Rozdział siódmy

2.4K 172 92
                                    


Eva przygryzała końcówkę reklamowego długopisu Lavish Estate, spoglądając przez okno beznamiętnym wzrokiem. Słońce oblewało wybetonowany parking nieznośnym skwarem, ale dla niej wydawało się zamglone, jakby między nią a światem ktoś rozpostarł ponury woal. Na przykład taki, jaki przesłaniał twarz jej matki, gdy leżała w trumnie.

Przestań!

Mocniej zacisnęła zęby na długopisie. Nasadka pękła z trzaskiem. Eva wypluła kawałek niebieskiego plastiku, nie odrywając wzroku od okna. Ten dzień, jego smak, widok, dźwięki tła, kąt padania światła czy zapach... wszystko przywoływało wspomnienia. Tyle że niekoniecznie takie, jakich by sobie życzyła.

Przestań o tym myśleć!

Jednego letniego dnia mała Eva bawi się z matką w ogrodzie, a kolejnego dzieje się coś, czego nie rozumie. Ojciec nie pozwala jej wejść do łazienki, mówi, że mama jest bardzo zmęczona i musi odpocząć. Przez szparę w drzwiach dziewczynka dostrzega szkarłat zalewający pomieszczenie i intuicyjnie wyczuwa, że stało się coś złego, coś nieodwracalnego. Dopiero po latach wie, co takiego. Jej matka odebrała sobie życie. Stała się jednym z motyli, które z taką lubością rysowała córce. Wzleciała ku wolności, jak zapewne...

- Hej, Nolan!

Drgnęła na dźwięk swojego nazwiska. Wypuściła długopis z ręki. Uderzył w biurko, potoczył się po blacie i spadł na podłogę.

- Tak? – Odwróciła się i napotkała gromowy wzrok szefa.

- Nie miałaś przypadkiem pokazać domu klientowi? – zapytał Andy Peters. Zmarszczył krzaczaste brwi i dodał: – Michael Ellison nie lubi czekać.

Szlag, szlag, szlag!, pomyślała Eva, oblewając się rumieńcem.

- Wiem. Właśnie wychodziłam – bąknęła, podnosząc się z fotela. Przejechała ręką po niedbale uczesanych krótkich jasnych włosach, chwyciła marynarkę, podkładkę z dokumentami i potruchtała do wyjścia.

- Tylko, Nolan! – zawołał za nią Peters. – Nie schrzań tego!

Uniosła rękę na znak, że rozumie.

- Żaden problem, szefie.

Pod dom, który miała pokazać Ellisonowi, dotarła pięć minut przed czasem, ale on już tam był. Stał na podjeździe, opierając się o błotnik złotego bugatti chirona. Wbity w drogi garnitur, wyglądał nienagannie. Miał przyprószone siwizną włosy, skrzyżowane na piersi ręce i lekko zadartą głowę, jak gdyby kontemplował górny ras domu, który – jak Eva miała nadzieję – postanowi kupić.

Zaparkowała za jego wozem. Narzuciła na siebie marynarkę, przykrywając bluzkę z głębokim dekoltem; nieważne, że było gorąco, musiała wyglądać profesjonalnie. Wzięła drewnianą podkładkę z siedzenia pasażera i ruszyła w stronę mężczyzny.

- Dzień dobry, panie Ellison. – Przywołała na uszminkowane na czerwono usta swój firmowy uśmiech i wyciągnęła ku niemu dłoń. – Mam nadzieję, że nie czeka pan zbyt długo.

Zmierzył ją wzrokiem. Bardzo uważnie, jak gdyby to ona była towarem, nie dom.

- Czas – rzucił z rozbawieniem. – A czymże on jest?

Eva nie wiedziała, co na to odpowiedzieć, postawiła więc na milczenie.

- I nie, nie czekam zbyt długo – podjął. – Dzień dobry. – Uścisnął jej dłoń, uśmiechając się przy tym. – Pani to...?

- Eva – przedstawiła się. – Eva Nolan.

- Proszę, chodźmy. – Wyciągnął rękę w kierunku domu. – Chętnie zobaczę, co ma pani do zaoferowania.

GANGSTERZY (przedsprzedaż w empiku, premiera 22.02.2021)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz