Rozdział jedenasty

2.1K 128 26
                                    


Drgnęła i powoli, bardzo powoli, obróciła się, stając z Arthurem twarzą w twarz. Miał opuszczoną głowę i splecione przed sobą dłonie. Patrzył na nią wzrokiem skarconego ośmiolatka.

- Przepraszam – powiedział. – Zachowałem się jak idiota.

Eva poczuła perwersyjną satysfakcję. A także przypływ uczuć do stojącego przed nią mężczyzny. Z powodu jego spojrzenia, przez krzywiznę ramion. Była w tym skrucha i chwytająca za serce uległość. Jestem facetem i jestem silniejszy, mógłbym cię z łatwością powalić, gdybym zechciał, ale nie chcę, bo to ty jesteś panią mojego serca, bez twojego afektu śmiesznie mało znaczę, zdawał się mówić. A przynajmniej ona widziała to w ten sposób. Wyszedł tu za nią, ponieważ mu zależało. Troszczył się o nią i mimo że czasem jego uwagi były odrobinę nie na miejscu... Spójrzmy prawdzie w oczy, Eva również była daleka od ideału.

- Wiesz, że nie lubię wracać do pewnych spraw. – Z jej głosu zniknęła poprzednia hardość.

- Wiem.

- Nie lubię też, kiedy rzuca mi się w twarz bezpodstawne oskarżenia.

- Wiem – powtórzył. – Naprawdę przepraszam.

Schowała komórkę do kieszonki ukrytej pomiędzy fałdami sukienki i wbiła w niego ciężkie spojrzenie.

- To więcej tak nie rób – poradziła.

Podszedł bliżej i ostrożnie wyciągnął rękę. Chyba sądził, że uchyli się pod jego dotykiem, ale nie zrobiła tego.

- Jesteś zimna – zauważył i ściągnął marynarkę.

- Nie, nie trzeba – próbowała protestować, gdy zarzucał ją na jej ramiona. Otuliły ją ciepło i zapach Arthura, zmieniając charakter buzujących w niej emocji.

- Trzeba. – Pocałował ją w policzek. – Na deser chyba nie dasz się namówić, co? – zapytał, ruchem głowy wskazując restaurację.

Oczy Evy rozpalił pomysł, który z miejsca ją zafascynował.

- Do The Tower nie wrócę, ale... Mam ochotę na inny deser.

Arthur pojął bez trudu.

- Do mnie czy do ciebie? – zapytał.

Złapała go za krawat i przysunęła twarz tak blisko jego twarzy, że zetknęli się nosami.

- A może pojedziemy na wzgórze widokowe za miastem? – zasugerowała. – Zabawimy się jak małolaty.

Arthurowi spodobał się ten pomysł.

- Tylko ten wóz nie ma tylnego siedzenia – przypomniał.

Eva musnęła wargami jego usta.

- Chyba nie wiesz, co potrafię zrobić na przednim.

Uśmiech rozciągnął wargi Arthura. Przywarł do jej ust, rozchylił je językiem, wsunął go do środka i zaczął pieścić. Eva odwzajemniła pocałunek. Przysunęła biodra do jego bioder, wyraźnie wyczuwając nabrzmiałego członka. Przesunęła po nim dłonią. Arthur drgnął, porażony pieszczotą.

- Tylko zajedziemy na stację – powiedział, odrywając się od Evy z wyraźną niechęcią. – Muszę zatankować.

- Jasne. – Splotła dłoń z jego dłonią i dała się poprowadzić na parking.

Czerwone ferrari stało w szeregu innych aut, uśpione, lśniące w świetle lamp sodowych. Arthur dbał o ten samochód bardziej niż prawdopodobnie dbałby o własne dziecko. Czasem Eva czuła jakąś bliżej niesprecyzowaną zazdrość.

GANGSTERZY (przedsprzedaż w empiku, premiera 22.02.2021)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz