Ryan Taylor zatrzymał się w połowie sali na dolnym poziomie Nieskończoności. Poprawił słuchawkę w uchu i rozejrzał z pozornym znudzeniem. W rzeczywistości jego czujne oczy rejestrowały każdy szczegół, wszystko, co mogło oznaczać potencjalne zagrożenie. Klub był jednym z największych w mieście, ale paradoksalnie najistotniejszym pomieszczeniem był pokój na tyłach, niewielki w porównaniu z rozmiarami obu sal. Tylko nieliczni wiedzieli o jego istnieniu, a jeśli wiedzieli, to znaczy, że grali tam o bardzo wysokie stawki. Zadanie Ryana polegało na tym, żeby nie przeszkadzał im nikt niepożądany. Między innymi.
Muzyka mieszała się z szumem głosów. Był piątek wieczór i panował spory ruch. Ludzie tańczyli, pili alkohol, gapili się na striptizerki, zostawiali dolary przy barze. W powietrzu unosiła się woń perfum, potu, pieniędzy i zepsucia. Do jednej z kelnerek zagadywał tajniak, który wcześniej kręcił się na górnym poziomie. Natrętny jak mucha i równie nieszkodliwy. Wracał do Nieskończoności z godną podziwu regularnością, przekonany, że wreszcie znajdzie coś, co pozwoli mu zamknąć tę budę i pociągnąć wszystkich na dno. I za każdym razem wychodził z niczym.
Ktoś łagodnie trącił go w ramię. Ryan odwrócił się i zobaczył niską brunetkę, uśmiechająca się do niego z pijackim rozmarzeniem.
- Przepraszam najmocniej – powiedziała, unosząc butelkę piwa. – Nie zauważyłam pana.
Ryan dał jej znak, by szła dalej. Mimo że nie nosił identyfikatora, ciężko byłoby go pomylić z jednym z gości. Ludzie, wyjąwszy pijane panny, ochoczo schodzili mu z drogi, bezbłędnie odczytując wypisane na twarzy ostrzeżenie. Był wysoki, barczysty, miał zaczesane na tył krótkie ciemne włosy, przeszywające spojrzenie lekko skośnych nefrytowych oczu i chód zdradzający pobyt w armii. Szyty na miarę garnitur skrywał wysportowane, pokryte tatuażami ciało.
- Jedynka, jesteś? – odezwał się głos w słuchawce. Tej nocy był to Tony.
- Jestem – potwierdził Ryan, odprowadzając spojrzeniem tajniaka. Skończył rozmowę z kelnerką i dryfował w stronę kolejnej ofiary.
- Ta złodziejka znowu przylazła – oznajmił Tony. – Mignęła mi na kamerze na parkingu, ale chyba nie weszła do środka.
- Przyjąłem – powiedział Ryan.
Bardziej wyczuł niż usłyszał przebijające się przez muzykę zamieszanie. Poprawił poły marynarki i zaczął się powoli przesuwać w stronę wejścia. Kątem oka zauważył przypatrującą mu się brunetkę. Tę, która go potrąciła.
Minął krótki duszny przedsionek i znalazł się przed tłumem czekających na wpuszczenie gości. Steven, czarnoskóry mężczyzna z brylantowymi kolczykami, przywoływał do siebie kolejne osoby, sprawdzał je ręcznym wykrywaczem metalu, po czym wpuszczał bądź nie. Drugi ochroniarz tłumaczył coś Lilly, byłej pracownicy, gestykulując z coraz większym zniecierpliwieniem. Jego ręka coraz chętniej manipulowała przy paralizatorze. Nie wyglądało to zbyt dobrze.
- Jakiś problem, Bob? – zapytał Ryan, stając otwartych drzwiach lokalu. Rześkie, przyjemnie chłodne powietrze owiało mu twarz.
Łysy mężczyzna nazwany Bobem odwrócił się w jego stronę.
- Dziwk... to znaczy ta pani... nie chce stąd iść – oznajmił, kiwając głową na ładną kobietę w krótkiej pstrokatej sukience. Zaplecione w warkoczyki włosy spływały jej na ramiona, pomalowane na neonową zieleń paznokcie jaśniały jakimś upiornym blaskiem.
- Zajmę się tym – rzucił Ryan, wymijając go.
- Cześć, słodziutki – powiedziała kobieta, uśmiechając się na jego widok. Z niedużej kwadratowej torebki wygrzebała paczkę papierosów, wytrząsnęła jednego i wsunęła sobie do ust. Jeszcze chwilę pogrzebała w torebce, wyłowiła tanią plastikową zapalniczkę i przypaliła koniuszek papierosa. Rozżarzył się na czerwono, maleńki punkcik pośród granatu nocy. – Cieszę się, że cię widzę.
CZYTASZ
GANGSTERZY (przedsprzedaż w empiku, premiera 22.02.2021)
RomansRyan Taylor jest pracownikiem i jednocześnie prawą ręką szefa mafii, właściciela nocnego klubu, Nieskończoności. Eva Nolan to córka miliardera, która ma za sobą burzliwą przeszłość. Wydaje się niemożliwe, aby ta dwójka miała ze sobą coś wspólnego...