36.

291 21 27
                                    

Robert Biedroń

Szliśmy jakąś dróżką. Mentzen, Duda i Trzaskowski szli przed nami i rozmawiali o czymś. Ja i Krzysiu szliśmy za nimi i się nie odzywaliśmy, a tylko ich słuchaliśmy.

Poczułem jak chłopak obok próbuje zapleść swoją dłoń w moją. Dopuściłem go do tego i zacisnąłem mocno nasze ręce. Nie pokazałem mojego lekkiego uśmiechu, który sam mi się dobijał do twarzy, lecz rumieńce mnie wydały.
Spojrzałem się na lewo, gdzie szedł Bosak. On wtedy również się na mnie spojrzał. Uśmiechnęliśmy się w tym samym momencie. Poczułem jak motylki w brzuchu mi wręcz wariują. Na jego widok zawsze tak mam.

Okazało się, że to nie koniec niespodzianek ze strony chłopaka. Wziął moją rękę wyżej i przybliżył ją do swoich ust, całując. Poczułem się jak w niebie. Czemu On tak bardzo na mnie działa? Coraz to namiętnej całował mi dłoń. Wtedy już nie ukrywałem uśmiechu, bo nie miałem jak, jeżeli już oddałem mu się.

- A wy chłopaki co o tym myślicie? - z tych cudownych chwil wyciągnął mnie głos Trzaskowskiego. Szybko zabrałem rękę, zanim ten się odwrócił.

- Co, o czym myślimy? - zapytałem lekko zakłopotany.

- No o tym, że ktoś z nas pójdzie kupić te obiecane wino? - powtórzył i spojrzał się na nas.

- A tak, może ja i Krzysi-sztof pójdziemy? - zaproponowałem, a Bosak się zgodził kiwając głową.

- To my poczekamy na was nad Wisłą już. - oznajmił Mentzen, a ja i chłopak obok się zgodziliśmy.

Rozeszliśmy się na dwie różne strony. Na początku szliśmy w ciszy. Wiedziałem, że zaraz nie wytrzymam i go pocałuje. Byłem dosłownie na skraju rzucenia się na niego.

- Ładna pogoda...- głos chłopaka wyciągnął mnie z niegrzecznych myśli.

- T-tak, i te l-lasy, drzewa...- dodałem, ale udając, że wszystko jest w porządku.

Przygryzłem wargę i spojrzałem się na niego. On znów się wtedy na mnie spojrzał. Zauważyłem pożądanie i w jego oczach. Złapał mnie za dłoń, przy tym zatrzymując i zbliżył się do mnie. W ułamku sekundy poczułem, jak czas staje w miejscu. Uśmiechnąłem się, a ten złapał mnie w talii.

- Mieliśmy iść do sklepu. - zaśmiał się i złapał mnie za rękę.

- Oh, no dobrze. - przymrużyłem oczy i się uśmiechnąłem. Wywinął się sprytnie...

***

Kupiliśmy wino i wróciliśmy w miejsce, gdzie czekali na nas chłopacy. Usiedliśmy się na trawie. Miejsce było wręcz fantastyczne. Za nami znajdował się las, a przed nami rzeka.

- Pięknie tu. - westchnąłem.

- Ta kurwa, pierdolone komary. - Sławomir napierdalał się z komarami i bił się po całym ciele, a przy tym używał jakiegoś środka do odstraszania ich. Wszyscy na ten widok się zaśmialiśmy.

- Dobra, otwieramy winko? - zapytał się Trzaskowski i wziął butelkę do ręki.

- Pewnie. - odpowiedział mu Bosak, a ten otworzył.

- Ej, słyszeliście? - nagle zapytał Duda.  Wszyscy się zdziwili i nastała cisza.

- Mój ukochany cukiereczku. - usłyszeliśmy kobiecy głos i kroki.



--------------
jakże romantycznie

kurde no ja nie mogę was tak rozpieszczać ale no kurde no 3 rozdział zaraz wstawię no kurde no kurde :>

BIEDROŃ X BOSAKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz