Siedziałam w samochodzie tego dupka. Jechaliśmy właśnie na wyścigi,które po dobnież zorganizował Connor. Nie wiem dla czego? Zazwyczaj były zorganizowane w weekindy,a nie w środku tygodna.
Po kilku nastu minutach zatrzymaliśmy się przy starym hangarze na końcu miasta. Wysiedliśmy z samichodu i od razu zostałam przygworzdżona do drzwi samochodowych czerwonego ferrari.
-Jeden jakiś wybryk i obuecuję,że nie będzie miło-warknął Jai i nachylił się blizko mojej twarzy,że stykaliśmy się nosami-rozumiesz?
-tak-jęknęłam i rozmasowałam obolałem nadgarstki gdy póścił mnie chłopak
-no to świetnie,a teraz chodź-pociągnął mnie za rękę do pozostałych.
Ile ten cwel ćwiczy? Rozumiem,że jest facetem i ma mnustwo siły,no ale trochę szacunku dla dziewczyn i delikatności. Nie jestem szmacianą lalką,którą można ciągać po chodniku za nogi. W odali zobaczyłam Tristana i reszty mojej paczki,byłej paczki. Chciałam do nich jak najszybciej podbiec i żucić się na szyje bratu,ale nie stety ręka Jai kurczowo ściskała moją.
-nie teraz-warknął i zatrzymał się obok reszty Janoskians.
-za kilka minut wyścig,5 patyki do zgarnięcia,jeżeli to przegrasz to obiecuję,że skopie ci dupe-zaśmiał się Beau przy ostatniej kwesti. Halo czy ja się przesłyszałam,on się śmieje. Nagle poczułam szarpnięcie za ramie odwaracajac sie do napastnika,ale nie uwalniając ręki z objęcia Jai. Tym kimś oczywiście był Tristan i reszta. Jai przyciągnął mnie bliżej siebie i wyciągnął broń,a za nim reszta. To samo uczynili Vamps.
-oh myślałem,że już nie pogadamy-zaśmiał się mój porywacz i przejechał pistoletem po moim ramieniem. On jest nie normalny.
-póść ją kurwa-warknął Tris podchodząc bliżej,co ni było rosądne bo młodszy bliźniak przystawił mi pistolet do głowy.
-radzę tego nie robić-warknął-nie zmuszaj mnie do tego,a bardzo bym nie chciał by stała się jej krzywda,jest zbyt piękna-ostatni wyraz szepnął mi do ucha ucałowując delikanie mój policzek. Czy on powiedział,że jestem piękna . Nie przesłyszałam się na pewno,a może nie. Napewno żartuje,na pewno 100% pewności.
-łapy przy sobie-warknął brat i z niechęcią opuścił broń-co chcesz za nią
-stary,nic nie chcę,nie ma takiej rzeczy która by ją zastąpiła-uśmiechnął się Jai i znowu przycisnął mnie mocniej do siebie o ile było to możliwe
-mów!!-wydarł się jeszcze bardziej-obiecuję,że jeżeli coś się jej stanie to sam zgotuje ci śmierć taką,że przejdzie do historii.
-luz,postanowione jest moja. Jeżeli nie chcesz by cierpiała to nie wchudź nam w drogę-zakpił-a teraz chodź mała mamy wyścig-pociągnął mnie za rękę i z powrotem pociągnąl w stronę samochodu. Usiadłam na miejscu pasażera i zapiełam pas. Odwróciłam głowę w miejsce gdzie stał Tris i uśmiechnęłam się pocieszająco do niego. Odwzajemnił mój uśmiech. Nie chcę by się w to wplątywał. To ja się wpakowałam ja muszę sobie jakoś z tym poradzić.
-Teraz się przejedziemy -zaśmiał się chłopak i odpalił samochód-powiesz mi jak przejechać ten cholerny zakręt to obiecuję,że będę miły-podjechał na start i ustawił na lini startowej
-ooo nie,nie ma obcji napewno Ci nie zdradzę jak to robię,wolę umrzeć niż Ci powiedzieć-zasmiałam się z chłopaka i poklepałam po ramieniu.
-jak chcesz spróbuję w inny sposób-nachylił się nad moją twarzą i musną moje usta. Nie wiem dlaczegk to zrobiłam,ale odwzajemniłam pocałunek. Zatopiłam swoje dłonie w jego gęstych włosach i pociągnęłam za jego końce wywołując cichy jęk zadowolenia. Odcknęłam się dopiero gdy jego dłoń powędrowała na moje uda jadąc nimi w górę. Oderwałam się od chłopaka i odepchnęłam go od siebie.
-Nie,nie to nie powino się zdarzyć nigdy-złapałam za pas i sprawnie go odpięłam łapiąc za klamkę,ale uniemożliwił mi to ręka chłopaka
-hola hola,gdzie ci tak śpieszno
-Nie,nie mogę Jai proszę, poczekam z chłopakami-szepnełam -na zakręcie przyszpiesz i zaciągnij ręczy obroć kierowbicę w przeciwnym kierunku,to wszystko-dodałam,a chłopak puscił moją dłoń. Podeszłam do Beau i Daniela,ktoży nie brali udziału w wyscigu. Luke i James pojechali jako eskorta Jai.
Oparłam się o maskę i głęboko westchnęlam. Nie powino się to stać,nigdy. On tak jakby mnie porwał,a ja jak nic całuję sięz nim. Ale naprawdę super całuje. Te jego cieple,słodkie i miękie wargi tak idealnie całują.....Nie STOP ja nie mogę,nie powinam,nie....chce.
Nawet się nie zoriętowałam kiedy samochody wystartowały,a teraz wchodzą w ostatni zkręt. Spojrzałam na czerwone ferrari. Zrobił tak jak mu powiedziałam. I co wygrał,zaraz za nim dojechał Tristan.
Odepchnęłam się od maski i stanęłam blisko Daniela. Kilka minut później dotarł do nas Luke i James,a zaraz za nimi Jai z nagrodą. Odwróciłam wzrok od niego szukając jakiego kolwiek punktu zaczepienia. I znalazłam. Do Tristana dostawiała się jakaś blond pani. Jemu najwidoczniej się to podobało. No suoer. Jego siostra jest na uwięzi przez jego wrogów,a on flirtuje sobie z blondyneczką. Zajebiście.
-Dzięki mała-z zamyśleń wyrwał mnie głos Jai. Odwróciłam się w jego stronę i posłałam mu pół uśmiech.
-nie ma za co,ale możemy już wracać,nie chcę tu być-szepnęłam i spuściłam wzrok. To bez sensu. Moje życie jest bez sensu. Już dawno je straciło.
-chodź-znowu pociągnął mnie za rękę i zaprowadził do samochodu. Usiadłam na swoim miejscu i spojrzałam na chłopaków. Oni chyba nie mieli zamiaru się nigdzie wybierać.
-czego chłopaki nie jadą z nimi?-zapytałam nawet nie spoglądając na chłopaka.
-zostają na imprezę
-a policja,przecież zaraz na pewno się tu zjawią
-spokojnie,dziś mają ważniejsze sprawy na glowie-zaśmial się i odjechał.
Czasami się zastanawiam czy nie lepiej nie skończyć z swoim życiem. Nie będzie marzen,miłości,szczęścia. Niczego. Tylko ja trumna i czarna ziemia. To chyba jedyne rozwiązanie by nie cierpieć,bo ja.bardzo cierpię.
Przepraszam miałam dodać wcześniej. Z okazji moich 16 urodzin,które kficjalnie skończe za niecałe 2 godziny,chciałam wam i sobie sprawić prezęt. Mam nadzieje że udany. Licze na kom i gwazdeczki.
CZYTASZ
Rywalizacja (Janoskians and The Vamps)
FanfictionWyścigi Imprezy Zatargi Dwa gangi Jedna dziewczyna " Chloe" Siedemnastoletnia dziewczyna żyje w niebezpiecznym świecie. Nie legalne wyścigi,imprezy,walka gangów to jej rutyna dzienna.Co na to rodzina?Rodzice nie żyją,brat Trisitan sam w tym siedzi.J...