Rozdział 5

573 46 2
                                    

Hej słodziaki.

Po pierwsze chce was bardzi,ale to bardzo przeprosić,że tak dawnk nie dodawałam. Głównym powodem jest nauka i poprawianie ocen.

Po drugie rozdziały będą dodawane w weekend,chyba że znajdę czas w tygodniu to również dodam.

A teraz zapraszam do czytania.

Macie czasami takie wrażenie,że wasze życie w jednej chwili potrafi zmienić tor biegu. Zmienić się o 360°. 

Jechaliśmy w nieznanym mi kierunku. Z resztą nic nie widział. Ten durnie założyli mi na oczy przepaske,a ręce związali jakimś sznurkiem. No halo,nigdzie i tak im nie zwieje,za bardzo zależy mi na bratu i przyjaciołach. Nie pozwole na to,aby stała się im jaka kolwiek krzywda.

-Długo jeszcze będę miała coś na oczach-mruknęłam wiercąc się na tylnim siedzeniu

-Długo-warknął Beau. Tak to Beau. Już zdążyłam nauczyć się ich imion i rozpoznawać ich głosy.  Beau to ten chyba najgorszy palant świata. 

-Spokojnie bo Ci żyłka penknie-zakpiłam i oparłam głowe o szybę. Nie wiem nawet kiedy zasnęłam.

Pov Tristan  Evans:

Przebudziłem się same rana. Zwlekłem swoje ciało z łóżka i poszedłem do łazienki. Odbyłem tam poraną toalete i ubrałem zwykłe czarne spodnie i białą koszulkę. Gotowy zbiegłem na dół do kuchni. Dziwne,Chloe powina już nie spać i chłopaki. Wyciągnęłem sok z lodówki i napiłem się prosto z kartonu. Dopiero teraz moją uwage przykuła biała kartka. Podniosłem ją i przeczytałem treść

-Kurwa-szepnęłem i wbiegłem na górę do jej pokoju. Nie ma jej. Wbiegłem do pokoju obok i obudziłem jego lokatora

-Connor debilu,wstawaj-wydarłem się na chłopaka,a w tym czasie do pokoju wbiegła pozostała część domowników.

-E stary co jest-Brad położł swoją dłoń na moim ramieniu,ale od razu ją strzepnełem

-Chloe zniknęła,zostawiła list,że musi nas chronić i mamy jej nie szukać

-Co?-wydukał Connor. Popimu strasznemu wygladowi miał wiele siły na podniesienie swoich czterech liter z materaca i wyszarpania mi kartki-to moja winna gdy by nie ja....

-Było myśleć wcześniej. Jeżeli jej coś się stanie to sam Cię zabije-warknęłem i wyszedłem z pokoji trzaskając drzwiami.   Jak jej coś się stanie.......muszę ją znaleźć,zanim coś jej zrobią.

Pov Connor:

To moja winna,gdybym nie mieszał się w ich sparwę wszystko było by po staremu. 

Jak ona mogła się na to zgodzić,jak mogła się poświęcić dla mnie dla nas i odać siebie w ich ręce. To ja powinem zginąć,a ona teraz tu siedzieć i wpieradlać popcorn,do cholery. 

Wiem gdzie mogą być. Muszę tam pojechać i jakoś to odkręcić.

Pov Chloe: 

Czułam sie jak bym latała. Unosiła w powietrzu. Poprostu leciutka jak prórko. Byłam niesiona w styli ''ala pany młodej''. Nie uchyliłam powiek,bo nawet przyjemny był taki transport. Ciepły odech muskał moją szyję. Uchyliłam lekko powiek by sprawdzić,kto jest tym gentelmenem. Jai. Serio on. Ten zadufany dupek. Musiał zauważyć że się na niego patrzę bo się uśmiechnął. A no tak zapomniałam wam wspamnieć,że na moich oczkach już nie znajdował się czarna przepaska,a na ręce nie były już zawiązane.

-Ksieżniczka wstała-uniusł mnie ciut wyrzej i wniusł po sochadach po czym skierował się do drzwi na samym końcu korytarza. Znajdowaliśmy się w jakimś jasnym pokoju

-Gdzie ja jestm i ile masz mnie zamiar tak trzymać?-rozmasowałam obolałem nadgaratki.

-Tu będziesz na razie mieszkać razem z nami,a to twój pokuj. Na twoim miejscu nie liczył bym tak łatwo na szybkie uwolnienie. -zaśmiał się i skierował do drzwi

-gdzie moja torba?-rozejrzałam się i nigdzie nie zauważyłam swojego bagarzu.

-chłopaki sprawdzają czy czegoś nie przemyciłaś.

-co nie macie  prawa grzebać w moich rzeczach-wybiegłam z pokoju i zbiegłam na dół. Wbiegłam do pomieszczenia z ktorego dochodziły głośne śmiechy. Chłopaki siedzieli i grzebali w mojej torbie. Aktulanie przeglądali moją bieliznę.  Wyrwałam im swoje rzeczy razem z torbą.

-Nie macie prawa tego robić

-My mamy prawdo do wszystkiego-zaśmiał sie James i przybił piątkę z Lukiem

-Właśnie,że nie-wydarłam się i pobiegłam na górę ze swoim rzeczami. Zamknęłam się w pokju i opadłam na łóżko. 

To bedzie jeden wielki koszmar.......

Przepraszam za taki krótki jutro lub w Niedziele postaram się dodać kolejny rozdział. Napewno dłuższy niż ten. Pozdrawiam i miłego czytania życzę. BUZIAK 

Rywalizacja (Janoskians and The Vamps)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz