42.

276 22 22
                                    

Robert Biedroń

Słysząc te słowa coś we mnie pękło. Miałem ochotę wypłakać się mu w ramiona i powiedzieć, że go kocham tak bardzo, że nie potrafię bez niego żyć. Byłem tak mocno bezsilny.

- Już rozmawialiśmy o tym, wszystko sobie wyjaśniliśmy. - oznajmiłem próbując nie uronić żadnej łzy.

- Robert, - westchnął i podszedł do mnie. - kocham Cię. - otworzył się do uścisku. Przez chwilę się wahałem, ale w końcu również podszedłem i się w niego wtuliłem.

***

Razem z Trzaskowskim szedłem na ławkę, na boisku. Zauważyłem Śmiszka, który jak codziennie grał w piłkę nożną z kolegami. Wiedziałem, że będzie próbował mnie zaczepiać.

- Duda mi powiedział, że jego stary się do niego pulta i powtarza, że powinien się wyleczyć z ,,tej choroby gejostwa". - zaśmiał się Rafał, a ja z nim. - Więc go wyjaśniłem jak byłem u Andrzejka na chacie i się nie pulta. - wzruszył ramionami i usiedliśmy na ławce.

- Jak ty taki czarodziej, to weź coś zrób ze Śmiszkiem. - oparłem głowę o dłonie, a łokcie o kolana i spojrzałem się na Krzysztofa, który biegał po boisku.

- I tak będę go musiał za chwilę wyjaśnić, bo już po jego minie można stwierdzić, że obmyśla plan jak Cię zdenerwować. - oznajmił i założył ręce na klatce piersiowej.

- I tak mam gdzieś te jego gadanie, ale wiem, że Krzysiowi się to nie podoba. - westchnąłem ciężko.

- Ma być o co zazdrosny. - zaśmiał się Rafał. - Nawet nie wiesz jak On Cię kocha. - przewrócił oczyma.

- Mogę sobie tylko wyobrażać. - również się zaśmiałem. Przez cały czas się patrzyłem na chłopaka z piłką. On również na mnie spojrzał, ale nie odwracałem wzroku.

- O, Mateusz właśnie do mnie napisał, że coś się dzieje na korytarzu znów ze Stonogą. - oznajmił z uśmiechem i wziął swój plecak, po czym wstał. - Idziesz? - zapytał.

- Nie, ja tu posiedzę, później mi opowiesz co się tam działo. - mrugnąłem w jego stronę, a ten się uśmiechnął i odszedł.

Wbijałem wzrok w Śmiszka. Może chciałem go sprowokować, może nie...ale i tak w końcu podszedł.

- Co Ci znów dolega? - zapytał i ukucnął przy mnie, a przy tym łapiąc za kolana.

- A co by miało? - udawałem, że nie wiem o co mu chodzi.

- Patrzysz się na mnie jakbyś chciał mnie zabić. - podniósł jedną brew i wystawił swoje białe zęby.

- A może chcę? - odpowiedziałem pewny siebie.

Założyłem swoją tęczową - według Bosaka ,,gejowską" - torbę na ramię i wstałem. On również wstał i zagrodził mi drogę.

- Lubisz jak Cię tak zaczepiam, co nie? - zaśmiał się, a ja tylko lekko podniosłem kąciki ust.

- Wiesz, może i tak, ale temu chłopakowi za Tobą już nie. - wzruszyłem ramionami. Krzysztof się odwrócił i wręcz podskoczył, gdy zobaczył Bosaka.

- To ja już pójdę. - wycofał się i odchodził przodem do nas. Krzysiu wziął jego piłkę która została i mu podał tak, że trafiła chłopaka w brzuch. Zaśmiałem się i przytuliłem mojego homofoba. On złapał mnie w pasie i również przytulił. Śmiszek wręcz spierdalał od nas, co nas tylko śmieszyło.

***

- To kiedy w końcu te wybory? - zapytał Mentzen, kiedy Trzaskowski, Duda, Bosak i ja siedzieliśmy na ławce w parku.

- Pojutrze. - westchnął Rafał i napił się łyk piwa.

- Jezu, jak to szybko zleciało. - Duda otworzył szeroko oczy.

- Pomimo tego, że Trzask wygra, to jednak jest ten dreszczyk emocji. - Bosak się zaśmiał i też upił łyk piwa.

- Oj, tak. - zgodziłem się z nim. - Wyobraźcie sobie być prezydentem kraju. - rozmarzony oparłem głowę o ramię Krzysia.

- Decydować o losach ludzi. - dodał Andrzej.

- Tyle kasy...- również dodał Sławomir. - Można by było się najebać do zgonu. - zaśmialiśmy się wszyscy.

Nagle usłyszeliśmy ponownie jak ostatnio jakieś głosy. Nie mieliśmy się tym razem gdzie schować, więc siedzieliśmy na ławce dalej.

----------------
dzis wstawiam 4 rozdziały, bo wczoraj nie dodałam za co przepraszam, ale długa historia

BIEDROŃ X BOSAKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz