*Derek*
Wraz z moim bratem stanęliśmy pod drzwiami mieszkania Chloe, bym mógł w końcu ją przytulić i przypomnieć jej, jak bardzo ją kocham. Stresowałem się trochę przebiegiem tej rozmowy, co nie umknęło uwadze Liama:
- Nie panikuj, młody. Po prostu powiesz Chloe, co czujesz i będzie dobrze. - brat poklepał mnie po plecach.
- Żeby to było takie łatwe. - westchnąłem cicho.
- Jeest, tylko ty to niepotrzebnie utrudniasz.
- A od kiedy z ciebie taki miłosny ekspert?!
- Pukaj w te drzwi, a nie gadaj. - spojrzałem na Liama spod byka, ale koniec końców wykonałem jego polecenie. O dziwo nikt nie otworzył. Nie było też słychać żadnych odgłosów krzątaniny.
- Chyba nie ma jej w domu.
- W takim wypadku pora na plan B. - Liam przyłożył dłoń do zamka, z końca której poleciały niebieskie iskry i już po chwili drzwi stanęły przed nami otworem. Oboje więc weszliśmy do środka, by sprawdzić, czy mojej sympatii, aby na pewno nie ma w domu.
- No Derek, robisz postępy. - Liam ponownie klepnął mnie po plecach, tym razem z usatysfakcjonowaniem na twarzy.
- Postępy? - muszę przyznać, że w ogóle nie zrozumiałem, o co mu chodzi.
- Właśnie włamaliśmy się do cudzego mieszkania przy użyciu moich super mocy, a ty nawet słowem nie wspomniałeś o łamaniu prawa. - no tak, racja.
- To raczej nie jest powód do dumy. - gdyby tata mnie teraz widział, pewnie spojrzałby na mnie krytycznym wzrokiem i pokręcił głową z zawodem. Przestałem się jednak tym przejmować, gdy dosłownie znikąd w pomieszczeniu pojawiła się moja dziewczyna. Nawet jeśli widziałem ją w tych jaskrawych gatkach, serce przyspieszyło mi na sam fakt, że mogłem ponownie ją zobaczyć.
*Chloe*
Wróciłam do swojego mieszkania w Metroburgu po ciężkim pościgu samochodowym. Wprawdzie w Skrytowicach mieliśmy swoich miejscowych rzezimieszków, ale takowe sytuacje zdarzały się naprawdę rzadko. Echh, tak bardzo tęsknię za tamtejszym zaciszem, a także za... NIE Chloe, musisz natychmiastowo o nim zapomnieć! To w końcu po to się tu przeprowadziłaś! Skarciłam się w myślach, po czym zdjęłam maskę i rzuciłam nią w kąt.
- Kochanie? - podskoczyłam przerażona, usłyszawszy głos w mieszkaniu, w którym myślałam, że jestem sama. Co gorsza był to głos należący do NIEGO. Zmarszczyłam gniewnie brwi, ujrzawszy swojego byłego chłopaka w towarzystwie jego brata.
- CO WY TUTAJ ROBICIE?!
- Kochanie, posłuchaj mnie przez chwilę... - Derek chciał się do mnie zbliżyć, ale w porę się odsunęłam.
- NIE MÓW TAK DO MNIE, NIE ZBLIŻAJ SIĘ DO MNIE I NIE MYŚL SOBIE, ŻE W OGÓLE MAM JAKIKOLWIEK ZAMIAR Z TOBĄ ROZMAWIAĆ! - byłam wściekła na Dereka. Po tym wszystkim, co mi powiedział, od tak pojawia się u mnie w mieszkaniu i zachowuje się, jakby nigdy nic się nie wydarzyło. - Liam, czy mógłbyś go stąd zabrać, bardzo cię proszę.
- Ja stąd znikam, ale sam. Nie ma potrzeby, bym brał udział w waszych kłótniach, poza tym doskonale wiecie, jak trafić do Skrytowic.
- LIAM...! - krzyknęłam za brunetem, ale jego już nie było. No pięknie, ostatnie na co miałam w tym momencie ochotę, to zostanie z Derekiem sam na sam.
- Chloe, proszę cię, wysłuchaj mnie przez chwilę.
- NIE MUSZĘ! OSTATNIO JAK SIĘ WIDZIELIŚMY, WYSTARCZAJĄCO SIĘ JUŻ OD CIEBIE NASŁUCHAŁAM! NICZEGO NIE MUSISZ MI WIĘCEJ TŁUMACZYĆ, ZROZUMIAŁAM, CO MIAŁAM ZROZUMIEĆ!
CZYTASZ
Grzmotomocni : Tępy Glina
FanfictionSkrytowice - miasto tysiąca parków, gdzie super herosi wyjeżdżają, aby na emeryturze móc odsapnąć z dala od łotrów z Metroburga. Jak wiadomo, jednymi z tych bohaterów byli Grzmotomocny i Elektrysa. Chociaż po wielu latach ich dzieci wyprowadziły się...