Characters: [T.I] [T.N], Charlie Bradbury, Eileen Leahy, Dean Winchester, Sam Winchester, Castiel
Pairings: None
Description: Bracia Winchester muszą wyjechać na pilne polowanie, jednak nie uśmiecha im się zostawiać [T.I], Charlie i Eileen w bunkrze samym sobie, po ich ostatnich przebojach. Tym razem więc na straży pozostawili Castiela.
²¹⁸⁴ ʷᵒʳᵈˢ
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
꧁꧂
— No wy chyba nie jesteście poważne? — Zapytała z niedowierzaniem rudowłosa, obserwując, jak jej przyjaciółki wygodnie usadawiają się na kanapie, włączając telewizor. Obydwie wymieniły między sobą spojrzenia i wzruszyły ramionami, ponownie skupiając się na kolorowym, szklanym ekranie.
— Chyba nie macie zamiaru spędzić całego dnia przed telewizorem? Mamy cały bunkier tylko dla nas! — Żachnęła się rozemocjonowana, ukazując rękoma ogrom stanu rzeczy, starając się zobrazować reszcie powagę sytuacji.
— I służbistę-anioła na karku — Wtrąciła mętnie [T.I], skinieniem głowy wskazując na siedzącego przy stole nieopodal szatyna w bezowym trenczu, który z zaangażowaniem zajmował się kartką, leżącą na drewnianej powłoce.
— Dałam mu antystresową kolorowankę, mamy go z głowy na dłuższą chwilę! — Krzyknęła konspiracyjnym szeptem Charlie, kiwając głową na obydwie kobiety, aby również zerknęły na zajętego anioła. Faktycznie, ich futrzasty opiekun całą swoją uwagę poświecił na perfekcyjne wypełnianie konturów malowanki. Kobiety siedzące na kanapie uniosły na siebie brwi, powoli i po cichu zbierając się z wygodnego siedziska.
— Zdajecie sobie sprawę, że wciąż was słyszę? — To pytanie padło z ust szatyna, który nawet nie uniósł głowy znad swojego zajęcia, gdy Eileen już trzymała dłoń na klamce.
— Oj Cas, nie mógłbyś przymknąć oka na naszą chwilową nieobecność? — Zapytała [T.I], wlepiając szczenięcy wzrok w twarz szatyna.
— Sam i Dean nie muszą o tym wiedzieć — Dodała Eileen, również proszącym wzrokiem mierząc anioła.
— Nie mogę pozwolić wam wyjść z bunkra. Po waszym ostatnim wypadzie do kasyna, Sam i Dean musieli mocno się nagimnastykować, żeby wyciągnąć was z aresztu — Uprzejmie przypomniał, posyłając im twarde spojrzenie, które zaraz zmiękło, pod naporem trzech par szczenięcych oczu. Wszystkie dzielnie uczyły się tej sztuki od Sama i wiedziały, że ich nauki nie poszły na marne, gdy Castiel westchnął, a jego ramiona opadły nieznacznie.
— Ale mogę przymknąć oko na to, co robicie w bunkrze, jeżeli podarujecie mi więcej tych zabawnych obrazków — Dodał niepospiesznie, wskazując palcem na niemal skończoną kolorowankę antystresową z notatnika Bradbury, podkreślając przy tym miejsce, w którym kobiety muszą zostać. Cała trójka pisnęła, co szatyn uznał za zgodę. Rudowłosa pognała do swojej torby, wyciągając z niej całą książkę pełną niezapełnionych kolorowanek i wręczając ją Castielowi, z wielkim uśmiechem na ustach. Następnie każda z nich ucałowała anioła w polik i opuściła pomieszczenie z głośnym trzaskiem drzwi, zanim ten zdążyłby zmienić zdanie. Niebieskooki tylko uśmiechnął się i westchnął, wiedząc, że znów z nimi przegrał, po prostu był zbyt podatny na wszystkie te kobiece sztuczki...