- Czekaj - wypalił blondyn gdy brunet już miał odchodzić.
- Księżniczka raczy się odezwać? - kolejna chamska odzywka ze strony brązowookiego. Kolejny sztylet w plecy. Trzeba być naprawdę silnym by wytrzymać i nie wybuchnąć. Dominik właśnie pokazywał swoją siłę.
- Moja mama... - musisz być silny, wytrzymasz - Ona właśnie walczy o życie w szpitalu...
Serce bruneta na moment się zatrzymało. To co usłyszał zszokowało. Blondyn był jeszcze młody. Jak on wytrzyma bez matki? Ulica nie da mu nic pożytecznego, a wręcz go zniszczy. Filip sam wiedział jak to jest. Poznał już swoje "zasady Dżungli", ale Dominik chyba jeszcze nie do końca je rozumie.
W sumie ostatnimi czasy zachowanie Kłody w stosunku do Dominika było bardzo opiekuńcze. Można powiedzieć, że za bardzo opiekuńcze.
- Będzie... Dobrze - to jedyne słowa na jakie brunet się zdobył.
- W dupie mam twoje "Będzie dobrze"! Ona teraz walczy o życie! Gdybym nie poświęcał temu miejscu tyle czasu, może byłoby inaczej. To wszystko twoja wina! - wykrzyczał prosto na niego blondyn. Chwilę później już siedział skulony na ziemi i płakał. Wył w niebogłosy. Straciliście kiedyś jedną z ważniejszych osób w waszym życiu? Może tak, a może nie. Oczywiście wielkie kondolencje dla tych co stracili. Ale tak właściwie co on może zrobić? Anioł Śmierci i tak prędzej czy później by ją zabrał. Ale zdecydowanie nie był przygotowany na to, że ten czas tak szybko nastąpi.
- Słuchaj, bardzo mi z tego powodu przykro, ale dla naszego bezpieczeństwa musisz się uciszyć - westchnął brunet. On tak właściwie nie wiedział co ma w tej sytuacji powiedzieć. Sam spotkał się z utratą bliskiej osoby, ale poradził sobie sam. Jak zawsze. Dominik za to był dużo bardziej wrażliwszą osobą. Zwykle w takich sytuacjach reagował łzami. Ale o czym my tu tak właściwie mówimy? To jeszcze nie jest przesądzone. Lekarze to tacy Czarodzieje. Niczym z Hogwartu. Tylko... Nie zawsze ich czary się udają. Nie zawsze mają tyle siły by naprawić sytuację.
- Rozumiem - wyszeptał Rupiński, gdy już trochę opanował emocje.
- To czy umrze nie jest jeszcze do końca pewne. Może przeżyć. Może jakimś cudem wszystko będzie dobrze - Filip przysiadł się do znajomego. Muszę przyznać, że pierwszy raz byli tak blisko siebie. Gdyby nie te nieszczęsne maseczki ich oddechy by się ze sobą mieszały.
- Co ze mną będzie gdy ona... No wiesz... Nie jestem jeszcze pełnoletni - zapytał niebieskooki.
- Słuchaj, postaram się ciebie uratować. Jeśli ona umrze, stanę się twoim rycerzem na białym koniu - zaśmiał się. Dominik też to zrobił. Brunet był z siebie dumny, że w tym momencie udało mu się choć trochę rozweselić znajomego.