50.

260 21 34
                                    

Robert Biedroń

- To nasze ostatnie spotkanie. - zapowiedziałem i usiadłem obok Śmiszka na ławce.

- Kochasz mnie. - powiedział arogancko, a ja ciężko westchnąłem.

- Nie kocham, przestań mi uprzykrzać życie. - zdenerwowałem się i spojrzałem na niego.

- Bo co? - prychnął.

- Bo...- zastanowiłem się i po chwili odpowiedziałem. - Bo gdyby Bosak się dowiedział o tym, że odpierdalasz coś takiego, to by cię zajebał. - uśmiechnąłem się lekko.

- Ale go tu nie ma. - wzruszył ramionami i się zaśmiał. Nagle zauważyłem jak właśnie Krzysztof idzie w naszą stronę. Szedł jakby miał za chwilę kogoś zajebać. Chyba wywołałem wilka z lasu.

- Twoje ostatnie słowa? - zapytałem i odsunąłem się znacząco.

- Że co? - zaśmiał się. Bosak popchnął go od tyłu, przez co ten spadł na ziemię. - Co jest, kurwa? - zapytał i spojrzał się do góry.

- A to jest. - powiedział drugi i uderzył go z pięści w twarz. Złapałem się za twarz i przyglądałem jak nos Śmiszka krwawi.

- Idziemy. - Krzysiek złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą. Zostawiliśmy chłopaka z rozwalonym nosem.

- Krzysiek! - krzyknąłem i spojrzałem na niego.

- Mogłeś się z nim nie spotykać. - wzruszył ramionami i dalej mnie ciągnął. - Teraz czeka cię kara.

- Co ty wygadujesz? - zapytałem niezrozumiale.

- To, że wymyślę karę, której musisz przestrzegać. - uśmiechnął się lekko na jakąś myśl.

- Pojebało Cię. - zaśmiałem się i złapałem go za dłoń.

- Za to mnie kochasz. - spojrzał się na mnie zachęcająco, a ja przewróciłem oczami.

***

Siedziałem na lekcji i ciągle czułem wzrok Śmiszka na sobie. Śmieszne nawet wyglądał z tym ogromnym plastrem na łbie.

Kiedy lekcja się skończyła naszedł czas na głosowanie na nowego przewodniczącego szkoły. Cała szkoła poszła na salę gimnastyczną, gdzie mieliśmy napisać na kartkach na kogo oddajemy swój głos. Wcześniej wraz z Bosakiem umówiliśmy się, że zagłosujemy na Trzaskowskiego. I tak też zrobiliśmy.
Spotkaliśmy się na boisku szkolnym.

- Nie sądzisz, że przesadziłeś z tym pobiciem Krzyśka? - zapytałem trochę niepewnie.

- Jakie pobicie? - zmarszczył brwi. - Dostał lekko w nosek, więc szybko się zagoi.

- Lekko? - zaśmiałem się. - Myślałem, że On tam się wykrwawi na śmierć.

- Oj, tam. - machnął ręką i spojrzał się na Rafała, który wraz z Andrzejem szli w naszą stronę.

- Hej przyszły przewodniczący i wyjebany przewodniczący. - przywitałem się, a Duda przewrócił oczami.

- Nieważne co było, ważne co będzie. - uśmiechnął się chłopak.

- A będzie popijawa. - dołączył do nas Mentzen. Uśmiechnął się. - No co? Przecież dziś impreza życia. - poruszył brwiami.

- Tak się napierdolisz, że zapewne będzie to twoja ostatnia impreza. - Krzysztof się zaśmiał z Sławomira, który na jego słowa pokazał mu środkowy palec.

- Jestem nieśmiertelny kurwa. - powiedział głośno. Każdy z nas się zaśmiał. - NIEŚMIERTELNY KURWAAA! - krzyknął. Obok nas przechodził właśnie jakiś młodszy uczeń, który był jak najwidoczniej przestraszony sytuacją i szybko uciekł od nas. Nie dziwię mu się.

- ,,Pojebany Mentzen" tryb włączony. - Trzaskowski również się zaśmiał. Po chwili zauważyliśmy jak Sławomir wyciąga Żubra z plecaka.

- Trzeba się rozluźnić. - oznajmił i otworzył butelkę.

- Idiota w szkole pije. - Duda zabrał mu piwo. Ten próbował mu wyrwać, lecz się nie udało. W rezultacie alkohol się wylał na Godek, która właśnie obok nas szła.

- O wy głupie szmaty! - krzyknęła i zdjęła okulary, żeby je umyć swoją śmierdząca bluzką, która była mokra od piwa. - Jak Janusz się dowie, to po was!

- Ja pierdole, moje biedne. - Mentzen podbiegł do dziewczyny. Ta się lekko uśmiechnęła. - Nic Ci nie jest? - przykucnął przy butelce i ją podniósł.

- Ugh! - odwróciła się na pięcie i poszła zdenerwowana.

- No to chuj. - westchnąłem i spojrzałem się na Bosaka, a On na mnie.


--------------
no i chuj

właśnie, chciałabym coś oznajmić...
więc mam plany, aby napisać drugą książkę (też o Bosaku i Biedronce), ale nie jestem wciąż pewna tego
i nie wiem czy to dobry pomysł czy jednak nie

BIEDROŃ X BOSAKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz