Rozdział czternasty

1.9K 126 28
                                    


Eva przeciągnęła czarną maskarą po rzęsach, odsunęła się i krytycznie przyjrzała swojemu odbiciu w lustrze. Zmarszczyła nos, przysunęła się z powrotem, dodała jeszcze jedną warstwę tuszu i znów odsunęła. Wolną ręką nastroszyła włosy. No, nie było tak źle. Patrzyła na nią całkiem niezła laska, nie ofiara losu, która traci pracę w najbardziej poroniony z możliwych sposobów.

Zakręciła tusz, odłożyła go na umywalkę i rozejrzała się w poszukiwaniu telefonu. Nic, nigdzie. Zajrzała pod rzuconą na kosz z brudną bielizną koszulkę. Pudło. Telefon musiał zostać w sypialni.

Faktycznie, był tam. Eva podniosła iPhone'a z łóżka, sprawdziła godzinę, po czym w przypływie impulsu zadzwoniła do Arthura. Kiedy przebrzmiały cztery sygnały, a on wciąż nie odbierał, myślała już, że zaraz porozmawia sobie z jego pocztą głosową. Nagle jednak usłyszała rzeczowe:

- Halo?

- Cześć, skarbie – przywitała się. – Jak ci mija dzień?

- Pracowicie – odparł. W głosie miał jakąś dziwną nutę, jakby był zaniepokojony bądź zdenerwowany.

- No dobrze. – Eva zamyśliła się na moment. – Masz jakieś plany na wieczór?

Po drugiej stronie zaległa kilkusekundowa cisza przerywana miarowym stukaniem w klawiaturę.

- Spotkanie z klientami – powiedział wreszcie Arthur. – Dlaczego pytasz?

Eva wysunęła dolną wargę, po czym zdmuchnęła wchodzącą w oczy grzywkę. Odwróciła się i zerknęła na siebie w lustrze ściennej szafy. Wystawiła język, zmrużyła oczy i przekrzywiła głowę, podziwiając swoją głupkowatą minę.

- Nie dasz rady tego przełożyć? – zapytała bez większych nadziei.

Arthur chrząknął.

- No nie. Faceci przylatują aż z Nowego Jorku, nie mogę im w ostatniej chwili powiedzieć, że coś mi wypadło.

- Rozumiem. – Eva ponownie spojrzała na swoje odbicie. Wystawiła język i tym razem zwinęła go w trąbkę. Bardzo dojrzałe zachowanie. – W takim razie nie będę ci dłużej zawracać głowy. To cze...

- Gdzie będziesz? – zapytał nagle Arthur.

Eva aż podskoczyła.

- W Majesty.

- Może uda mi się wyrwać wcześniej. Dam znać.

- W porządku.

- Kociaku?

- Tak?

- Kocham cię.

Szeroki uśmiech rozjaśnił twarz Evy.

- Ja ciebie też. Pa. – Rozłączyła się i rzuciła telefon z powrotem na łóżko, po czym sama osunęła się na satynową narzutę.

Poleżała tak chwilę, czując przyjemnie ciepłe promienie słońca na ciele. Prostokąty światła wpadały przez okno, kładły się na Evie, łóżku i podłodze, rozświetlając sypialnię. Niedługo znikną, pozostawiając szarówkę i wreszcie ciemność. Ale wtedy ona i Felicia będą już tańczyć na parkiecie Majesty. Fecicia dodatkowo zapewne trochę się spije. Eva z wiadomych przyczyn postawi na sok.

Podniosła się z łóżka i podeszła do szafy. Przymierzyła cztery sukienki, żeby ostatecznie zdecydować się na dżinsy i czarną koszulkę z wydekoltowanymi plecami; cienki pasek nad karkiem tworzył rząd maleńkich srebrnych motyli. Poprawiła nienaruszony makijaż, spryskała włosy słuszną porcją lakieru i uznała, że jest gotowa. Zabrała kluczyki od samochodu z szafki w holu i wyszła na zewnątrz. Cienie przyciągnęły za sobą mrok, wciąż jednak było przyjemnie ciepło.

GANGSTERZY (przedsprzedaż w empiku, premiera 22.02.2021)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz