○Tragiczny wypadek na S8○

728 28 28
                                    

Z góry przepraszam za brak rozdziału przez tydzień, ale byłam na wakacjach... ale bez przedłużania, zapraszam do czytania!

Pov. Kacper

Obudziłem się o 10, była niedziela. Wielka szkoda, bo dziś Piotrek wraca do Zawiercia. Ale cóż, przecież u mnie nie zamieszka (Ojj jeszcze się zdziwisz). Usiadłem na łóżku i spojrzałem w bok, na łóżko. Miejsce było oczywiście puste, bo wstaje on wcześniej ode mnie. Spojrzałem więc za okno, pogoda była słaba. Niebo było zachmurzone, a z chmur kapał lekko deszcz. Ale cóż, to w końcu Marzec. Nagle coś mi się przypomniało, z wczorajszego wieczoru. Zasypiałem sobie... a nagle usłyszałem głos Piotrka mówiący coś.... Tylko co to było? Nie mogę sobie przypomnieć... to były chyba dwa słowa... jedno z nich to chyba „Cię"...

Ajj Kacper nie rozmyślaj teraz nad tym co powiedział Piotrek, to pewnie było „Lubię Cię". Tak myślę.

Siedziałem tak jeszcze chyba z 5 minut, aż nagle skojarzyłem fakty.

-Jestem pewien, co powiedział. I to nie było żadne „Lubię Cię"...- wiedziałem, że to coś o wiele większego...

-„Kocham Cię"? Ale po co on miałby to powiedzieć?- zamyśliłem się...

Teraz zdałem sobie sprawę, co tak naprawdę robiliśmy przez ten weekend. Łażenie razem do sklepów, przytulaski i tak dalej....

-To chyba coś więcej...- powiedziałem sam do siebie.

Nagle usłyszałem znajomy głos z tyłu głowy.

-Co więcej?- spytał zdziwiony Piotrek.

Odwróciłem się do niego, w rękach trzymał tackę z kanapkami.

-Zrobiłeś mi śniadanie? Dziękuję- uśmiechnąłem się do niego próbując równocześnie wybrnąć z poprzedniego tematu.

-Nie ma za co, zawsze daję tak śniadanie bratu jak jest chory, to czemu by nie dawać go tak też Tobie?- zaśmiał się podając mi tacę, po czym wyszedł z pokoju.

Zjadłem kanapki i postanowiłem pójść się przebrać. Założyłem dresy, jak zwykle. Gdy wyszedłem z łazienki, skierowałem się do salonu. Zastałem tam Piotrka oglądającego TVN24 (myśleliście, że TVP, co? Oj nie nie nieee). Usiadłem więc obok niego i zagłębiłem się w wiadomości.

Tragiczny wypadek na S8, przy gminie Ksawerów. Jedna osoba ranna oraz jeden przypadek osoby zmarłej.

Nagle zrobiłem się blady jak ściana. Tam było auto mamy, zgniecione! Piotrek chyba to zauważył, bo spytał:

-Wszystko dobrze, Kacper?

-Jak ma być dobrze? JAK COKOLWIEK MA BYĆ DOBRZE??- wykrzyczałem.

Piotrek widocznie posmutniał.

-Kacper, wytłumacz mi, co się stało...- powiedział smutny patrząc mi w oczy.

Ochłonąłem trochę, lecz dalej się trzęsłem. Bałem się o mamę...

-Mama brała udział w tym wypadku- powiedziałem spokojniejszym, lecz dalej wystraszonym tonem.

W pewnym momencie oczy zeszkliły mi się, a skóra jeszcze bardziej zbladła.

-Kacper, teraz nie ma pory na płakanie. Zakładaj buty- powiedział Piotrek wyłączając telewizor.

Założyłem więc buty, a Piotrek złapał mnie za nadgarstek i pociągnął za sobą.

-G-gdzie idz-dziemy?- spytałem dalej płacząc.

-Kacper, po pierwsze: teraz nie mamy czasu na płacz. Po drugie, wsiadaj- powiedział poważnym tonem.

Wsiadłem więc do auta, a Piotrek odpalił silnik i ruszyliśmy.

Po kilkunastu minutach zauważyłem, że jedziemy na Ksawerów. Nagle zatrzymaliśmy się, a ja zauważyłem czemu. W oddali leżały dwa auta, a wokół nich stały karetka, straż pożarna i policja.

-Kacper szybko, wysiadaj!- krzyknął Piotrek.

Wysiadłem i pobiegliśmy do wypadku.

-Przepraszam, ale dalej nie możecie się przedostać- powiedział policjant zagradzając nam drogę. Staliśmy więc przed taśmą policyjną i wpatrywaliśmy się w wypadek.

Nagle zauważyłem moją mamę. W pierwszej kolejności uśmiechnąłem się, ale potem zdałem sobie sprawę, kto jest osobą, która zmarła... kierowca drugiego auta siedział i popijał herbatę przygotowaną przez lekarzy z karetki.

Zbladłem jeszcze bardziej i zalałem się łzami.

Nagle Piotrek odwrócił się do mnie i spojrzał się na mnie oczyma pełnymi współczucia.

-Dlaczego, dlaczego to mi przytrafiają się takie rzeczy?- wyszeptałem zmarniały...

Piotrek tylko bez słowa przytulił się do mnie. Ja również wtuliłem się w niego, to jedyna osoba, której mogłem się wypłakać bez słowa.

-Bardzo mi przykro, Kacper...- powiedział cicho Piotrek łamiącym się głosem.

-Piotrek, ty nic nie zrobiłeś... tylko, że teraz zostałem bez rodziny... wszyscy albo zmarli, albo mieszkają za granicą- odpowiedziałem z płaczem.

W pewnym momencie podszedł do nas ten sam policjant, który nas zatrzymał.

-Dzień dobry, posterunkowy Artur Michalczyk. Kim panowie dokładnie są?- powiedział.

Odsunęliśmy się od siebie, a Piotrek odpowiedział:

-Dzień dobry, jestem Piotr Charaziński, a to jest Kacper Porębski- wskazał na mnie.

-Dobrze. Czy jeden z panów jest rodziną zmarłej osoby?- spytał patrząc się na Piotrka.

-Ja, jestem jej synem- powiedziałem smętnie.

-Przykro nam, nie udało nam się jej niestety odratować. Lecz przychodzę z jeszcze jednym pytaniem. Czy ma pan inną osobę z rodziny, z którą może pan zamieszkać bez wyjazdu z kraju?- spytał posterunkowy.

-N-niestety nie- odpowiedziałem załamany.

-W takim razie, kim dla pana jest pan Piotr?- zdziwił się policjant.

Teraz odezwał się Piotrek.

-Jestem jego przyjacielem, ale może zamieszkać ze mną i z moimi rodzicami.

Spojrzałem się na niego ze zdziwieniem na mojej zmarniałej twarzy.

-W takim razie, przyznajemy panu rodzicom prawo opieki nad panem Porębskim z uwagi na to, że nie jest jeszcze pełnoletni. Życzymy lepszego dnia w imieniu całej łódzkiej policji, do widzenia!- pan policjant odszedł, a ja dalej stałem zdziwiony patrząc się na Piotrka.

-Co ty właśnie zrobiłeś? Mam się wyprowadzić z Łodzi? A-ale to m-moje miasto... nigdy nie opuszczę tych starych kamienic, cudownych muzeów, Stajni Jednorożców, Piotrkowskiej, Manufaktury, Portu, IKEI...- wymieniałem z płaczem.

-Ej, spokojnie. Kto powiedział, że wyjedziesz z Łodzi? Będziemy mieszkać u Ciebie, tylko, że z moją matką. To ona się do nas przeprowadzi. Ojciec i brat zostaną w Zawierciu- powiedział uśmiechając się lekko.

-Jeju, dziękuję, ale poradziłbym sobie w domu dziecka...- odwróciłem lekko głowę w stronę wypadku.

-Ty i dom dziecka? Oj nie, nie dopuszczę- zaśmiał się Piotrek. W końcu poszliśmy do auta i pojechaliśmy do domu.


Parararararapapapapa..... przepraszam za tak smutny rozdział, ale życie nie jest tak kolorowe jak to opisują w bajkach! Dobra, wyczekujcie kolejnego rozdziału♥ Love ya all!

~Jestem inny~ KxPOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz