Rozdział 6

594 51 1
                                    

Pov Connor:

Zaparkowałem samochód pod wielką willą na obrzeżach miasta. Wysiadłem z samochodu u skierowałem się do drzwi. Jak na kuluralnego człowieka wcisnełem dzwonek czekałem aż ktoś otworzy mi drzwi. 

Nie przyjechałem tu znimi się bić,bo nie mam na to siły. Chcę z nimi tylko porozmawiać. 

Drzwi otworzył mi Daniel. Stary przyjaciele. 

-Radze Ci się stąd zmywać,bo oberwiesz znowu kulkę

-Spokijnie,chcę tylko pogadać z Jai

-Ty naprawdę jesteś głuchy spieralaj-wydarł się na mnie,a w tym czasie w drzwiach stanął Jai. To świetnie teraz sobie z nim pogadam.

-No nareszcie,myślałem,że nigdy sie nie doczekam-zakpiłem z niego

-co ty tu robisz,chcesz kolejną kulkę-wyszedł z mieszkania i stanął na przeciw mnie

-pogadać tylko w cztery oczu-chłopak kiwną na Daniela,a ten po chwili zniknął za drzwiami. 

-no słucham-skrzyrzował ręce na piersi i uniusł brwi wyczekująco

-Chloe, chcę Chloe to nie jej wojana

-Chloe-westchnął-śliczna Chloe. Ona jest teraz moja

-co chcesz za nią?-warknęłem. Powoli traciłem cierpliwość do tego pajaca

-nic,dosłownie nic,podoba mi się i to bardzo, nic jej się nie stanie jeżeli nie będziecie wchodzić nam w akcjie

-stary po prostu odaj mi ją

-ogłuchłeś-zaśmiał się -spadaj stąd jeżeli nie chcesz skończyć tak jak ostatnim razem. Powineś się cieszysz,że żyjesz gdyby nie ona to wąchał byś już dawno kwiatki.-zaśmiał się i zniknął za drzwiami. 

Kopnęłem wkurwiony oponę i usiadłem za kierownicą. Odjechałem z piskiem opon. Tak niczego nie załatwię. Muszę spróbować w inny sposub...

Pov Chloe:

Odkładałam ostatnią parę spodni do szafy,gdy usłuszałam pisk opon. Charakterystyczny pisk. Tak jeździ tylko Connor. Podbiegłam do okna i zobaczyłam odjeżdzające auto chłopaka. Co on tu robił?

Zbiegłam poschodach na dół i na korytarzu natknęłam się na Jai.

-Co robił tutaj Connor

-chciał,żebym Cię wypuścił,ale się nie zgodziłem-zaśmiał się i ominął mnie kierując się prosto do kuchni. Dupek. 

Poszłam za nim i usiadłam na wysepce.

-Dla czego ja?-spojrzałam na na niego,gdy ten pił sok z kartonu.

-dla czego ty?-zaśmiał się i ostawił napuj-to proste-podszedł do mnie i stanął między moimi nogami-jesteś seksowna i zadziorna-przejechał jednym palcem po lini szczęki,a w moim arganizmie pojawiło się jakieś dziwne uczucie. Przyjemne uczucie-zarazem słodka i nie wina-dotknął mojego policzka I przejechał po nim palcami-nie dostępna i za razem łatwa-złączył nasze usta w czuły pocałunek. Całował tak fantastycznie,ale to idzie w złą stronę. Odepchnęłam chłopak od siebie i zeskoczyłam z blatu

-nie jestem łatwa,zapamiętaj to sobie-warknęłam i wyminęłam go. Nie miałam ochoty na przebywanie dłużej w jego towarzystwie. Wbiegłam po schodach na górę. Na samej szczucie wpadłam na kogoś i odbiłam się. Liczyłam na upadek na samą duł,ale czyjesz silne ramiona oplotły mnie ratując przed upadkiem. 

Spojrzałam na twarz mojego wybawiciela. Bliźniak Jai. Luke.

-Przepraszam i dziękuje-wyplątałam się z jego objęć 

-Nie ma za co,uważaj następnym razem bo następnym razem może to się nie skońcyć tak kolorowo-uśmiechnął się i zbieg po schodach. 

Leżałam już tak trzecią godzinę z nudów. Dochodziła godzina 6,a w moim pokoju nagle zjawił się Jai.

-naszykuj się na 20 jedziemy na wyścigi-tak szybko jak się pojawił tak szybko zniknął. Cieszyłam się bardzo,że wyrwę się z tego więzienia wreszcie. Być może spotkam Tristana i resztę. 

Wzięłam szybko prysznic i założyłam czarne rurki, crop top z ćwiekami na lewej piersi i skóżaną kórtkę.Na nogi wsunełam czarne szpilki. Cała na czarno. Usta podkreśliłam czerwoną szminką,a oczy grubymi kreskami. Włosy leko podkręciłam i gotowa przejżałam się w lustrze. Na wszelki wypadek zabrałam broń,któru umieściłam za paskiem spodni z tyłu.

Gotowa zbiegłam na dół,bo dochodziła już 8 wieczorem. Stanęłam w progu kuchni, z której dochodziły głośne śmiechy.

-Gotowa-zwruciłam tym samym uwagę chłopaków na siebie. 

-ale mamy seksowną współ lokatorkę-zaćwiergotał James i przybił sobie piątkę z Beau.

-uważaj,żeby Ci nie stanął czasami-warknęłam i wycofałam się z owego pomieszczenia. Miałam zamiar zpowrotem wrócić na górę,ale u podnuża stup schodów czyjeś ręce okręciły się wokół mojej tali. Rozpoznałam ten słodki zapach,który otulił moje nozadrza. 

-Jai zostaw mnie-odwróciłam się twarzą do chłopaka

-Chloe wyglądasz tak....nawet sobie nie wyobrażasz jak ten cholernie obcisłe spodnie działają na mnie-wymruczał mi wprost do ucha i sięgnął do miejsca gdzie był pistolet-ale następnym razem schwaj to lepiej-zamachał mi pistoletem przed twarzą i się zaśmiał,

Dupek. Popierdolony dupek. Myślałam,że dojdę w gaciach jak mnie tak obacywał. Ygggg. Idiotka,jak pozwoliłam się mu tak omamić.

Rywalizacja (Janoskians and The Vamps)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz