Rozdział osiemnasty

1.7K 124 46
                                    


Ryan zajechał przed opuszczony magazyn. Minął front, przelotnie zerkając na zabite deskami okna, po czym zaparkował przy zachodniej ścianie. Zgasił silnik, zdjął okulary przeciwsłoneczne, złożył i wsunął do kieszeni marynarki. Wysiadł z chryslera, wciągając w nozdrza zapach niekoszonej trawy. Pod tym zapachem jednak kryła się jeszcze jedna woń, mroczniejsza.

Wyciągnął pistolet z kabury i powolnym krokiem zaczął iść przez zachwaszczony parking. W cieniu budynku stało auto Morettiego i Winchestera, nic poza tym. Ślady opon również wskazywały, że oprócz ich dodge'a nie było tu innego pojazdu. Przynajmniej dopóki nie zjawił się Ryan.

Obszedł budynek, lecz nie znalazł niczego podejrzanego. Odcisków stóp, niedopałków, niczego. Ponownie wsunął lustrzanki na nos i wrócił do chryslera. Wyciągnął telefon z kieszeni spodni i wybrał numer Russo.

Odebrał po pierwszym sygnale.

- Tak?

- Jestem na miejscu, szefie – powiedział Ryan. – Ale jeszcze nie wszedłem do środka.

- Dobrze. – Russo umilkł na chwilę, po czym rzekł: – W zależności od tego, co tam zastaniesz, zrobisz tak.

Ryan położył rękę na kierownicy i cierpliwie słuchał. Wzrok miał skupiony, utkwiony w odległym punkcie za przednią szybą.

- Zadzwoń, kiedy wyjdziesz – zakończył Russo.

- Oczywiście – potwierdził Ryan.

- Aha, Ryan – powiedział nagle Russo. – Jeszcze jedna sprawa.

- Tak, szefie?

- Kluczyki dodge'a. Włóż je do stacyjki. Ktoś zabierze wóz.

- Nie ma problemu – potwierdził Ryan. – Do usłyszenia, szefie – dodał i przerwał połączenie.

Wsunął komórkę do kieszeni, następnie wychylił się w bok i otworzył schowek. Wziął skórzane rękawiczki i resztę potrzebnych rzeczy, po czym wysiadł z chryslera i ruszył w kierunku wejścia do magazynu.


*****

Eva siedziała ze wzrokiem utkwionym we własnych butach. Ze wszystkich sił starała się nie patrzeć na zwłoki Felicii, ale głowa, jakby obdarzona własnym życiem, obracała się na szyi w tamtym kierunku. Miała wrażenie, że ten widok będzie ją prześladował do końca życia. Przy odrobinie szczęścia tego życia nie zostanie jej wiele.

Nie! Nie, nie, nie! Nie wolno ci myśleć w ten sposób!

W powietrzu czuć było słabnący zapach prochu i mocną, mdlącą woń krwi. Eva nie umiała ocenić, ile czasu minęło – kwadrans czy dekada – ale jeśli miałaby zgadywać, powiedziałaby, że godzina, może trochę więcej. W uszach wciąż jej huczało, jakby strzały padły raptem chwilę temu. W związanych dłoniach czuła umiarkowane mrowienie, choć istniało prawdopodobieństwo, że to z powodu szoku. Adrenalina wypalała się w jej żyłach, a kiedy zniknie zupełnie, powróci znajomy ból, rwący, przenikliwy.

Spojrzała na pozostałego przy życiu porywacza. Oczy miał zamknięte, jego klatka piersiowa miarowo unosiła się i opadała. Spał albo stracił przytomność w wyniku upływu krwi. Co za różnica? Wątpliwe, że gdyby dysponował pełnią sił, pomógłby Evie. Oczywiście, że nie. Może nawet by ją zastrzelił. I może tak byłoby nawet...

Nie! Nie, nie, nie!

Eva przymknęła powieki. Nie podobało jej się, że jest przytomna, że zmysły niezmordowanie rejestrują wszystkie doznania. Jednak zarazem było tak, jakby coś powoli odsuwało ją od świata, odgradzało od niego kolejnymi warstwami półprzezroczystej tkaniny. Powoli obojętniała, odcinała się od rzeczywistości. Niby wiedziała, co powinna czuć, ale było trochę tak, jakby zapomniała, jak to się robi. Wpadam w szok, zrozumiała, już w nim, kurwa, jestem.

GANGSTERZY (przedsprzedaż w empiku, premiera 22.02.2021)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz