Pov. Kacper
Byłem w rozsypce. Rozsypce nie tylko psychicznej, ale i fizycznej. Ręce piekły niemiłosiernie, ale tylko to pozwoliło zapomnieć choć na chwilę o bólu wewnętrznym. Rany psychiczne bolą tak bardzo, jak pocięte ramiona. Dlaczego to mnie spotkało? O to jedynie można obwiniać bieg wydarzeń.
To wszystko nie ma już sensu.
On mnie nie kocha.
Zapomniał o mnie.
Dla niego mogę już nie istnieć.
Nie żałuję swoich ran na rękach.
-K-kacper, oddaj mi t-to...- podszedł do mnie i wysunął rękę, bym oddał mu ostrze.
-Nie, ty nie rozumiesz... nie rozumiesz nic. Nie wiesz, jak to jest nie być kochanym przez nikogo, gdy wszyscy mają Cię gdzieś- odwróciłem wzrok by tylko nie musieć patrzeć na jego zapłakaną twarz.
Ja dalej go kocham...
Ale on mnie już nie.
W pewnym momencie zachwiałem się na nierównym podłożu, a kule wyleciały mi z rąk. Lecz nie przewróciłem się, stałem. Może to i nic niezwykłego, ale dla mnie było to zbawienie. A więc kule nie są mi potrzebne? Cudnie!
Nagle poczułem, że moja prawa ręka jest pusta, gdy przed chwilą trzymałem tam sami wiecie co. Spojrzałem na ręce Piotrka, w jednej błyszczała owa rzecz.
-Oddaj mi to- powiedziałem łamiącym się głosem.
-Nie. Nie pozwolę, żebyś się dalej kaleczył- odpowiedział i schował to do pudełeczka, a potem do kieszeni.
-Ehh...- westchnąłem i spuściłem głowę patrząc na swoje stopy.
-Poczekaj tu, zaraz wrócę- oświadczył Piotrek i zniknął w domku.
Po 5 minutach wrócił z apteczką w ręce. Wyjął z niej Octanisept i zaczął przemywać moje zakrwawione rany.
-Ejj, to szczypie- syknąłem z bólu.
-Skoro potrafiłeś sobie zrobić te rany bez skrzywienia, teraz nie marudź, że szczypie- stwierdził.
-Dlaczego nagle jesteś taki oschły? Ahh... no tak...- z moich oczu dalej płynęły łzy, niczym malutkie strumyczki.
-Kacperek, jestem po prostu zły, że dalej się kaleczysz- spojrzał w moje szklane oczy.
-N-nie mów do mnie Kacperek- skuliłem się „przytulając" swoje kolana.
-Wiesz przecież, że dalej Cię kocham... zwyczajnie... nie wiem, jak się wytłumaczyć, przepraszam. Dla tego, co zrobiłem nie ma wytłumaczenia...- jego „przepraszam" było tak szczere... Jeszcze w dodatku ton, którym to powiedział... ton smutku, przeplatany łamiącym się głosem i skruchą.
Może jeszcze nie wszystko stracone?
Może jeszcze będzie dobrze?
Spojrzałem ponownie na swoje już zabandażowane ręce. Całe drżały i były strasznie zimne. Nie dziwię się, ponieważ po 1, straciłem bardzo dużo krwi, a po 2 mi samemu było zimno.
-M-mogę się przytulić?- spytałem z nadzieją w głosie.
-Jeszcze się pytasz?- lekki uśmiech wkradł się na jego usta, a ja już po chwili byłem wtulony w jego klatkę piersiową.
Tak cholernie go kocham...
-Przepraszam...- wyszeptał mi do ucha.
-Wybaczam- odszepnąłem.
W pewnym momencie usłyszałem kroki i szelest trawy.
-Jejku, jakie to słodkie...- dało się słyszeć głos Patrycji.
-Dobra Patka, nie rozczulaj się już tak. Wiesz gdzie są, to im nie przeszkadzaj i wracaj do siebie- zaśmiał się Maciek.
-Ehh... no dobra- posmutniała Patrycja, a Maciek wybuchnął śmiechem.
Po chwili znów nikogo z nami nie było.
Nigdy nie ignoruj osoby, która Cię kocha i martwi się o Ciebie, bo pewnego dnia zdasz sobie sprawę, że straciłeś Księżyc podczas łapania gwiazd...
CZYTASZ
~Jestem inny~ KxP
Cerita PendekWitajcie kochani♥ W tej książce natkniecie się na: -Osoby LGBT -Momenty zwątpienia -KxP, jak wskazuje tytuł -Cukrzycę -Cytaty Możecie wyciągać morały z tej książki, lecz nie musicie. Bowiem tylko człowiek, który mądrości poszukuje, ją otrzyma. Miłe...