Characters: Sam Winchester, Dean Winchester, [T.I] [T.N]
Pairings: Sam Winchester x [T.I] [T.N] (platonic)
Description: [T.I] z czasem wytwarza niezawodny plan, jak radzić sobie z koszmarami Deana, po czym bez słowa wraca do siebie, aby później żadne z nich nie rozmawiało o poprzednich wydarzeniach. Co jednak zrobi [T.I], gdy tym razem to młodszy Winchester będzie miał koszmar?
¹⁶⁶¹ ʷᵒʳᵈˢ
꧁꧂Nieprzejrzysta czerń spowijała każde pomieszczenie w bunkrze, niosąc za sobą tępą ciszę. [T.I] wierciła się w swoim łóżku, bez efektownie szukając, choć odrobiny, snu. Wszech otaczająca ją ciemność i cisza wcale nie pomagały w odnalezieniu spokojnego snu. Pomimo, iż była wykończona i wręcz pewna, że gdyby miała teraz iść, choćby do sklepu, zakończyłoby się to fiaskiem, nie mogła zasnąć. Cała ta cisza i mrok po prostu budziły w niej tak duży niepokój, iż wiedziała, że tę noc zaliczyć będzie mogła do bezsennych. Swoją drogą, kolejną z kolei.
Wtem z jej myśli wyrwał ją krzyk. Dość cichy, bardzo osobliwy, z negatywnym wydźwiękiem. [T.I] była pewna tylko jednego, ten krzyk nie należał do tych, wywołanych przez senne mary Deana.
Nogi same poniosły ją w kierunku źródła dźwięku i, ku swojemu zdziwieniu, odkryła, iż stanęła pod drzwiami pokoju należącego do Sama. Czując ciepłą dłoń na ramieniu jej serce wywinęło kilka fikołków, a oddech boleśnie ugrzęzł w płucach. Czy ktoś byłby w stanie włamać się do bunkra? Do najbardziej bezpiecznego ze znanych miejsc na Ziemi?
— To tylko ja — Te trzy, ciche słowa, wypowiedziane przez starszego z braci Winchester, były w stanie przywrócić jej zdolność prawidłowego oddychania. Jego zielone oczy spotkały się z jej i nawet pomimo wciąż obecnego mroku nocy, [T.I] dostrzegła jak bardzo zmartwione było jego spojrzenie. Już otwierała usta, aby zadać mu pytanie o powód jego zmartwień, kiedy ich uszy napełniły się kolejnym, równie osobliwym krzykiem. [T.I] nie zważając, czy Dean podąża za nią po prostu weszła do skąpanego w ciemności pomieszczenia.
Na swoim łóżku siedziała zgarbiona postać Sama, z głową schowaną w dłoniach i utkwioną między kolanami. Dwójka łowców niemal instynktownie ruszyła ku brunetowi, z cisnącymi się na usta pytaniami.
— Wszystko w porządku, Sammy? — Delikatny głos kobiety zdawał się koić skołatane nerwy Sama i uśmierzać pojawiające się na jego ciele drgawki.
— T-tak, miałem zwykły koszmar — Wyznał i wewnętrznie zbeształ się, za drżenie swego głosu. W jakim świetle go to stawia? Zarówno [T.I], jak i Dean zawsze troszczyli się o niego w każdej, możliwej sytuacji, stawiając jego dobro ponad swoim. Czasem czuł się, jakby wciąż był dzieckiem, które bez opieki rodziców nie potrafi trafić do domu. Zwyczajnie nie chciał być dla tej dwójki kolejnym problemem.
CZYTASZ
𝐄𝐀𝐓 𝐏𝐈𝐄, 𝐊𝐈𝐋𝐋 𝐃𝐄𝐌𝐎𝐍𝐒
Fiksi Penggemarimaginy, one shoty, talksy, imagify i wszystko co możliwe, z bohaterami serialu 𝖘𝖚𝖕𝖊𝖗𝖓𝖆𝖙𝖚𝖗𝖆𝖑