Rozdział dwudziesty pierwszy

1.6K 114 33
                                    


Eva miała wrażenie, że wynurza się z mętnej czarnej wody. Czuła, że coś próbuje ściągnąć ją w dół, że jej ciało jakby nabrało masy, a może to tylko grawitacja stała się silniejsza. Tak czy inaczej było jej trudno wykonać choćby najmniejszy ruch.

Uniosła powieki z największym wysiłkiem. Z początku nie mogła połączyć plam, na które patrzyła, w sensowną całość, ale kiedy obraz się skrystalizował, zobaczyła ciemnowłosego mężczyznę o ładnych, lekko skośnych oczach. Tego sukin...

- Dzień dobry – przywitał ją. Kucał naprzeciwko, mając twarz na wysokości jej twarz. W ręku, tak jak poprzednim razem, trzymał pistolet. Celował nim w jej kolano. Coraz lepiej.

Widok mierzącej w nią broni sprawił, że organizm wyrzucił do krwioobiegu potężną dawkę adrenaliny. Spowijająca Evę mgła, wrażenie ciężkości raptownie ustąpiły. Otrzeźwiała w jednej chwili, jakby ktoś wysypał jej na głowę kubeł lodu.

- Ty cholerny...! – ryknęła i zaraz urwała, zdziwiona faktem, że może swobodnie mówić. Knebel z jej ust zniknął.

- Jak się spało? – zapytał mężczyzna, uśmiechając się bezczelnie. Tym razem nie miał na sobie garnituru, tylko koszulkę i dżinsy. Eva widziała umięśnione, pokryte tatuażami przedramiona i bicepsy. To były ładne wzory, stworzone ręką wprawnego artysty. Dostrzegła wilka, czaszkę, ciernie i wyłaniające się spomiędzy nich demony. Było jeszcze coś, co wyglądało jak skrzydła. Ale takie nie takie zwyczajne, tylko wojskowe. Znak sił powietrznych. A więc gość mógł być żołnierzem. Albo jakimś chorym fanatykiem.

- Spało?! Naćpałeś mnie! – wrzasnęła, szarpiąc się w przód. Gdyby łańcuszek kajdanek był jakieś dwa, trzy centymetry dłuższy, uderzyłaby faceta czołem w nos. – Ty psychopato!

Odsunął się i skrzywił.

- Już zapomniałem, jaki masz irytujący pisk.

Eva nie wiedziała, czy bardziej się boi, czy jest wściekła. Ale wściekłość była chyba nawet lepsza, dodawała sił. Nie chciała znów się mazać i trząść, nie chciała dawać temu zbokowi jeszcze większej satysfakcji. Jeżeli rzeczywiście miała tu zginąć, to niech to będzie życie oddane w walce, chociażby słownej.

- Wal się!

- Czyli rozumiem, że nie masz ochoty na śniadanie i kąpiel? – Znów to teatralne pociągnięcie nosem. – Smrodku.

- Nie mów tak do mnie!

- Wolisz „księżniczko"? – Bezczelny uśmiech się poszerzył. Facet czerpał z tej sytuacji niezdrową, perwersyjną rozkosz. Ciekawe, co robił, gdy była nieprzytomna.

Eva zacisnęła wykręcone za plecami dłonie w pięści. Chciała wpaść w szał, chciała stać się dawną Evą Nolan, tą, która traci kontrolę i wszczyna bójki. Tylko... co by jej właściwie z tego przyszło?

- Wolę, żebyś mnie wypuścił, świrze – fuknęła.

Mężczyzna westchnął. Evę owionął jego oddech, pachnący alkoholem i płynem Listerine.

- To będzie bardzo długi dzień – stwierdził, zerkając gdzieś w bok.

- Jeśli mnie wypuścisz, to nie – zaoponowała. – Nie wrócę tu, nie będę cię szukać, nie zawiadomię glin, masz moje słowo. Nigdy więcej mnie nie zobaczysz.

Mężczyzna spojrzał na nią, jakby pytał: „Ty tak na serio?".

- Widzę, że dostałaś w głowę o jeden raz za dużo, bo strasznie pieprzysz.

GANGSTERZY (przedsprzedaż w empiku, premiera 22.02.2021)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz