○Zlikwidowana apteka○

730 28 4
                                    

Pov. Kacper

Popisałem troszkę z Piotrkiem. Trochę obawiałem się tej konwersacji, ale w sumie było dobrze jak na to, że chłopak jest starszy o 7 lat! Dowiedziałem się, że mieszka w Zawierciu, czyli ponad 200 km ode mnie, pracuje w odlewni i ma psa. I, że nie ma znajomych. To jak ja! W końcu oderwałem się od telefonu i poszedłem pograć w Minecrafta.

~Time skip 3 godziny~

-Kacper, odejdziesz w końcu od tego komputera???- krzyknęła moja mama wchodząc do pokoju.

-No daj jeszcze pograć, jest wolne- powiedziałem patrząc się na nią smutnym wzrokiem.

-Dobra, jeszcze pół godziny i idziesz jeść kolację- powiedziała i wyszła.

Jaką kolację? Przecież jest...- wziąłem telefon, żeby sprawdzić godzinę.

Już 18.30???- zdziwiłem się, że grałem aż tyle.

Ale skoro mogę, wykorzystam te pół godzinki na granie.

~Time skip 30 minut~

-Kacper, kolacja!- mama zawołała mnie do kuchni.

Niechętnie wyłączyłem grę i poszedłem do jadalni. Zjadłem i poszedłem do pokoju. Następnie padłem na łóżko. W pewnym momencie zaczęła mnie boleć głowa. I to tak konkretnie. Poszedłem więc wziąć jakąś tabletkę, ale nic takiego nie było w domu.

Postanowiłem więc zapytać moją mamę, czy nie poszłaby do apteki.

-Nie, nie pójdę, jestem zajęta. Poza tym, grałeś pół dnia, co się dziwisz?- powiedziała sceptycznym tonem.

Ja tylko westchnąłem i poszedłem do przedpokoju, żeby założyć buty. W końcu ktoś musiał iść do apteki... Nie obchodziło mnie, że byłem ubrany w dresy, nie chciało mi się przebierać. Wyszedłem z kamienicy i szedłem wolno w stronę sklepiku. Gdy doszedłem okazało się, że...

Apteka zlikwidowana??- pomyślałem załamany. Do najbliższej apteki musiałem jechać tramwajem!

Pobiegłem więc do domu po Migawkę i poszedłem na przystanek. Nagle lunął deszcz.

-Cudownie!- krzyknąłem na całą ulicę. Kilka babć spojrzało się na mnie z wyrzutem, ale ja nic sobie z tego nie robiłem. Mokłem tylko czekając na tramwaj. Jak ja musiałem wyglądać... dziecko z całkowicie mokrymi włosami, ubraniami... karamba... w końcu nadjechał tramwaj i wsiadłem. Wysiadłem kilka przystanków dalej. Już miałem wchodzić do apteki, ale...

-Co tam taki bigiel???- stałem przed sklepem i wpatrywałem się w ilość ludzi w środku. Był taki tłok! Czekałem przed 30 minut, w końcu się rozluźniło. Kupiłem Apap i znów poszedłem na tramwaj.

~Time skip 15 minut~

Wszedłem już do domu. Zdjąłem buty i poszedłem do salonu. Gdy moja mama mnie zobaczyła, zrobiła wielkie oczy i od razu kazała mi zmienić ubrania. Posłusznie wykonałem tę czynność, a następnie mama otuliła mnie w koc i dała mi kakao. Byłem tak zmarznięty... nie myślałem o niczym, tylko zasnąłem...


Pararapapapapapapaaa! Tu znowu Polsat! Bądźcie cierpliwi i wyczekujcie kolejnego rozdziału♥

~Jestem inny~ KxPOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz