1. Ogromne brzemię

1K 44 24
                                    

Kendra:

Siedziałam na podłodze w bibliotece która została przeniesiona do starej rezydencji po odbudowie głównego domu. Przed sobą miałam rozłożoną mapę rezerwatu a po prawej rejestr wszystkich magicznych istot. Próbowałam kolorowymi kredkami znalezionymi na strychu zaznaczyć tereny odpowiadające konkretnemu gatunkowi. Wschodnią część lasu obejmująca kort tenisowy zaznaczyłam żółtym kolorem który miał odpowiadać satyrom. Ukryty staw pokryłam kolorem niebieskim oznaczając go jako terytorium najad. Południowo-zachodnia część lasu była zamieszkiwana przez driady które zamalowałam na różowo. Następnie na czerwono zaznaczyłam tereny olbrzymów oraz wzgórze skrzatów. Centaury otrzymały kolor brązowy a trolle skalne zielony. Co jakiś czas ktoś zaglądał przez drzwi by sprawdzić czy wszystko ze mną w porządku. Dziś wieczorem zostanie ogłoszona moja pozycja zwiadowcy oraz łącznika. Pomimo tego, że kryzys z więzieniem demonów został zażegnany, magiczne stworzenia czują niepokój związany z brakiem wiecznych i tym że artefakty nadal nie zostały ukryte. Nastały ciężkie czasy nie tylko dla opiekunów ale także dla wszystkich którzy zajmowali się rezerwatami. Dodatkowym obciążeniem dla mojej rodziny była misja na którą wyruszyli Seth, Warren, Tanu oraz Paprot. Udali się oni do Gadziej Opoki w poszukiwaniu odpowiedniej kryjówki dla Piasków Świętości lecz od prawie dwóch miesięcy nie dostajemy od nich żadnych wieści. Raxtus często nas odwiedzał lecz z czasem przestaliśmy się cieszyć gdyż za każdym razem gdy przylatywał nie przynosił ze sobą żadnych wieści. Coraz częściej słyszałam jak mama płacze pocieszana przez tatę. Vanessa spędzała dużo czasu z Dale'm próbując zająć czymś myśli. Ja natomiast zaszywałam się w bibliotece na cały dzień lub ćwiczyłam w lesie przygotowując się do swojego zadania. Rola zwiadowcy bardziej pasowałaby do Setha, to on był tym nieustraszonym i odważnym z rodzeństwa. Pomimo biegu wydarzeń nadal byłam tylko przestraszoną dziewczyną. Westchnęłam zwijając mapę i chowając ją do czarnego plecaka który zarzuciłam na ramię. Ruszyłam ścieżką w stronę dawnej chatki Warrena gdzie teraz dumnie prężyła się w górę wieża którą Agad kiedyś podarował mojemu bratu. Zawiesiliśmy na niej dzwon oraz maszt na którym zawisły różnokolorowe flagi pasujące do oznaczenia na mapie. Hugo siedział niedaleko wierzy pomagając dziadkowi w rozsuwaniu wadzących kamieni które leżały pod budowlą. To właśnie tutaj o zachodzie słońca mieli zebrać się mieszkańcy rezerwatu i to tutaj miałam zapoczątkować swoją misje jako zwiadowca.

- Masz dla mnie jakieś wskazówki ?– wymamrotałam ponosząc pomarańczowo szary kamień i wsadzając go do jednej z taczek.

- Kendro, nie potrzebujesz żadnych wskazówek. Jesteś jedyną osobą dobrą na to stanowisko. Jesteś odważna, mądra i wszyscy tutaj mają do ciebie szacunek oraz darzą Cie zaufaniem – Stan wyprostował się i wierzchem dłoni otarł pot z czoła.

- A co jeśli zawiodę? Nigdy nie było tutaj zwiadowcy co jeśli wszyscy odbiorą to jako pogardę dla siły ich gatunku? Co gdy stwierdzą że uważamy ich za słabych i dla tego dajemy im dodatkową ochronę ?- Coraz mniej podobał mi się ten pomysł.

- Zniewagą dla nich nie byłaby dodatkowa ochrona ale jej brak. Stowarzyszenie Gwiazdy Wieczornej ma wielu swoich zwolenników którzy w każdej chwili są zdolni zaatakować. Pomimo zamknięcia bram Zzyxu po świecie pałęta się wiele demonów o jakich mocy nawet nam się nie śniło. Naszym obowiązkiem jest zapewnić ochronę wszystkim zamieszkującym ten rezerwat. A ty młoda damo będziesz świetnym zwiadowcą – dziadek miał surowy ton głosu, podobny do tego którym posługuje się na spotkaniach Stowarzyszenia Rycerzy Świtu.

- Powinnam się bać ? – spytałam wplatając ręce we włosy. Czułam się bezradna wobec tego co może się wydarzyć ale za wszelką cenę chciałam chronić Baśniobór, nie ważne jak wiele by mnie to kosztowało.

- Oczywiście że powinnaś. Ta praca nie polega na chodzeniu po lesie i rozwiązywaniu sporów o to kto wygrał na korcie tenisowym. Będziesz musiała stawiać czoła śmierci i cierpieniu. Gdybym był na twoim miejscu już dawno bym zrezygnował. Ty natomiast sama wiesz ile znaczy dla ciebie bezpieczeństwo tego świata. Jeżeli jednak się wahasz, teraz jest ostatnia chwila żeby się wycofać – mężczyzna przeszywał ją wzrokiem tak jakby próbował poznać jej odpowiedź zanim postanowi powiedzieć to na głos.

Walka o świtOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz