Ryan zaprowadził Antona do baru. Wskazał mu wolny stołek, następnie skinął na stojącego za kontuarem krótko ostrzyżonego mężczyznę i polecił, by nalał gościowi czegoś mocnego. Barman zarzucił sobie ścierkę na ramię, odwrócił się i sięgnął po butelkę whisky.
- Nie – bąknął Anton, patrząc gdzieś przez niego. – Daj czystą.
Barman wzruszył ramionami i zrobił, o co go poproszono.
- Ciężka noc, co? – zapytał, podsuwając Antonowi szklankę z wódką.
Anton opróżnił ją paroma długimi łykami. Skrzywił się, otarł usta i powiedział:
- Zajebiście ciężka. Mogę jeszcze raz to samo?
Barman przeskoczył spojrzeniem na Ryana. Ten kiwnął głową i barman ponownie napełnił szklankę wódką. Obaj umieli poznać Wielkich Przegranych wychodzących z pokoju na tyłach. Wszyscy mieli to samo tępe, oszołomione spojrzenie i zwieszone ramiona, jakby dźwigali na nich niewyobrażalny ciężar. Jednak mało kto przegrywał w taki histerycznym stylu jak Anton. Dobrze, że każdy gość był trzepany przy wejściu i grzecznie proszony o odłożenie broni, jeśli akurat przyszło mu do głowy jakąś ze sobą przynieść. Inaczej facet pewnie by wyciągnął gnata i zastrzelił kogoś, prawdopodobnie tego azjatę, zanim Ryan dotarłby na miejsce.
Anton zakołysał szklanką. Podniósł ją do ust, wychylił kolejną porcję alkoholu i czknął. Prześlizgnął się spojrzeniem po tańczącej na najbliższym podeście striptizerce i ponownie skupił je na szklance.
- Trzeciej nie dostanę, co? – zapytał lekko bełkotliwie.
Ryan pokręcił głową.
- Przyjechał pan autem?
Anton zaprzeczył. Z trudem odkleił wzrok od wyginającej się przy rurze rudowłosej tancerki i wyjaśnił:
- Ktoś mnie podwiózł. Ale teraz tego kogoś już nie ma.
- Taksówki czekają przy głównej ulicy – podsunął Ryan. – Radzę z którejś skorzystać.
Anton się zaśmiał, choć bardziej zabrzmiało to jak szloch.
- Niby, kurwa, czym za nią zapłacę?
Ryan zmierzył go beznamiętnym spojrzeniem. Nie obchodziło go ani to, ile ten facet przegrał, ani jakich kłopotów sobie przez to narobił. Chciał jedynie dociągnąć tę noc bez większych spięć. Tu, na oczach gości, takie spięcia byłyby bardzo źle widziane. Nieskończoność to lokal na poziomie, nie jakaś mordownia. Inna kwestia, że gracze z pokoju na tyłach potrafili czasem zniknąć w dość tajemniczych okolicznościach. Ale o tym goście nie musieli wiedzieć.
- Może się po prostu przejdę – dokończył Anton ponuro. Zsunął się ze stołka i podreptał w stronę wyjścia.
Barman patrzył w ślad za nim, ściągając ścierkę z ramienia.
- Strasznie przybity gość – powiedział, przecierając kontuar.
- Żebyś widział go na tyłach. – Kącik ust Ryana się uniósł. – Wtedy nie był taki przybity.
Barman cmoknął.
- Po co tacy grają? – zapytał. – Jak się nie ma...
- Cosmopolitan poproszę – odezwała się elegancka kobieta pod pięćdziesiątkę. Spojrzała na Ryana i puściła oko. – A dla ciebie?
Uniósł ręce i cofnął się o krok.
- W pracy nie piję – powiedział.
Kobieta się roześmiała. Jej obfity biust zafalował przy tym ruchu.
- Nie bój się, chłopczyku, nie chciałam cię poderwać. Wydałeś mi się smutny, to wszystko. – Nakryła dłonią jego dłoń i dodała: – Tak między nami... wolę smak cipki niż kutasa.
Ryan znieruchomiał i równocześnie usłyszał brzdęk tłuczonego szkła dobiegający zza kontuaru. Spojrzał w tamtym kierunku.
- Cholera, śliskie te szklanki! – poskarżył się barman, spoglądając na potrzaskane odłamki szkła u swoich stóp. Teatralnie rozejrzał się za miotłą i Ryan zorientował się, że ledwie powstrzymuje się od śmiechu.
- Gdybyś jednak miał ochotę na tego drinka... będę tu jakiś czas – zapewniła kobieta, po czym przeniosła spojrzenie na barmana. – Cosmopolitan, pamięta pan?
- Moment – odparł barman, zmiatając szkło.
Ryan obdarzył kobietę przelotnym uśmiechem, po czym ruszył w stronę wyjścia. Chciał sprawdzić, czy Anton nie wpadł przypadkiem na jakiś głupi pomysł.
Wyszedł w rześki chłód. W uszach słyszał jednostajne dudnienie muzyki, której na jakimś poziomie świadomości właściwie już nie słyszał; była jak szum tła, to wszystko. Nie zobaczył Antona, tylko dwóch ochroniarzy i kilku maruderów, zbyt pijanych, by ktoś przy zdrowych zmysłach wpuścił ich do Nieskończoności. Noc umierała, pociągając za sobą grono ofiar. Jedni obudzą się rano z kacem, inni z wyczyszczonym kontem, jeszcze inni z jednym i drugim. W obcym łóżku, w domu, w rynsztoku. Wszystko było dozwolone.
Kiedy wracał z powrotem na salę, spotkał tę samą niską brunetkę, która wcześniej przypatrywała mu się z takim przejęciem. Wyraźnie ucieszyła się na jego widok.
- Cześć – powiedziała, błyskając uśmiechem. – Miałam nadzieję, że jeszcze się spotkamy.
Ryan zlustrował ją spojrzeniem. Była całkiem ładna.
- Zobacz, teraz już nie mam w ręku piwa – ciągnęła.
Uniósł brew.
- I co, chcesz, żebym ja ci je kupił?
Przygryzła wargę.
- A kupisz?
- Nie – odparł Ryan i zrobił krok, chcąc wyminąć dziewczynę.
Złapała go za rękaw. Wpatrywała się w niego błyszczącymi z podniecenia oczami.
- A co mógłbyś mi zrobić?
Ryan rozejrzał się na boki.
- Teraz nic. Pracuję.
- A jak skończysz? – naciskała.
Zastanowił się, chociaż w zasadzie nie było nad czym. Okazja czyni złodzieja i tak dalej, i tak dalej.
- Kończę przed czwartą. Jeśli wciąż tu będziesz...
- Będę – zapewniła dziewczyna.
Ryan skinął głową i ruszył w swoją stronę.
Reszta nocy upłynęła we względnym spokoju. Dziewczyna pozostawała na skraju pola widzenia przez cały czas, dopóki nie skończył pracy. A kiedy skończył, zabrał ją łazienki na górnym poziomie Nieskończoności. Sprawdził, czy nikogo więcej tam nie ma, wyciągnął słuchawkę z ucha i służbowym kluczem przekręcił zamek.
CZYTASZ
GANGSTERZY (przedsprzedaż w empiku, premiera 22.02.2021)
RomanceRyan Taylor jest pracownikiem i jednocześnie prawą ręką szefa mafii, właściciela nocnego klubu, Nieskończoności. Eva Nolan to córka miliardera, która ma za sobą burzliwą przeszłość. Wydaje się niemożliwe, aby ta dwójka miała ze sobą coś wspólnego...