7.

484 24 5
                                    

Krzysztof Bosak

Postanowiłem pójść na spacer samemu. Przez całą drogę kopałem kamyczek, który spotkałem gdzieś w trakcie. Zastanawiałem się po co w ogóle pomogłem zawieszać ten jebany plakat Biedroniowi. Gdyby nie to, zapewne teraz bym żył sobie spokojnie i nie zawracał głowy sobie nim. Dziwne to wszystko - ja go nienawidzę, a teraz mam ochotę spędzić z nim czas. Czy to normalne? Oczywiście, że nie. Pedalstwa nigdy nie popierałem i nie będę. Muszę się uspokoić, bo to się robi chore.

***

Wróciłem do mieszkania, w którym mieszkam wraz z rodzicami. No właśnie - czasami kiedy tak wracam, to się zastanawiam czy zastanę tam swojego ojca. Matka ciągle powtarza, że to koniec. Ciekawe kiedy to nastąpi. Dla mnie nie ma już znaczenia czy oni będą razem czy nie. Nic już nie ma znaczenia.

- Cześć synku. - usłyszałem za plecami głos matki. Zdjąłem buty i odwróciłem się w jej stronę. Miała rozmazany makijaż na powiekach od płaczu. Próbowała się uśmiechać - Jak w szkole? - walczyła, aby utrzymać normalny głos, chociaż było słychać jak się łamie, a jej oczy znów robią się szklane.

- Nic. - odpowiedziałem marszcząc czoło. Nie wiedziałem jak mam zareagować.

Spojrzałem za nią. Wszystko było na podłodze. Rozbite szklanki prawie w mak znajdowały się na panelach w salonie. Podszedłem do wejścia do pomieszania.

- Będzie dobrze...- poczułem zimne ręce, które obejmują mnie w pasie i przytulają. Jej głos łamał się.

- Co się stało? - zapytałem z kamienną twarzą.

- Kłóciliśmy się i kiedy powiedziałam, że to koniec - wzięła ciężki wdech przerywany przez płacz - wpadł w szał i zaczął wszystko rozwalać, po czym zabrał ubrania w walizkę i wyszedł. - przy ostatnim słowie wybuchła płaczem i schowała twarz w dłoniach. Odwróciłem się i pierwszy raz od wielu lat przytuliłem ją.

Poczułem ukłucie w sercu, a zarazem ukojenie. Pomimo iż nigdy nie tęskniłem za moim tatą, to teraz było czuć go brak.

- Kocham Cię mamo. - powiedziałem obejmując bezsilnie kobietę.

- J-ja Ciebie też, s-synku. - odwzajemniła uścisk. Pewnie było dla niej szokiem to, że powiedziałem do niej, że ją kocham. Nie mówiłem tego od dawna. Nie pamiętam nawet kiedy ostatnio tak się do niej zwróciłem.

Tak naprawdę to ją kocham i zawsze ją kochałem. Ojca nigdy nie trawiłem - zadufany w sobie i zapatrzony. Zawsze uważał, że to on wszystkim rządzi. Cieszę się, że to już koniec. Nie chcę go znać.

---------
Ojoj jak słodko

BIEDROŃ X BOSAKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz