↳𝐡𝐚𝐥𝐥𝐨𝐰𝐞𝐞𝐧 𝐩𝐚𝐫𝐭𝐲

529 19 14
                                    

Characters: Dean Winchester, [T.I] [T.N], Charlie Bradbury, Sam Winchester, Kevin Tran, Gabriel; mentioned: Castiel

Pairings: Castiel x [T.I] [T.N] (platonic); Dean Winchester x [T.I] [T.N]

Description: [T.I] nie wybiera się na halloweenową imprezę, organizowaną w jej szkole, gdyż nie będzie na niej również Castiela. Nie spodziewała się jednak, że coś, a raczej ktoś, będzie w stanie zmienić jej zdanie.

²⁴⁰⁴ ʷᵒʳᵈˢ

²⁴⁰⁴ ʷᵒʳᵈˢ

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.









꧁꧂

Czerwonowłosa od dobrych parunastu minut produkowała się i przedstawiała swojej przyjaciółce pozytywy wzięcia udziału w szkolnej imprezie halloweenowej, jednak [T.I] pozostawała nieugięta i wciąż zacięcie broniła się rękoma i nogami przed zaciągnięciem tam.

— Przecież to jest świetna zabawa! — Wyjęczała po raz kolejny, uwieszając się na ramieniu przyjaciółki.

— Charlie, litości... — Westchnęła [T.I], masując się po skroniach. Od tych zawodzeń Bradbury aż rozbolała ją głowa.

— Witajcie niewiasty! — Wesoły głos zielonookiego był miłą odskocznią od skomleń Charlie, więc [T.I] odetchnęła z ulgą, rozbawiając tym samym chłopaka.

— Aż tak się cieszysz, że mnie widzisz? — Rzucił w jej stronę prezentując swój firmowy uśmiech.

— Każda odskocznia od jęczenia i zawodzenia Charlie, sprawia mi ogromną radość — Wyznała uśmiechając się słodko i miała nieustępujące wrażenie, że blask w jego zielonych oczach lekko zelżał. Czerwonowłosa tylko teatralnie złapała się za serce, zupełnie jakby dziewczyna okropnie ją zraniła.

— Czemu ją dręczysz? Może potrzebujesz wsparcia? — Zaoferował się od razu, powodując, iż tym razem to [T.I] zrobiła minę, niczym pokrzywdzone dziecko.

— Ta oto panna wymiguje się od pójścia na dzisiejszą imprezę! — Rzuciła oskarżycielsko, uśmiechając się przy tym zwycięsko. Dean tylko stanął obok Charlie, robiąc identyczną minę i również zakładając dłonie pod piersi.

— O, mój, Boże! Jak możesz? — Zapytał identycznym tonem, oddzielając każde słowo od siebie, tak, aby imitować oburzenie Bradbury.

— Winchester, myślałam, że gramy w jednej drużynie! — Krzyknęła zirytowanym tonem, uderzając chłopaka w ramię.

— Ała, dobra, już dobra! — Westchnął masując obolałe miejsce, patrząc spod byka na czerwonowłosą. [T.I] tylko stała naprzeciw nich, kręcąc głową z politowaniem, nie potrafiąc pohamować pchającego się na jej usta uśmiechu.

— A tak poważnie, czemu nie chcesz na nią iść? — Zagaił po chwili, odsuwając się od Charlie, tak na wszelki wypadek.

— No... Nikt mnie nie zaprosił, trochę bezsensu wybierać się na imprezę, gdy nikt nie chce z tobą iść — Wypaliła [T.I], szukając w głowie kolejnych argumentów, aby tylko nie musieć pojawiać się tego wieczoru w szkole.

𝐄𝐀𝐓 𝐏𝐈𝐄, 𝐊𝐈𝐋𝐋 𝐃𝐄𝐌𝐎𝐍𝐒Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz