Rozdział czwarty

2.6K 135 16
                                    


Wyminął zmywającego podłogę sprzątacza i zszedł po schodach. Na dole jakiś pijany facet upierał się, że zgubił gdzieś swoją szczęśliwą monetę. Poza nim była tu tylko obsługa. Jeden z ochroniarzy wskazał coś obok środkowego podestu tanecznego, po czym grzecznie poprosił gościa o opuszczenie lokalu. Mężczyzna wymamrotał coś, co zabrzmiało jak „być może" albo „pomidorze", po czym bez szczególnego entuzjazmu ruszył z ochroniarzem w kierunku wyjścia.

Ryan przyglądał się temu, idąc w stronę baru. Teraz, kiedy nie był oblegany przez ludzi, wydawał się nagi.

- Musiałeś zostać po godzinach? – zagadnął barman z chytrym uśmieszkiem.

- Niezadowolona klientka. – Ryan wzruszył ramionami. – Musiałem popracować nad tym, żeby nie wniosła skargi. Szef tego nie lubi.

- Podziwiam twoją zdolność mediacji – powiedział barman, polerując szklankę. – Wiesz, mogłeś jeszcze poprosić o pomoc tę kocicę od lizania cipek – dodał i zachichotał. – Wtedy twoje oprawione zdjęcie zwisłoby na ścianie przy barze z podpisem „pracownik miesiąca".

Ryan usiadł na stołku naprzeciwko niego i przez chwilę przyglądał mu się w milczeniu.

- Długo będziesz ją tak polerował? – zapytał. – Chyba już jest czysta.

Barman krytycznie przyjrzał się szklance, po czym odstawił ją pod ladę. Za jego plecami, ustawione na półkach na lustrzanej ścianie, pyszniły się butelki z najrozmaitszymi alkoholami. Zdawały się przyzywać, prosiły, by skosztować ich zawartości.

- Nie masz podejścia do kobiet – orzekł, zabierając się za czyszczenie kolejnej.

- Nie mam? – zdziwił się Ryan.

Barman zacmokał i pokręcił głową.

- Ni cholery nie masz.

Ryan wychylił się, sięgnął za kontuar, namacał butelkę wody i zacisnął na niej palce. Poprawił się na siedzeniu, odkręcił ją, pociągnął parę łyków i zapytał:

- A wnioskujesz to na podstawie...?

Barman przyjrzał mu się spod byka.

- Laski się do ciebie kleją, a ty traktujesz je jak zło konieczne. Dmuchasz i porzucasz, jakbyś się bał, że jeśli z którąś spędzisz zbyt wiele czasu, zarazi cię cholerą.

- Nie zarazi. Używam prezerwatyw. – Ryan puścił oko.

Barman zignorował ten komentarz. Uzbrojona w szmatę ręka poruszała się po krawędzi szklanki, tam i z powrotem, tam i z powrotem.

- Zamiast się nimi bawić, może zaproś którąś na kolację?

Ryan parsknął.

- Sugerujesz, że mam szukać miłości w klubie z gołymi panienkami?

Barman przewrócił oczami.

- Nikt nie mówi o miłości. – Zamyślił się. – Chociaż, wiesz, kuzyn mojej matki...

Ryan uniósł dłoń.

- To była naprawdę długa noc.

Barman westchnął. Odstawił szklankę, którą przeszorował niemal na wylot i zarzucił sobie ścierkę na ramię.

- Chcę tylko powiedzieć, że tak właśnie się tworzy krąg wzajemnych krzywd. Najpierw ktoś rani ciebie, potem ty kogoś... Łatwiej w tym trwać, niż to przerwać.

Ryan poczuł, jak coś przewraca mu się w żołądku.

- Poruszające – podsumował i pociągnął kolejny łyk wody. – Takimi historyjkami raczysz klientów, Mike?

- Głównie wódą – odparł barman. – Psychologiczne gadki zostawiam dla ciebie.

- Więc według ciebie ich potrzebuję? – zapytał Ryan z lekkim znużeniem. – Może minąłeś się z powołaniem?

Barman plasnął ścierką o kontuar i zaczął ścierać z niego ślady palców. Jego ręce najwyraźniej nie znosiły bezczynności.

- Chodzi o to, że pewnego razu możesz się...

- Ryan! – Doleciało ich od strony korytarza. Obaj odwrócili głowy w tamtym kierunku. – Cieszę się, że wciąż tu jesteś.

Ryan spojrzał na idącego ku niemu Russo i zsunął się ze stołka.

- Czy coś się...? – zaczął, ale mężczyzna pokręcił głową.

- Nie, wszystko w porządku. – Skierował spojrzenie na barmana. – Co masz tam dobrego? Może Macallana? Tak? To podaj Ryanowi.

Barman odwrócił się, zlustrował półki z alkoholami, po czym sięgnął po butelkę Macallana; złotobrązowy płyn zamigotał w świetle odbitych od lustrzanej ściany lamp. Zerknął pod kontuar, chwilę pogrzebał i wyciągnął arkusz szarego papieru. Owinął nim whisky i podał Ryanowi.

- Proszę. Firma stawia.

Ryan wziął butelkę.

- Dzięki, szefie – powiedział, patrząc na Russo.

Mężczyzna skinął głową.

- Cenię sobie twoją finezję w pracy – wyjaśnił. – Można powiedzieć, że uratowała tę nieszczęsną partię pokera.

- Wygrał pan? – włączył się barman.

Na wargi Russo wypłynął nikły uśmiech.

- Ja zawsze wygrywam – odparł i ruszył w stronę wyjścia. – Odprowadzisz mnie, Ryan?

Ryan wymienił spojrzenia z barmanem, po czym podążył w ślad za szefem.

GANGSTERZY (przedsprzedaż w empiku, premiera 22.02.2021)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz