○Przyjaciele○

760 27 8
                                    

~Time skip 2 tygodnie~

Pov. Piotrek

Całkiem dobrze dogaduję się z Kacprem. Jeszcze się nie spotkaliśmy, ale kto normalny spotykałby się na żywo po 2 tygodniach internetowej znajomości? Piszemy codziennie po pół godziny, bo mamy też swoje sprawy. Tym bardziej, że on ma szkołę i musi się uczyć, a ja mam pracę po 10 godzin dziennie. Jesteśmy dobrymi „kolegami", o ile tak można nazwać znajomość przez aplikację.

Nagle zawibrował mi telefon. Wziąłem więc go do ręki i sprawdziłem, co to. Była to wiadomość od Kacpra.

K: Hej, jak tam?

P: W miarę dobrze. A tam?

I teraz właśnie zaczęło się nasze pół godziny pisania.

~Time skip 5 minut~

K: I w dodatku rozumiesz, że wstawiła mi jedynkę za 2 minutowe spóźnienie??

P: Jezu, ale się uwzięła

K: Noo, tragedia

P: Wiesz Kacper?

K: Tak?

P: Mam pytanie

K: Pisz śmiało

P: Może się spotkamy?

SHIT. Co. Ja. Napisałem?? W sumie to nie ja, ale moja autokorekta. Chciałem tylko zapytać o rozmowę na kamerce!

Ale zanim zdążyłem poprawić swoją wiadomość, dostałem już odpowiedź.

K: Czekaj, zapytam się mamy.

Cudownie. Teraz pewnie przeze mnie Kacper dostanie burę za chęć spotkania się z typem z internetu. CZEMU MAM TAK OKROPNĄ AUTOKOREKTĘ???

Nagle otrzymałem odpowiedź.

K: Raczej możemy

P: Okej, a kiedy? Pracuję, więc w tygodniu nie ma jak.

K: Może w sobotę?

P: Albo wiesz co... przyjadę jutro. Dziś jest czwartek... wezmę wolne na jutro.

Szef pewnie mnie za to wywali. Ale jeden dzień wolnego w roku chyba może być.

Pov. Kacper

Jutro spotkam się z Piotrkiem! Bardzo się cieszę. Może pójdę do sklepu po jakieś przekąski... okej, tak zrobię. Ubrałem się więc i wyszedłem do Biedronki. Szedłem sobie spokojnie. Godzinę temu padało, więc na ulicy jeszcze płynęła woda.

Pewnie wylało Łódkę- pomyślałem. (Łódka to taka rzeka)

Nagle przejechał obok mnie autobus. Wszystko byłoby okej, gdyby nie to, że... Oblał mnie i byłem przemoczony do suchej nitki!

Jezu cudownie.- czemu takie rzeczy przytrafiają się akurat mi? Poszedłem jednak do tej Biedronki, kupiłem chipsy i Liptonki i wróciłem do domu. Przebrałem się i otuliłem kocem. Było mi okropnie zimno... Położyłem się więc na łóżku i zasnąłem...

~Time skip kilka godzin~

Obudziłem się o 6.30. Miałem katar, kaszel i bolała mnie głowa. Poszedłem więc, dalej otulony kocem, do mamy.

-Mamo, źle się czuję...- powiedziałem wycierając nos.

-Zaraz zmierzymy Ci temperaturę- mówiąc to moja mama wzięła termometr z szafki i wcisnęła mi go pod pachę. Po kilku minutach wyjęła i sprawdziła, jak bardzo jest ze mną źle.

-Ojj, słabiutko... 39 stopni- powiedziała.

-Mogę dziś nie iść do szkoły?- spytałem z nadzieją.

-No jasne, nie będziesz mi tu szedł do szkoły w takim stanie- odpowiedziała mama.

Wróciłem więc do łóżka i znów zasnąłem. Obudziłem się o 10. Poszedłem do kuchni i wziąłem Apap. Po coś go w końcu kupiłem. Następnie przebrałem się w dresy i poszedłem coś przegryźć. Miałem słaby apetyt, pewnie przez chorobę. Zjadłem więc kawałek chleba z serem i wróciłem do łóżka. Nagle zadzwonił dzwonek od drzwi. Zdziwiony poszedłem otworzyć... stał tam Piotrek.

-Cześć, jestem- powiedział uśmiechając się.

Ja tylko przytuliłem go i też się uśmiechnąłem.

-A to za co?- zaśmiał się.

-Dzisiaj mam słaby dzień, sorki- powiedziałem odsuwając się od niego.

Pokazałem mu mieszkanie i poszliśmy do pokoju.

-No to dlaczego masz taki słaby dzień?- spytał.

-Wczoraj autobus oblał mnie wodą i dzisiaj jestem chory- powiedziałem pociągając nosem.

-Ojoj, niefajnie. Trzeba było mnie uprzedzić, nie przyjeżdżałbym- odpowiedział z nutką smutku w głosie.

-Nie nie, nie przeszkadzasz mi tu, spokojnie. Właśnie nawet kogoś tu potrzebuję. Przez całe życie nie miałem znajomych- powiedziałem i poczułem, że oczy mi się szklą.

Po chwili łzy kapały już na łóżko.

-Ejj, nie płacz- powiedział zasmucony Piotrek i objął mnie ramieniem.

Ja tylko przytuliłem go i płakałem. Wreszcie miałem kogoś, do kogo mógłbym się wypłakać i wszystko mu opowiedzieć. Miałem przyjaciela... Wyobraźcie sobie teraz, jak to musiało wyglądać z perspektywy osoby trzeciej. Chore dziecko, z czerwonym od kataru nosem, z zachrypniętym głosem i temperaturą przytulające się do dorosłego, który obejmuje to dziecko ramieniem i je pociesza. Szczerze powiem, tak płacząc i przytulając się do Piotrka poczułem się, jakbym przytulał osobę, która zniszczyła mi życie, podarła moje serce na strzępy i zostawiła mnie samo sobie. Wszyscy inni mówią na taką osobę ojciec... Tymczasem ja nazywam tą osobę po imieniu. Tylko, że Piotrek przypomina tych innych, normalnych... którym mogę powiedzieć o wszystkim i którzy mi pomogą. Nigdy nie doznałem takiego uczucia i teraz wiem, co straciłem dorastając tylko z matką. Ale przyjaciele od tego są.


Pararararapapapapapaaaa! Polsat znowu wita! Dziś troszkę dłuższy rozdzialik, bo na 710 słów♥ Wyczekujcie kolejnego!

~Jestem inny~ KxPOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz