Rozdział 2

766 60 1
                                    

Ta adrenalina. To życia po za granicami normalnego świata. Ten świat niebezpieczeństwa,to moje życie,mój świat, Czy każdy może do niego należeć,nie. Tu trzeba być silnym. Nie bać się śmiercie czy krwi.Tu trzeba mieć silny charakter,silną wolę.

-Proszę,aby zawodnicy przygotowali się do startu,za 10 minut start-z głośników wydobył się głos startera.

Zmieniłam swoje buty na adidasy. Gotowa zasiadłam za kierownicą i czekałam na znak rozpoczęcia wyścigu. Wystukiwałam nieznany mi rytm w kierownicę strasznie się niecierpliwiąc. Ile można czekać. W boczną szybę,zastukał jakiś osobnik. Przekręciłam głowę w bok i uchyliłam okienko.

-Powodzenia Czika-zaśmiał się Connor.

-Dzięki słodziutki-poczochrałam go po włosach,śmiejąc się przy tym.

-Proszę o ustawienie się wszystkich samochodów na linie startową-znowu ten sam chłopak zabrał głos co wcześniej.

Connor już dawno się ulotnił.Podjechałam bliżej mety ustawiając samochód równo na linii startowej. Po mojej prawej było czarne ferrari Tristana,a po lewej czerwone też ferrari. Za kierownicą siedział ten bezczelny bachor Jai. Ugch zasrany dupek,jak on mógł zaproponować mi łóżko. Palant i jeżeli myślał,że wskoczę mu do łóżka do się grubo myli. Odwrócił się w moją stronę i posłał mi ten zadziorny uśmieszek. Dupek.

Na sam środek wyszłam z dużą biało czarną flagą dziewczyna. Czy chodź jedna dziewczyna nie może tu wyglądać normalnie,a nie jak dziwka. Cycki i dupa na wieszchu i one myślą że w ten sposób zdobędą swojego księcia z bajki. Żałosne. Rozumiem,że każda kobieta powinna pokazywać to czym ją obdarzył Bóg,no ale na litość Boską.

Po opuszczonym terenie rozniósł się dźwięk odpalonych śliników. Dźwięk dla moich uszu.

Przekręciłam kluczyk w stacyjce mojego cudeńka. Działa bez żadnego zarzutu. 

Dziewczyna machnęła flagą oznaczając start. Wcisnęłam mocno pedał gazu ruszając tym samym z innymi zawodnikami. Jak zwykle Tristan jak zwykle przejął prowadzenie. Obok mnie przeleciało czerwone ferrari. Jai ugch. Docisnęłam mocniej pedał gazu doganiając tym samym chłopaka. Zaczynamy zabawę.

wchodziliśmy w ostatni zakręt-zakręt śmierci. Jak zwykle wszyscy zawodnicy na tym łuku zwalniali ja natomiast dodawałam gazu. Nie bałam się ryzyka. Moje całe życie to ryzyko.

Zaciągnęłam sprzęgło i dałam ponieść się samochodowi.  Wyrównałam samochód i docisnęłam gazu przejeżdżając tym samym jako pierwsza metę.

Opuściłam z satysfakcją samochód i podeszłam do brata.

-I co baranie wygrałam,samochód jest mój-zaśmiałam się i przybiłam żółwika z "słodziakiem"

-Brawo Czika 

Odebrałam swoją nagrodę od organizatora. Przynajmniej zwrócił mi się mój tysiąc wpisowego.

Za moich pleców doszedł mnie dźwięk oklasków. Odwróciłam się i zobaczyłam całą tą grupkę Janoskians.

-No,no,brawo Chloe-zakpił Jai-nadal nie mogę w to uwierzyć,że pokonała mnie dziewczyna i to na dodatek jaka. Wprost idealna do  mojego łóżka-a ten znowu swoje. Matko czy on uważa się za BOGA SEXU. No halo-chociaż naprawdę wygląda seksownie.

Tristan chyba nie wytrzymał bo rzucił się z pięściami na chłopaka. Z trudem go od niego odciagneliśmy. Miał rozwalona dolna wargę i łuk brwiowy,a krew  sączył mu się z nosa

-Tristan-zatrzymałam brata,gdy ten znowu chciał się żucić na Jai. On wsumie też całkiem nieźle oberwał. Rocięta warga,łuk brwiowy,krew z nosa i do tego całe czerwone oko. Coś czuję że jutro będzie miał niezłą śliwę pod okiem,ale należy mu się-spokojnie-położyłam swoje dłonie na jego klatce piersiowej 

-Nikt Cię nie będzie obrażał-warknął

-No no Trsiat-tym razem zabrał głos Jai. Czy naprawdę mu jest mało.-twoja siostra to naprawdę gorąca laska-zakpił podpierając się swojego bliźniaka.;

Tym razem to ja nie wytrzymałam. Wyciągnęłam za paska brata broń,którą zawsze tam trzymał. Czego nie mam swojej. "Jesteś dziewczyną i możesz sobie coś nią zrobić,zresztą jesteś jeszcze za młoda"oto słowa mojego brata.

Podeszłam do chłopaka i przyłożyłam mu pistolet do skroni. Chyba się tego nikt nie spodziewał,bo na twarzach malowało im się zdziwienie.

-I co,nadal będziesz szczekał-warknęłam ściskając mocniej broń w dłoni

-Spokojnie księżniczko,myślisz że tylko ty posiadasz tu pistolet-machnął ręką w stronę chłopaków,po czym poczułam zimny metal przy skroni.-Tristan twoja siostrzyczka jest dziś niegrzeczna-zaśmiał się chłopak. Popatrzyłam kątem oka na brata,który wyciągnął swoją druga broń,a zaraz za nim chłopaki

-Tylko niech jej coś się stanie,a wyrwę Ci flaki-warknął i wymierzył w chłopaka

-Nic się nikomu nie stanie jak odłoży broń

-Twoje niedoczekanie-warknęłam w jego kierunku

-To,albo zginiesz ty i ja a reszta pozabija się,albo spokojnie zakończymy to

Maił rację,a na pewno nie chcę żeby coś stało się bratu i pozostałym przez moją nienawiś do tego chłopaka

-Nie c twoi ludzie opuszczą broń to i ja to zrobię

 Chłopak kiwnął ręką,a do mojej skroni już nie przylegał zimny metal. Popatrzyłam zło wrogo na chłopaka i zabrałam broń.

-Następnym razem,nie za wachm się jej użyć,rozumiesz dupku-warknęłam

-Spokojnie,następnym razem to ty będziesz błagać mnie o wolność. Chłopaki idziemy-wycofał się,a zanim pozostał grupka moich wrogów. Stałam tam i kurczowo zaciskałam broń w dłoni. Dal mnie już jest martwy. Osobiście wpakuję mu kulkę w ten łep.

-Chloe-na swoim ramieniu poczułam rękę Tristana-chodź

-Zostaw mnie-strzepnęłam jego rękę i ruszyłam do samochodu-Connor za bierz mój samochód-rzuciłam mu kluczyki i wsiadłam do samochodu. Wkurzyłam się dzisiaj niesamowicie. Pierwszy raz się tak zachowałam. Przystawiłam broń, olałam brata. To dla mnie za dużo.

Wcisnęłam pedała gazu i ruszyłam przed siebie. Nie miałam najmniejszego planu na dalszą podróż. Zatrzymała się przy najbliższym monopolowym. Uzupełniłam prowiant na dalszą noc. Moja koleżanka łyski ochoczo będzie ze mną współ pracować. 

Siedziałam w salonie pijąc już drugą butelkę łyski. Chłopaków nie było do tej pory i jakoś wcale mi to nie przyszkadzało. Przechyliłam szyjkę butelki wlewając sobie ciecz do ust. Moim zdaniem byłam już nieźle wstawiona.

Drzwi do domu się odtworzyły, a po chwili w salonie stanęła cała czwórka.

-Co się tak gapicie-warknełam biorąc drugiego łyka

-Chloe co ty robisz?-zaraz obok mnie pojawił się Tristan zabierając mi alkohol

-Piję nie widzisz-wyrwałam mu swoją butelkę.

-Zostaw to-wyrwał mi znowu i oddał chłopaka-nie warto,dla niego tego robić

Rywalizacja (Janoskians and The Vamps)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz