↳𝐨𝐧𝐞 𝐦𝐢𝐬𝐬𝐢𝐬𝐢𝐩𝐢

802 24 8
                                        

Characters: Dean Winchester, [T.I] [T.N], Sam Winchester

Pairings: Dean Winchester x [T.I] [T.N]

Description: Imagin inspirowany piosenką autorstwa Zary Larsson - „One Missisipi".

¹⁶⁰⁵ ʷᵒʳᵈˢ

¹⁶⁰⁵ ʷᵒʳᵈˢ

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.









꧁꧂

𝑶𝒏𝒆 𝒎𝒊𝒔𝒔𝒊𝒔𝒔𝒊𝒑𝒑𝒊, 𝒚𝒐𝒖'𝒓𝒆 𝒉𝒆𝒓𝒆
𝑳𝒐𝒗𝒊𝒏𝒈 𝒎𝒆 𝒘𝒊𝒕𝒉 𝒚𝒐𝒖𝒓 𝒘𝒉𝒐𝒍𝒆 𝒉𝒆𝒂𝒓𝒕

Chłodny, jesienny wiatr owiewał ich twarze, powodując nieprzyjemne dreszcze. Żadne z nich nie lubiło jesieni. Jedna z postaci oparła się o lśniącą maskę samochodu, damskie dłonie bezsilnie podparły się o pojazd, a oziębły metal spowodował lekkie westchnienie, stykając się z nagrzaną skórą kobiety. Nie miała już siły, od ostatniego miesiąca mijała się ze snem przy każdej nadarzającej się okazji, była wycieńczona. Praktycznie codzienne polowania, walki z istotami nadprzyrodzonymi i ryzykowanie własnego życia były naprawdę męczące, a ona wydawała się tracić na to wszystko siły. Przymknęła oczy delektując się otaczającą ich ciszą. Nikt nie krzyczał, nikt nie próbował ich zabić. Czuła się, jakby pozostała w stanie nieważkości, gdzie znikały każde jej zmartwienia i problemy. Nogi robiły się jak z waty i prawdopodobnie runęłaby na maskę pojazdu jak długa, gdyby nie silne, męskie ramiona oplatające ją w tali. Uchyliła powieki i napotkała zmartwione spojrzenie zielonych spojówek.

— Przysnęło mi się — Szepnęła, jakby jeszcze nie do końca wyrwana z sennego letargu. Widząc nieprzekonanie bruneta wtuliła się w jego klatkę piersiową, zaciągając się jego kojącym zapachem. Mężczyzna mocniej przytulił drobną posturę kobiety do siebie, jakby bojąc się, że zaraz zniknie. Wiedział, że była wykończona. Ostatni miesiąc był okropnie męczący i pracowity. Nawał obowiązków i odpowiedzialności przekładał się nad takimi potrzebami jak sen, czy zdrowe odżywianie. Nikt nie byłby w stanie żyć tak na dłuższą metę.

— Co ty na to, że zrobić sobie małe wakacje? — Zapytał, delikatnie unosząc jej podbródek ku górze. Podniosła lekko brwi, w geście zdziwienia, więc kontynuował:

— Tylko ty i ja, nad jakimś urokliwym jeziorem. Zero duchów, zero demonów, zero wścibskiego nosa Sama — Rozmarzył się, uśmiechając się szeroko, co spotkało się ze szczerym śmiechem kobiety.

— Wy wiecie, że ja was słyszę, prawda?

— O tym mówię, znajdź sobie dziewczynę i nie podsłuchuj!

Tego wieczora śmiechom nie było końca, a ona wiedziała, że to właśnie to, czego potrzebuje najbardziej.

𝑨𝒏𝒅 𝒕𝒘𝒐 𝒎𝒊𝒔𝒔𝒊𝒔𝒔𝒊𝒑𝒑𝒊, 𝒘𝒆 𝒔𝒄𝒓𝒆𝒂𝒎 𝒕𝒐 𝒘𝒂𝒕𝒄𝒉 𝒆𝒂𝒄𝒉 𝒐𝒕𝒉𝒆𝒓 𝒇𝒂𝒍𝒍 𝒂𝒑𝒂𝒓𝒕

𝐄𝐀𝐓 𝐏𝐈𝐄, 𝐊𝐈𝐋𝐋 𝐃𝐄𝐌𝐎𝐍𝐒Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz