Rozdział 9

548 47 1
                                    

Moją szyję otulił czyjś ciepły odech. Przyjemne uczucie,na prawdę. Uchyliłam pkwieki i przekręciłam się do źrodła,co było nie lada wyzwaniem,bo uniemożliwiała mi to ręka opleciona w moim pasie. Wczorajsze wspomnienia wróciły. Pocałunek w kuchni,balkon,Jai. Uśmiechnęłam się na widok śpiącego chłopaka. Wyglądał tak słodko jak śpi. Delikatnie pogładziłam swoją dłonią jego policzek. Miał taką delikatną skórę. Uśmiechnęłam się na ten widok. Bardzo bym chciała budzić codzienie i widiwać taki widok. 

-Znowu się gapisz-zamruczał cichi,uśmiechając się cicho. 

-Nie gapię się-zabrałam swoją dłoń i spojrzałam na swoje pomalowane pazokcie.

Wypuścił mnie z swoich objęć i zawisł na demną. Skradł mi małego całusa,a w tym momęcie do pokoju wszedł Luke. 

-Sory,kolejna dziwka-zaśmiał się i opuścił pokouj. Najwyraźniej mnie nie zauważył i dlatego mnie tak nazwał. Dziwka. Ten jeden wyraz odbijał się o moje uszy. Czyli Jai zalicza wszystkie panienki,a później jej zostawia jak gdyby nic. A ja głupia myślałam,że mu zależy na mnie. Idiotka. 

-Muszę iść-zepchnęłam chłopaka z siebie i szybko wydostałam się z łóżka. Podbiegłam do drzwi i szybko je otworzyłam. Zamykając je usłyszałam jeszcze gardłowe "Kurwa Chloe". Wbiegłam do pokoju i zatrzasnęłam drzwi. Osunęłam się po drewnianej powłoce i zatopiłam się w łzach. Jak on mógł,jak ja mogłam.  Głupia myślałam,że to coś więcej. Idiotka. 

Otarłam łzy i weszłam do łazienki. Nie mogę płakać przez tego idiotę. Wzięłam szybki prysznic i umalowałam się. Gotowa opuściłam łazienkę podchodzać do szafy. Wyciągnełam z niej czarne shorty z podwyszonym stanem i czarny tantop. Na nogi wsunęłam czarne vansy. Gotowa zbiegłam na dół do kuchni. Bez zbędnego przywitania, wyciągnęłam z szafki płatki i miseczke. Wstpałam zawrtoś pudełka do naczynia i zalałam mlekiem. Zabrałam jeszcze łyżkę i usiadłam przy stole obok Daniela.

-A ty co taka nie w sosie-szturchnął mnie w ramię zwaracając tym samym uwagę wszystkich na mnie w tym Jai.

-Nie ważne,poprostu złe rozpoczęcie dnia-uśmiechnełam sie krzywo wracając do posiłku. Potrzebowałam z kimś pogadać. Z kimś komu bez granicznie ufam-mogę dzisiaj pojechać do Connora

-po co?-zakpił Jai

-pogadać o okresie-warknęlam-Daniel proszę pojedź ze mną

-nie mam obcji nigdzir nie jedziesz

-bo co?-podeszłam do niego i pochalam go mocno-teraz nic nie będzie mi wolno bo nie bedą twoją nową dziwką do pierdolenia,co?-warknęłam odsuwając się od chłopaka na bezpieczną odlegość-przykro mi,że jako jesyna nie dam dupy takiemu skurwielowi jak ty

-od szczekaj to-warknął i złapał mnie mocno za nadgarstki popychając na ścianę-odszczekaj

-nie, i póść mnie w tej chwili

-bo co? Nie będe mógł cię już obacywać na blacie kuchenym. Każda mi ulega,nawet ty,wszystkie zachowujecie się jak dziwki-czy on powiedział.....z moich oczu popłynął strumień słonych łez. Nie mogłam tego wytrzymać. Wszyscy juz mnie za nią uważają. Odepchnęłam chłopaka id siebie i sprzedałam mu siarczystego plaskacza. Opósciłam w szybkim tępie dom i podbiegłam do swojego samochodu. Dobrze,że mam w środku zapasowe kluczyki. Odpaliłam samochód i wyjechałam na drogę. Teraz jedynym moim celem jest plaża.

Pov Jai:

-Stary przesadziłeś-upomniał mnie Beau i wstał od stału-jadę jej poszukać.

Wiem,wiem przesadziłem. Nie powinrm jej wyzywać od dziwek. Ta dziewczyna tak na mnie działa,ze inaczej nie mogę. Najchętniej bym ją tak rżnął,żeby nie wstała przez następny tydzień. Kurwa muszę ją znaleźć zanim zrobi coś głupiego i chyba wiem gdzie zacznnę.

Rywalizacja (Janoskians and The Vamps)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz