19🖤

55 4 4
                                    

Dzień festynu, godz 14⁰⁰

Od kilku minut razem z Jiminem i Hoseokiem jesteśmy na miejscu, w którym ma się odbyć festyn. Cieszę się, że przydzielili nam takie zadania, że nie musieliśmy przychodzić jeszcze wcześniej, ponieważ ubrałam sukienkę i nie wyobrażam sobie rozkładać w niej stołów, krzeseł, ławek, nagłośnienia i oświetlenia.

Jm: Chansoo, wiesz gdzie jest Seyeon?
Ch: Niestety nie, ale za chwilę powinna tu być. Tak samo jak Tae. Co oni tyle robią?
Jh: Ja tam nie wiem. Może coś razem kręcą.

Zobaczyłam jak nagle mina Jimina z uśmiechniętej zmienia się w lekko zdenerwowaną, a Hoseok posłał mi dziwny uśmiech. Ten cep powiedział to specjalnie, żeby wkurzyć Jimina.

Jm: O czym ty mówisz, Hoseok? Na pewno nie są teraz razem.
Jh: Skąd wiesz?
Jm: Bo ich znam.
Jh: Masz z Tae jakiś tajny kontakt? A może jesteś zazdrosny?
Ch: Hoseok, wystarczy! Nie dręcz Jimina.
Jh: Już dobrze, ale miałem rację. Widzicie? Tae idzie razem z Seyeon.

Ja i Jimin odwrócilismy się w kierunku naszych przyjaciół. Dopiero gdy podeszli bliżej, zauważyłam, że Tae wygląda dziwnie blado, a Seyeon trzyma chłopaka za ramię i coś do niego mówi.

S: Cześć. Ostrzegam, że musimy teraz pilnować Tae cały czas. Nigdzie nie może chodzić sam.
Jm: Co sie stało!?

Jimin ze zmartwioną miną podszedł do Tae i Seyeon i wziął chłopaka od dziewczyny. Przyłożył mu rękę do czoła, ale zaraz ją odsunął, bo stwierdził, że to nie gorączka.

S: Tae nie jest chory. Jakieś dziewczyny go napadły i nie wiem, co chciały z nim zrobić, ale jak go zobaczyłam, to cztery go trzymały, a jedna siedziała mu na kolanach i go całowała.
Jm: Co takiego!? Chyba musimy sobie porozmawiać z tymi wariatkami.
S: Porozmawiamy, ale z całą pewnością nie w tym momencie.
Ch: Racja, ale co z nim. Wygląda jakby miał zaraz zemdleć.
Jh: Dziwisz się mu?
Ch: Oczywiście, że nie, ale mam nadzieje, że szybko mu przejdzie.

Posadzilismy Taehyunga na jakimś krześle, a Jimin kucnął na przeciwko niego.

Jm: Tae?
V: Hmm?
Jm: Już wszystko dobrze. Jesteś z nami. Już nic ci się nie stanie. Rozumiesz?
V: Tak.
Jh: Hej, stary. Po prostu o tym zapomnij.
V: Myślicie, że to tak łatwo zapomnieć o czymś takim?
Ch: Pewnie nie.

Z oczu chłopaka zaczęły lecieć łzy.

S: Taeś, słońce nasze, nie płacz, bo nam też się robi smutno, jak widzimy cię w takim stanie.

Jimin otarł łzy Taehyunga rękami, po czym podniósł go z krzesła i przytulił do siebie. Było to trochę zaskakujące, ale uśmiechnęłam się lekko i zaczęłam głaskać Tae po plecach.

Jm: Tae, będzie dobrze, prawda?
V: Nie będzie.
Jm: Tae, nie myśl niegatywnie. Pokaż twarz, trzeba cię ogarnąć, bo jesteś cały zapłakany.

Jimin podniósł głowę Tae i aż otworzył oczy ze zdziwienia. Usta chłopaka były pokryte czerwoną szminką.

Jm: Chodź, Tae. Idziemy to ogarnąć.
Jh: Jimin, tylko wróćcie za chwilę, bo razem z Chansoo witacie wszystkich.
Jm: Spokojnie, jeszcze została godzina.

Jimin i Taehyung poszli w stronę łazienki, a ja zauważyłam na twarzy Hoseoka durny uśmiech.

Ch: Co się tak szczerzysz?
Jh: Nie zastanawia was jak Jimin chce się pozbyć szminki z ust Taehyunga?

Hoseok poruszył brwiami, a ja trzepnęłam go w ramię, na co chłopak się roześmiał.

Jh: No co?
Ch: Idiota z ciebie.
Jh: Niby dlaczego? Niewykluczone, że tak się stanie.
Ch: Myślisz, że Jimin ryzykowałby na tyle? Przecież tak na dobrą sprawę każdy z nas może tam przyjść w każdym momencie i ich nakryć.
Jh: Jeśli Tae będzie bardzo smutny, to Jimin zrobi wszystko, żeby tylko go pocieszyć.
Ch: Może i tak.

I want it right now || BTS Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz