiesz, nie ma możliwości aby ktokolwiek mi go zabrał.

- A ja dalej sobie powtarzam, że po prostu chce go mieć bliżej serca.- westchnął Kaspian.

- A ja dalej tłumaczę, że sam siebie oszukujesz.- odparłam i wystawiłam mu język.- Lepiej mówcie co w Anglii. Co z Piotrem i Zuzą?- zapytałam.

W ten sposób rozmawialiśmy aż do południa. Naprawdę miło spędzony czas. Później jednak nadszedł czas na obowiązki i wdrożenie nowych towarzyszy niedoli w życie na pokładzie.

Sprawdzone

Gdyby ktoś pytał kiedy next... Odsyłam do Banialuk na moim profilu i rozdziału pod tytułem 'Kiedy next'. Oczywiście nie piszę tego złośliwie, tylko tam macie pięknie wszystko objaśnione co, kiedy, jak i jakie są wyjątkowe sytuacje


Strażniczka Nocnego NiebaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz