- I co? Udowodniłem ci to, że potrafię malować? - zza rogu rozbrzmiał głos bruneta. Był to następny dzień, dochodziła godzina pierwsza w nocy. Tym razem przyszedł trochę później, ale musiał załatwić parę spraw. Przeraził się gdy nie zauważył blondyna. Uspokoił się trochę i po prostu pomyślał, że może już poszedł. Zwykle przychodzi o północy więc to bardzo dobra hipoteza. Ale niestety mylna.
- Trudno. Potowarzyszy mi później - wzruszył ramionami. Muszę wam przypomnieć, że był tu sam. Mówił sam do siebie.
Podszedł do swojego malunku z przed wczoraj, chcąc go jeszcze popodziwiać. Gdy tak zachwycał się swoją pracą, bo muszę sama przyznać, że wyszła mu naprawdę bardzo ładnie, przyuważył plamę krwi. Dokładnie tą, która wczorajszej nocy pociekła Rupińskiemu z nosa. Po głowie brązowookiego przeleciało dużo scenariuszy. Ale tak właściwie o co się martwi? Blondyn jest mu tylko nieznajomym, którego spotkał parę dni temu. Lecz kompletnie nie wiedząc nic o towarzyszu musiał przyznać, że jakoś go urzekł. Chciał go poznać bardziej.
- Co do cholery? - jeszcze raz przyjrzał się plamie. Nie była ona jakoś duża, więc nie miał o co się martwić. Jednak brak niebieskookiego trochę go zmartwił. Ale... Nie. Musiał odgonić złe myśli. Może po prostu się zranił? A kwestie jego braku przemilczmy. Zawsze niektóre tematy lepiej przemilczeć. Zważywszy na to, że chłopak nie ubezpieczył się w farby, czy nawet cokolwiek czym mógł malować, postanowił pójść do swojego przyjaciela. Nawet nie wiedział czy może nazywać go swoim przyjacielem. Zaczęli znajomość w dość specyficzny sposób. Chłopak w potrzebie chwilowego ochłonięcia znalazł sobie dość dobrego dilera. Nie oszukujmy się. Każdy w swoim marnym życiu potrzebuje chwili ekstazy. Miejsca w którym może na spokojnie odpłynąć i zniwelować wszystkie problemy chociaż na chwilę. Jednemu w tym pomagają kolory, a drugiemu... No... Narkotyki. Wiem, że jest to dość specyficzny sposób, ale pomaga. I w taki oto sposób brunet zdążył się uzależnić. Uzależnić. Dość poważne słowo. A co jeśli to nie jest uzależnienie? Tylko po prostu każdego dnia próbuje sobie pomóc. Chciałby móc w końcu zobaczyć kolory, zobaczyć to czego inni ludzie nie dostrzegają. A może nie chcą dostrzegać? Może boją się wyjścia poza granice, boją się odrzucenia. Są przestraszeni tą innością. Ale to właśnie ta inność jest wyjątkowa. Świat każdego z nas stworzył innym. Tylko nie pozwala nam żyć inaczej. I właśnie w tym pomagają narkotyki. Może czuć się wolniejszy. Wszystko mu wolno. Niestety po czynach przychodzą konsekwencje. Ale co one do tego mają? Przynajmniej choć ten jeden raz możemy wykroczyć i zobaczyć coś tak nierealnego. Chłopak już wiele razy tak robił... Tylko nadal nie potrafi się przyzwyczaić.