Twenty

133 23 6
                                    

- Mówiłem, że to kurwa będzie "komedia"! - wykrzyczał Filip gdy jego hasło okazało się poprawne. 
- "Dramat" byłby lepszą odpowiedzią. Same szympansy głosują, tfu - oburzył się blondyn. 
Cóż Familiada zdecydowanie za bardzo na nich wpłynęła. Ale to dobrze, ponieważ atmosfera nie była już do cięcia nożem. 
- Już trochę dużo czasu minęło - podrapał się po szyi Filip - Może zrobię to jedzenie?
- Okej - blondyn trochę pochmurniał zważywszy na to, że wiedział, iż robi brunetowi dodatkowy problem. 
- Nawet tak na mnie nie patrz. Co byś zjadł? - westchnął i migiem przeszedł do kuchni. Raczej do aneksu kuchennego. 
- Nie wiem - wzruszył ramionami. 
- Jak sześciolatek - pomyślał Kłoda i przystąpił do gotowania swojego popisowego dania. Makaronu z sosem śmietanowym i szpinakiem. Miał nadzieję, że koledze zasmakuje. Chociaż po codziennym zjadaniu zupek chińskich czy innych przeładowanych chemią gotowych dań domowy obiad powinien wciągać z trzęsącymi się uszami. 
Rupiński miał teraz chwilę czasu sam na sam. W zasadzie to wykorzystał ten czas na patrzenie na bruneta. Skupił swój wzrok na jego oczach. Takich... Nieobecnych. Dopiero teraz zauważył, że jego oczy wyglądają jak zrobione z czekolady. Miał tak właściwie idealnie czekoladowy kolor. Mlecznej. Chociaż do Filipa bardziej pasowałby kolor gorzkiej czekolady.  Przyuważył również jego nie do końca równe, ale jednak piękne brwi, a koło nich zauważył również parę pieprzyków. 
- Podobno im więcej pieprzyków na ciele człowieka tym osoba jest piękniejsza. Przynajmniej tak mówiła mi mama - na myśl o swojej mamie na jego twarzy widniał mały uśmiech.
- Czemu się tak ciągle na mnie patrzysz? - odparł Kłoda, którego coraz bardziej wkurwiał wręcz wypalający wzrok znajomego na jego ciele. A w szczególności na jego twarzy, której i tak już widział za dużo. 
- Ja po prostu patrzę na to pięknie wyglądające danie oraz na pewno przepyszne - wymigał się blondyn. Brunet już wolał z nim nie dyskutować. Wiedział, że Dominik kłamie jednak wolał się skupić na gotowaniu, a nie na utwierdzaniu kto ma racje, a kto nie. Nie chciał przy okazji spalić kuchni. Wolał nie popełnić błędu swojego brata. Dominik zatem skupił się na ogólnym wystroju salonu, ponieważ wcześniej nie interesował się tym jakoś bardzo mocno. Zauważył dużą ilość sztuki abstrakcyjnej na ścianach. Miał podejrzenia, że Kłoda sam je malował. Zauważył też okulary bezwładnie leżące na stoliku kawowym. 
- Nosisz okulary? - wypalił nagle. 
- Kiedyś. Teraz noszę soczewki - westchnął brunet nakładając makaron na talerze. Jego teraźniejsze westchnięcie nie było takie same jak te wcześniej, a uwierzcie mi, że Filipowi zdarza się wzdychać bardzo często. Było takie... Nieobecne? Ciężkie? A, chuj wie. Ale co do soczewek to Dominik nie do końca wierzył towarzyszowi, ale wolał nie zaprzątać sobie tym głowy.

19 gwiazdek = następny rozdział

Fire colors ~ DR x FKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz