Krzysztof Bosak
- Mój ukochany cukiereczku. - usłyszeliśmy głos kobiety i kroki, które kierują się w naszą stronę.
- Spierdalamy. - Trzaskowski wstał i wziął swój plecak. Również wszyscy to zrobiliśmy i schowaliśmy się za jakimiś gęstymi krzakami.
- Moja p-przyszła żo-żono, już nie m-mogę się doczekać m-małego korwiniątka. - charakterystyczny głos Kurwina rozbiegł się i chwilę później zauważyliśmy go oraz Godek.
- Co jest kurwa? - Mentzen szepnął. Zaśmialiśmy się cicho.
- Oh, kiedy tylko urodzę, to wprowadzimy się do Ciebie. - uśmiechnęła się w jego stronę.
Robert wyciągnął telefon i zrobił im zdjęcie.
- Tak, moja ukochana zmywaro. - przytulił ją i poszli gdzieś w pizdu.
- Ja jebie, Godek jest w ciąży z Januszem. - Duda zaśmiał się i wyszedł z krzaków, a my za nim.
- A niby Korwin ją nie zbyt lubi. - westchnąłem i się zaśmiałem.
- Przeciwieństwa się przyciągają. - zauważył Sławomir. Ja i Biedroń spojrzeliśmy się na siebie i zaśmialiśmy.
Znów usiedliśmy na trawie i w końcu Rafał otworzył wino.
- Właśnie, - chłopak zaczął - do wyborów, do samorządu zostało niewiele czasu.
- A ty jesteś na prowadzeniu. - oznajmiłem i się przeciągnąłem.
- E tam, będzie co będzie. - westchnął Trzaskowski i położył się na trawie, patrząc w niebo.
- Ja to bardziej nie mogę się doczekać tej waszej imprezy. - wyznał Mentzen i napił się wina.
- Nikt raczej nie jest tym zdziwiony, imprezowiczu. - Biedronka podniosła brwi i zamknęła oczy.
- Miejmy nadzieję, że wszystko wypali i Janusz nie zabierze nam ludzi na swoją imprezę. - Duda westchnął i też się położył na trawie, tuż obok swojego chłopaka.
- Masz rację. - oznajmiłem i się lekko uśmiechnąłem.
Spojrzałem w stronę Roberta, który przykuł uwagę na chłopakach, którzy leżą obok siebie i się przytulają. Zapewne zazdrościł im takiego związku. Pomimo naszego zbliżenia, ja wciąż mam mieszane uczucia. Niby tak bardzo go kocham i zabiłbym się dla niego, ale z drugiej strony coś mi mówi, że to co robię jest złe. Bardziej słucham się jednak mojego serca, które obdarza chłopaka bezgraniczną miłością.
Wziąłem wino w rękę i upiłem jeden porządny łyk, patrząc wciąż na Roberta, który spojrzał się na mnie. W jego oczach widziałem znów ten sam ból, jaki przy tym, kiedy zobaczył mnie ze Śmiszkiem. Położyłem swoją dłoń na jego i posłałem mu uśmiech. Ten mi odesłał, ale wciąż widziałem, że jest coś nie tak. Spojrzałem się na Sławomira, a on poruszył znacząco brwiami.
- Może skoczę po jeszcze jedną butelkę? - zapytał Mentzen i wskazał na już prawie pustą butelkę wina.
- Pewnie, dam Ci hajs. - Trzaskowski zaproponował, ale ten odmówił.
- I tak pewnie większość sam wyjebie, więc ja stawiam. - uśmiechnął się i odszedł.
***
Po przyjściu chłopaka z winem, zaczęliśmy pić. Oczywiście tak jak mówił Sławomir - On większość wypiję. I tak też było.
- Mam złe wieści. - oznajmił nagle Robert. Wszyscy się na niego spojrzeli. - Chyba zaraz zacznie padać deszcz...- wskazał ręką na ciemne chmury.
- Kurwa. - wymruczał najebany Mentzen.
- Chyba musimy się zbierać. - powiedział lekko pijany Rafał.
- Tak, chodźmy. - odpowiedział Duda.
Wszyscy wstaliśmy oprócz najebanego chłopaka. Musiałem mu pomóc wstać, bo może do jutra by się stąd nie pozbierał. Szliśmy drogą przez las, a przez to, że robiło się coraz ciemniej i już zaczęło kropić, to próbowaliśmy iść szybciej, ale Sławomir nas blokował w tym.
***
Kiedy już wyszliśmy z lasu, rozpadało się. Trzaskowski wziął swoją bluzę i okrył siebie i Dudę. Wtedy przypomniało mi się, że też mam bluzę w mojej torbie. Wyciągnąłem ją i zrobiłem to samo, ale z Robertem. Uśmiechnął się do mnie czule i przytulił. Spojrzałem się na najebanego imprezowicza, który stał z parasolką. Wszyscy się na niego spojrzeliśmy.
- Nie wiedziałem, że lubisz My Little Pony. - zaśmiałem się z jego parasolki w kucyki.
- Słodko. - dodał Biedroń, a wszyscy inni się zaśmiali.
- Kurwa gościu, ta parasolka jest warta więcej niż życie tego cygana co mi ją sprzedał. - powiedział z małym seplenieniem przez to, że był pijany.
- Jebnięty jesteś. - powiedział zgodnie z prawdą Andrzej i się zaśmiał.
--------------
parasolka to hit
CZYTASZ
BIEDROŃ X BOSAK
FanfictionRobert, czyli uczeń, który postanawia kandydować do samorządu uczniowskiego. Wie, że wiąże się to z wielką odpowiedzialnością i dużą ingerencją. Jego zawzięcie i uparcie powoduje, że zrobiłby prawie wszystko, aby wygrać. Lecz w tym ,,prawie" jest wi...