Jak minął wam sylwester?
Jakieś postanowienia?
To jest pierwszy rozdział w tym roku.
Zapraszam do czytania.
Obudziłam się z potwornym bólem głowy. Wyglądałam jak wrak człowieka. W dosłownym jak i w przenośnym znaczeniu tego człowieka.
Mało co pamiętam z poprzedniego wieczoru,tylko tyle, że przystawiłam pisotel do skroni tego całego Jai a następnie swoją koleżankę whiski.
Powolnym krokiem zeszłam na dół do kuchni. Przekraczając próg pomieszczenia nie mogłam uwierzyć własnym oczom.
Brad gotował. Jegojest problem zagonić do sprzątania,a co mowa do gotowania.
-Wstałaś-obok mnie przeszedł James uśmiechając sie lekko. Wyciągnął z szafki tabletki i mi je wręczył z szklanką wody.
-Dzięki-mruknęłam i połknełam biała małą kapsułke popijając wodą-tak właściwie to co się działo wczoraj?
-Trochę się dział-do kuchni wszedł Tristan. Coś przeskrobałam-wygrałaś wyścig,przystawiłaś pistolet do łba tego dupka Jai i się nieźle schlałaś-upss. Wygrałam wyścigi,przystawił......co wygrałam wyścig.
Poderwałam się z krzesła mim natarczywego bólu głowy i zbiegłam do garażu.
Przy moim białym porshe stało czerwone ferrari. Podbiegłam do samochodu i zaczęłam mu się dokładnie przyglądać. Cacuszko. Trochę się nad nim popracuje i będzie idealne na wyścigi.
Obok mnie pojawił się Trista. Jemu tez uśmiech nie schodził z twarzy pewnie dla tego,że to my go zgarneliśmy,a nie Ci cali Janoskian.
-Niezłe co?
-No-westchnęłam.Kocham samochody tak jak brat. To chyba rodzina pasja.
-Co Ci do głowy strzeliło,żeby tak zareagować-z zamyśleń wyrwał mnie głos Tristana,lekko wkurzanego Tristana.-jak by Ci się coś stało to...
-Ale nic mi się nie stało-przerwałam mu-nie jestem dzieckiem jak byś nie zauważył
-Ale jesteś moja siostrą i nie pozwolę Ci narażać się na takie niebezpieczeństwo-krzyknął. On nigdy nie wydziera się na mnie.
-I co zamkniesz mnie w pokoju-tym razem to ja nie miałam się zamiaru hamować. Jeżeli myśli,że całe życie będę mu ustępywać, że będzie traktował mnie jak dziecko to się cholernie myli.
-Jeżeli będzie trzeba
Nie miałam zamiaru go dłużej słuchać. Pobiegłam do domu,a później do swojego pokoju. Przebrałam się w ten zestaw.
Spakowałam do torebki najpotrzebniejsze rzeczy i opuściłam swoje królestwo. Chwyciłam kluczki do porshe i zbiegłam do garażu
-A ty gdzie?-przy samy samochodzie złapał mnie za nadgarstek mój kochany braciszek
-Tam gdzie nie ma ciebie
-Chloe porozmawiajmy spokojnie
Nie chciałam go dalej słuchać,więc wyrwałam mu swój nadgarstek i wsiadłam do samochodu. Odjechałam z piskiem opon nie oglądając się za siebie.
Mam już dosyć traktowania jak pięciolatka. Jestem chyba w tym całym posranym gangu nie.
Powinni mnie traktować jak innych,a nie jak jajko. Rozumiem,że jestm dziewczyna,ta delikatniejsza,no ale jeżeli mam nadal w ty siedzieć to chyba powinni mnie równo traktować. Zawsze słyszę jesteś za młoda,to nie robota dla dziewczyn,może coś ci się stać. Nie chcę takiego traktowania. Najlepiej siedź w domu i martw się czy im nic nie będzie i ugotuj obiadek po akcji. Niedoczekanie ich.
Zajechałam pod jakiś fast-food. Nic nie zjadłam z rana,a te lekki jakoś nie chcą działać na pusty żołądek. Zamówiłam sobie sałatkę z kurczakiem i zimny sok pomarańczowy. Oczywiście wszystko na wynos. Po odbiorze wróciłam do auta i pojechałam nad opuszczoną plaże. Nie wiele ludzi wie o tym miejscu. Przez przypadek je kiedyś znalazłam jak byłam mega zdołowana po śmierci rodziców.
O tym miejscu wie tylko Connor. Tylko jemu zaufałam powierzając ten sekretny skrawek ziemi.
Tristan zaraz by to wykorzystał w jakiś sposób,a tak przynajmniej mogę posiedzieć sobie w ciszy spokojnie.
Opuściłam samochód zabierając swoje jedzenie i koc,który zawsze wożę w bagażniku na wszelki wypadek.
Rozłożyłam się przy skałach. Odpakowałam swoją sałatkę i zabrałam się za jej sprzywanie. To jest jedno z moich ulubionych potraf.
Po spożyciu wywaliłam wszystko spowrotem do reklamówki i ułożyłam się na kocu.
Chciałam być teraz sama,sama z swoim myślami. Sama ze sobą.
Czasami zastanawiam się jak to jest żyć jak normalna nastolatka. Martwić się w co się ubierze do szkoły,jaki chłopak zaprosi ją na bal,czy rodzice przyłapią cię na wymykaniu się z domu. To jest prawdziwe życie dla zwykłych nastolatek,nie dla mnie.
Napajanie się spokojem nie było mi na długo dane . Jakiś cień zasłonił mi słońce. Tylko jedna osoba mogła wiedzieć,że tu jestem.
-Connor,spadaj nie chcę mi się z nikim gadać-nie miałam zamiaru na niego zwracać uwagi,więc nawet nie uchyliłam powiek by na niego spojrzeć
-Nie jestem Connor,ale słonko Jai-cos mi mówi to imię Jai,JAi ten JAI. Poderwałam się w natychmiastowym trybie do pozycji stojącej i zaczęłam szukać czegoś do obrony. Matko pistolet został w samochodzie.
-Cz-czego chcesz?-zająkałam się. Przeraża mnie ten facet.
Gdzie podziała się ta dzielna Chloe z wczoraj
-Boisz się?-podszedł bliżej mnie i przejechał mi dłonią po policzku. Zrobił to tak samo jak ja wczoraj. Tylko ta odważna Chloe jak była wczoraj teraz zniknęła.-pamietasz-szepnął mi do uch,a po moim ciele przeszedł dreszcz. Matko jasne że pamiętam
-Pamiętam-wyszeptałam-co chcesz?
-Nic,nie chcę od ciebie tylko od twojego brata
-To gadaj z nim.bo ja nie mam zamiaru
-Coś się stało ideał bratersko siostrzanej miłość prysł-zakpił.
Nie chciałam już dłużej tego słuchać. Wyszarpałam się mu i zaczęłam sprzątać swoje rzeczy.
Nie zważając na niego pobiegłam do samochodu i wiadłam do damochodu.
Chwyciłam broń w dłoń i schowałam ja pod bluzką.
Chłopak podszedł do drzwi od strony pasażera i normalnie sobie wsiadł
-Co ty do cholery robisz?-warknęłam,chyba dawana Chloe wraca
-Chloe,kochanie spokojniej przejedziemy się
Nie wiedziałam w tedy,że to nie jest zwyczajna przejażdżka..........
CZYTASZ
Rywalizacja (Janoskians and The Vamps)
FanfictionWyścigi Imprezy Zatargi Dwa gangi Jedna dziewczyna " Chloe" Siedemnastoletnia dziewczyna żyje w niebezpiecznym świecie. Nie legalne wyścigi,imprezy,walka gangów to jej rutyna dzienna.Co na to rodzina?Rodzice nie żyją,brat Trisitan sam w tym siedzi.J...