Rozdział piętnasty

1.7K 116 46
                                    


Eva ocknęła się w dusznym, wilgotnym pomieszczeniu. Z początku pomyślała, że to piwnica, ale nie, to było coś innego. Bardziej wyczuwała niż była w stanie zobaczyć przestrzenność tego miejsca. Połowiczna ciemność ukazywała tylko zarys kształtów; może kiedy oczy się do nie przyzwyczają, zobaczy coś więcej. Pod sobą czuła chłodny chropowaty beton. Dalej – kilka bądź kilkanaście metrów, nie była w stanie prawidłowo ocenić dystansu – widziała poziome pasy światła, zbyt nikłe, by dosięgnąć do miejsca, w którym się znajdowała. Niektóre się krzyżowały. Zupełnie jak... Jakby ktoś zabił okna. To musiał być hangar, magazyn, hala. Tak, na pewno. Jakiś opuszczony, popadający w ruinę budynek na zadupiu. Wyczuwalny w powietrzu zapach stęchlizny przemawiał za taką teorią.

Uniosła głowę i uderzyła w coś twardego potylicą. Syknęła, czując nabiegające do oczu łzy. I tak ćmiło ją w tym miejscu, a teraz to ćmienie wystawiło pazury i zmieniło się w bestię. Przejechała językiem po spierzchniętych wargach. Dałaby wiele za tabletkę przeciwbólową, jednak wątpiła, czy porywacze, kiedy wreszcie się tu zjawią, zechcą jej dać choćby szklankę wody. A może byli tu cały czas? Skryci w ciemności, obserwowali, napawali się jej strachem, absolutną kontrolą, planowali jej śmierć...

Przestań!

Zrobiła głęboki wdech, policzyła do trzech i wypuściła powietrze. Zmysły dostrajały się powoli, było tak, jakby wynurzała się z zimnej głębokiej wody. Chciała poruszyć rękoma, ale okazało się to niemożliwe; nadgarstki zapiekły, gdy okręciła je i spróbowała rozłączyć. Szarpnęła się, nagle zdjęta paniką, i zrozumiała, że jest przywiązana do jakiegoś słupa albo czegoś w tym stylu.

Pójdziecie z nami, tak powiedział jeden z facetów.

I o dobry Boże...

- Fel?! – wychrypiała. – Fel, jesteś tu?

- Chryste, Eva! – Felicia pociągnęła nosem. Chyba płakała. – Myślałam, że umarłaś! Mówiłam do ciebie, a ty... ty...

W pierwszym odruchu Eva chciała wstać i ją przytulić. Szarpnęła rękoma z taką siłą, że prawie wyłamała sobie bark ze stawu. Skrzywiła się i przygryzła policzek, żeby nie krzyknąć.

- Nic mi nie jest – zapewniła. Ale jednak coś jej było. Pomijając bark, głowa pulsowała tępym bólem, prowokując zawroty, gardło paliło, jakby ktoś przetarł je papierem ściernym. – A tobie?

Felicia znów siąpnęła nosem.

- Nic. Tylko... strasznie się boje.

Ja też, pomyślała Eva, ale nie powiedziała tego na głos.

- Nic nam nie będzie. – Starała się ubrać swój głos w pewność, której jej brakowało. – Nie martw się, Fel, jesteśmy w tym razem i razem z tego wyjdziemy. – Zamilkła i nagle dodała: – Musisz przecież poznać imię swojego cukiereczka.

Felicia zaśmiała się przez łzy. Potwornie przygnębiający dźwięk.

- Myślę, że nazywa się Chris – powiedziała po dłuższej chwili. – Lubię to imię.

- Na pewno. – Eva uśmiechnęła się z trudem, choć pewnie jej przyjaciółka i tak nie mogła tego zobaczyć.

- Fajna byłaby z nas para, nie? – ciągnęła Felicia.

- Będzie – poprawiła Eva. – Fajna będzie z was para.

- Tylko tak mówisz. Pocieszasz mnie, żebym nie zaczęła świrować.

- Wcale nie! Jak tylko się stąd wyrwiemy, wrócimy do Majesty po cukiereczka-Chrisa. Słowo, tak zrobimy.

Felicia znów zaśmiała się tym mokrym, flegmowym śmiechem.

GANGSTERZY (przedsprzedaż w empiku, premiera 22.02.2021)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz