Rozdział 11

513 51 2
                                    

Jest mi bardzo smutno z powodu,zerowej ilość komentarzy pod ostatnim rozdziałem. Czy się tak bardzo skiepściła? Proszę zostawcie po sobie komentarz czy gwiazdkę. Chcę zobaczyć ile osób to czyta

Pov Jai:

Godzina 10 rano,a ona nadal się nie obudziła. Boję się o nią. Tak cholernie się boję. Jestem przy niej od tego felarnego momętu. Nie daruję sobie jak by jej coś się stało. Zaprząta swoją osobą mój umysł. Za każdym razem gdy ją widze,matko ile bym odał by była moja. Jai o czym ty gadasz? To jest siostra twojego wroga,twój wróg nr.1. Nie norzesz o niej tyle myśleć,nie morzesz.  

Odchyliłem głowę i cicho jęknęłem. Nie wytrzyma tak dłużej. Jeszcze ten jej cholerny braciszek próbujący się z nią zobaczyć. Ktoś doniusł mu o wczorajszym zdarzeniu i od samego rana dobija się do domu. Ugch. 

-Jai?-usłyszałem ciche jęknięcie dziewczyny. Podniosłem szybko głowę by na nią spojrzeć. Obudziła się. Podbiegłem do niej i chwyciłem ją delikatnie w swoje ramiona. Nareszcie wróciła.

-Boże,nie strasz mnie więcej tak-szepnęłrm i przyciaknęłem bardziej do siebie. 

-Jai dusisz mnie-wyszeptała,a ja ją natychmiast od siebie odsunęłem.-Dziękuję

Uśmiechnęłem się słabo i spokrzałem na jej posiniaczone nadgarstki. Jej wrzok terz tam powędrował. Jej delikatną skurę pokrywała ciemno fioletowa plama. Dotknęłem jej nadgarstka i telikanie przejechałem po sincach. 

-Przepraszam to moja winna,mogłem Cię pilnować. Co ja gadam wogule nie powinem Ci na to pozwalać.

-Jai spójrz na mnie-szepnęła i dotknęła mojego policka. Nie mogłem tak normalnir na nią spojrzeć. Nie mogę patrzeć na jej ból.-Jai,proszę.

Podniosłem głwę i spojrzałem w jej oczy pełne ból. To prze zemnie cierpiała. To ja jej nie uchroniłem,to moja i tylko moja wina. 

-Przepraszam Chloe-szepnęłem i dotknęłem jej nadgarstka

-To nie twoja winna,ani niczyja inna. To tylko moja winna,gdybym się nie upierała to...

-Nie proszę-póściłem jej dłonie i podeszłem do drzwi

-Gdzie idziesz?

-Twój brat tu jest,chyba bedzie dobrze jeżeli Cię już stąd zabierze-szepnełem i opuściłem jej pokuj. To chyba będzie najlepsze rozwiązanie tego wszystkiego. Zbiegłem na dół i wpuściłem Tristana do środka

-Możesz ją zabrać jest na góże-wskazałem na schody,a chłopak natychmiast tam pobiegł. Wszedłem do salonu i usiadłem obok reszty.

-Tristan zabiera Chloe-szepnęłem i otchyliłem głow€ do tyłu. Tak będzie najlepiej.

Pov Chloe:

Jak Tristan tu jest i chce mnie zabrać,ale...ale ja chyba nie chcę nigdzie stąd się ruszać. Nie chcę,nie mogę. Opadłam na poduszkę i cicho westchnęłam,nie mogę. 

-Chloe-do pokoju wpadł mój brat i zaraz zanalazł się przy mnie.-Boże nic Ci nie jest-zaczął oglądać mnie z każdej strony. Od kiedy tu jestem dopiero drugi raz się tak zachował. Na wyścigu i teraz. Ani razu nie pojawił się,by mnie ratował ,ani razu. A teraz? Dobry braciszek.

-Nic mi nie jest,co ty tu robisz?-warknęłam i odsunęłam się od niego i spuściłam głowę.

-O co chodzi , coś się stało,zresztą nie ważne gdzir masz torbę to cię spakuje i zabieram cię stąd

-zabieramsz....

-tak zabieram,nie pozwolę ci już tu zostać i zrobić Ci krzywdy 

-ale ja nie chcę-szepnęłam i spuściłam głowę

-co, jak to nie chcesz-odwrócił się gwałtpwnie i spojrzał na mnie dziwnnie

-Nie rozumiesz,że nie chcę-podniosłam głos

-Co ci dali, ile namieszali Ci w tej głowie co-również podniósł głos. 

-nie drzyj się na mnie

-to ty się na mnie nie wydzieraj-podszedł do mnie i walną mnie prosto w twarz. Złapałam się za policzek i rozmosowałam obolałe miejsce. Po policzku spłyneły mi łzy. Jak on mógł. Mój brat,mój kochany Tristan. 

-Chloe..ja..ja...przepraszam-próbował mnie dotknąć,ale szybko podniosłam się z łożka i zbiegłam na dół. Usłyszałam za sobą jego krzyk. Przy ostatnim ze schodów upadłam na podłogę i się jeszcze bardziej rozpłakałam. Nie miałam już siły na nic. 

Poczułam jak silne ramiona delikatnie podnoszą mnie z ziemi. Moja nozdrza otulił słodki zapach męskich perfum. Ten słodki zapch należał do Jai. Wtuliłam się bardziej w chłopaka i jeszcze bardziej się rozpłakałam. Jak on mógł,jest moim bratem. 

-Chloe co się stało?-Jai usniusł moją głowę i spojrzał na mnie. Skrzywił się na mój widok. Napewno zauważył czerwony ślad na policzku-udeżył Cię?-doktnął mojego policzka i przejechał po nim opuszkiem. Skinęłam głową i w tym momęcie poczułam szarpnięcie za ramię.

-Chloe jedziemy teraz-warknął i próbował chwycić mnie za rękę,ale szybko schowałam się za bliźniakiem ,

-Zostaw ją-warknął Jai i zasłonił mnie mnie swoim ciałem-a teraz wypierdajaj stąd

-co?, nie bedziesz mi rozkazywał,a teraz Chloe idziemy-próbiwał mnie chwycić,ale Jai odepchnął jego rękę 

-spierdalaj-syknął i wyprowadził Tristana z mieszkania . Później podszedł do mnie i chwycił mnie w swoje ramiona. 

-Spokojnie,nie pozwolę cię już skrzywdzić-szepnął i wplotł swoje dłonie w moje włosy-Ciiii

-Dziękuję-szepnęłam i jeszcze bardziej się w niego wtuliłam.

-Chodź na górę,musisz odpocząć

Rywalizacja (Janoskians and The Vamps)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz