- Czemu tu przyszedłeś? - wypalił nagle brunet, przerywając ciszę pomiędzy nimi. Siedzieli już tak dwadzieścia minut, może trzydzieści i żaden z nich się nie odezwał. Nie można powiedzieć, iż ta cisza była nieprzyjemna, wręcz przeciwnie. Potrzebna.
- Co? - zapytał blondyn. Wiadomo, nie chciał odpowiadać na to pytanie, to dosyć normalne. Ale nie tylko dość krępująca sytuacja mu nie pozwalała. Również zasady o których nie mówiono. Dla siebie byli tylko kolegami od farb. Od kolorów. Tak naprawdę gdyby nie ta uliczka, może codziennie mijali by się nie zwracając na siebie uwagi. Jednak ich koleżeństwo nie było takie beztroskie. A czy ty chciałbyś ciągle przebywać ze swoim znajomym w anonimowości? Nie mógłbyś o nim nic wiedzieć, tak samo jak on o tobie. Bylibyście nieznajomymi, którzy mimo wszystko rozumieją się bez słów. Nie myślcie sobie, że te zasady powstały z przypadku. To co robili w pewien sposób było dość niebezpieczne. Igranie z gangami, narkotykami i wandalizm. A to wszystko sprowadza się do jednego. A to wszystko sprowadza się do jednego. Więzienie. Te wszystkie sytuacje brzmią niczym z Amerykańskiego filmu. Ale nie. To nasza rodzinna Polska. Wracając do tematu od którego na chwilę uciekłam. Każdy z nich może zostać w dowolnym momencie złapany. Nawet za chwilę. Kiedy jednego złapią, a drugi ucieknie, to przynajmniej jeden z nich będzie w dobrej sytuacji. Bo przecież co może powiedzieć złapany? Nie zna tego drugiego. Nic o nim nie wie. Jednak bezpieczeństwo ma swoje koszty.
- Po chińsku mówię, czy jak? - zachowanie bruneta było w tym momencie nieodpowiednie. Wiadomo, ciekawość robi swoje, ale są pewne granice, których nie można przekroczyć. W pewnym momencie coś w człowieku pęka.
- Zamknij się - burknął blondyn - Na początku sam mówiłeś o przestrzeganiu zasad, a teraz taki chop do przodu.
- Tylko się spytałem. Jak tak bardzo nie chcesz ze mną rozmawiać to się pierdol. Ja tu próbuję podtrzymać rozmowę, a ty jak zawsze - mówiłam o pęknięciu? Każdy w swoim życiu miał taki moment. Czy wy wtedy chcieliście zostać zdeptani z błotem?