16. Nigdy nie przedstawiaj się z nazwiska

165 17 8
                                    

Na dole ważna notka, ale póki co miłego czytania!

*Derek*

W końcu nadszedł ten długo wyczekiwany dzień, w którym to oficjalnie stanę ramię w ramię z obywatelami Skrytowic i wspólnie z nimi pozbędę się herosów z miasta. Chociaż dzień ten był dla mnie wyjątkowo ważny, nie potrafiłem się nim cieszyć, gdyż moje myśli wciąż krążyły wokół pewnej blondynki, która zanadto wzięła do siebie wypowiedziane przeze mnie słowa, co było dla mnie wysoce niezrozumiałe. Rozejrzałem się po sali, gdzie zebrała się jakaś trzydziestka ludzi. Nie było źle pod względem liczebności, jednak nie tym się teraz przejmowałem, chociaż jak najbardziej powinienem. Trzymając się złudnej nadziei, że mimo wszystko się pojawi, usiłowałem wypatrzeć w tym tłumie dziewczynę, która skradła moje serce i zawładnęła umysłem. Niestety, nie było jej tutaj. 

- ...Teraz udzielam głosu policjantowi, który swoją całą energię i młodzieńczy zapał przeznacza na walkę z tymi paskudnymi dziwadłami. Przed państwem przywódca naszej grupy, Derek McKagan. - pani burmistrz zaprosiła mnie na podwyższenie imitujące scenę, więc chcąc nie chcąc, musiałem wyjść. Teraz moja kolej na przemowę. Stojąc już obok burmistrz Wong, przeleciałem wzrokiem po tłumie. Naprawdę jej tu nie ma. Dotąd miałem cichą nadzieję, że jednak przyjdzie, ale najwidoczniej Chloe nie zamierzała się pojawić. Nie mogłem jednak teraz o tym myśleć. W końcu kilkudziesięciu ludzi oczekuje na przemowę. 

*Liam* 

Całą rodziną wybraliśmy się na uroczyste otwarcie tej całej grupy, aby wesprzeć Dereka. Cóż, jeśli poszukać po tłumie znajomych twarzy, można wywnioskować, że jesteśmy jedynymi go wspierającymi. 

- Nie przyszła? - usłyszałem pytanie z ust wujka Caspra. 

- Nie. - odparłem krótko, kręcąc przy tym głową. 

- A powiedziała mu o tym, że jest Lady Teleport? - taa, wujek wie, że dołożyłem starań, by tak właśnie się stało, ale Chloe oznajmiła mi, że potrzebuje trochę czasu do namysłu. Poniekąd ją rozumiałem. 

- A czy nadal godziłby się na przywództwo tej całej grupy, gdyby wiedział? - zadałem pytanie retoryczne, na które i tak otrzymałem odpowiedź: 

- Miejmy nadzieję, że nie. - między nami nastała chwila ciszy, którą mój stryj przerwał nieoczekiwanym pytaniem:

- Stresujesz się? 

- O dziwo nie nową funkcją Dereka. - westchnąłem, spoglądając na wujka Fabiana, który to wesoło gawędził sobie z moim ojcem na drugim końcu sali. Pani burmistrz zakończyła wreszcie swoją przemowę i zaprosiła na scenę mojego brata. 

- Derek doskonale wygląda w garniturze. Nie rozumiem, dlaczego nie chodzi tak na co dzień? - zastanowiła się na głos mama, która przed chwilą do nas podeszła wraz ze swoim mężem i jego wujkiem. Mój brat wyglądał, jakby kogoś wypatrywał. No tak, pewnie szuka swojej Chloe. Domyślam się, czemu nie przyszła, jednak Derek do ostatniej minuty trzymał się nadziei, że się pojawi. Naprawdę zależało mu na Chloe. Chyba pojął, że JEJ tu nie ma, bo nieco ponaglony przez panią burmistrz rozpoczął swoją przemowę. Gdy mój młodszy brat z tak wielką pasą mówił o swojej nienawiści do super herosów i szczerej chęci pozbycia się ich z miasta, rodzice oraz starszy z wujków spoglądali na niego z dumą, czego nie można powiedzieć o mnie i wujku Casprze. My jedynie co chwila wymienialiśmy zaniepokojone spojrzenia. Echh, gdyby Derek wiedział chociażby połowę z tego, co wiem ja... Chyba jednak bardzo dobrze się stało, że Chloe tutaj nie przyszła. 

- ...Tak więc drodzy przyjaciele, czy jesteście gotowi pokazać tym dziwakom, że nie są mile widziani w naszych drogich Skrytowicach? - tym pytaniem Derek zakończył swoje przemówienie. Wszyscy przebywający na sali nagrodzili go brawami. My nie byliśmy wyjątkiem. Może jego mowa nie była zbyt optymistyczna, jeśli spojrzeć na nią z perspektywy super herosa, ale trzeba przyznać, że wiedział, jak pociągnąć za sobą powierzonych mu ludzi. 

Grzmotomocni : Tępy GlinaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz